Lech Dyblik: uliczne granie to jest luksus spotkania z ludźmi

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Lech Dyblik: uliczne granie to jest luksus spotkania z ludźmi
Lech DyblikFoto: PAP/Marcin Obara

Uliczni grajkowie i artyści zawsze byli obecni w miejskim krajobrazie. Zazwyczaj to był i jest sposób zarabiania pieniędzy, jednak wielu z nich robi to z wyboru: dla zabawy, by nawiązać kontakt z ludźmi. Jednym z nich jest Lech Dyblik, aktor i bard, który chętnie występuje na ulicy.

  • Lech Dyblik jest aktorem teatralnym, filmowym i telewizyjnym, mieszka w Łodzi. Popularność przyniosła mu rola złomiarza filozofa Kazimierza Badury w "Świecie według Kiepskich"
  • Dla Lecha Dyblika występ na ulicy jest przede wszystkim okazją do spotkania z ludźmi

Stary zwariował, stoi z gitarą na Piotrkowskiej

– Doskonale pamiętam swój pierwszy występ, ale był on poprzedzony swoistym "treningiem". Ponieważ bardzo się wstydziłem i nie wiedziałem, jak to zrobić, trenowałem przez parę tygodni późno w nocy, ok. 2-3 nad ranem, i "oswajałem się z tematem" – wspomina Lech Dyblik, aktor i bard. – Wtedy granie na ulicy to było dla mnie tak, jakbym żebrał, więc to była dla mnie sprawa psychologicznie trudna. Ale po paru tygodniach takiego grania po nocach jechałem przez centrum Łodzi samochodem – gitarę zawsze mam w samochodzie – i stwierdziłem, że właśnie to jest ten dzień – opowiada.

– To było dla mnie trudne, bo odnosiłem wrażenie, że ludziom to się nie podoba. Były wakacje, córka pracowała w Portugalii i po kwadransie dostała SMS-a, że "stary zwariował, stoi z gitarą na Piotrkowskiej i śpiewa po rosyjsku" – śmieje się.

Szczodrość grajka i luksus spotkania

– Często gram na deptaku w Krynicy-Zdroju – bardzo to lubię. Lubię też Nałęczów w Parku Zdrojowym, bo śpiewam naprzeciwko pijalni czekolady. Ludzie siedzą przy stolikach, pod parasolami, a ja im, w charakterze swoistego bonusa, gram. Lubię siebie w takiej sytuacji, że nieznanym ludziom gram za darmo, że taki szczodry jestem – wyznaje z uśmiechem. – Po latach odkryłem ważną dla mnie rzecz: mam wolne cztery godziny, jest ładna pogoda, siądę na ulicy, będę śpiewał, a jeżeli ludzie będą chcieli, to będziemy rozmawiać. Mam cztery godziny ekstra dla tych ludzi, których spotkam, i to jest luksus – dodaje.

Na deptaku w Międzyzdrojach…

– Lubię też deptak w Międzyzdrojach. Kiedyś marzyłem, aby tam pograć podczas Festiwalu Gwiazd pod hasłem, że niektórym kolegom się udało, zrobili karierę i przechadzają się po deptaku w charakterze gwiazd, a innym, jak np. Dyblikowi, nie wyszło i muszą ciężko zarabiać, grając na ulicy. Chciałem zobaczyć miny moich kolegów – opowiada. – I w końcu zrobiłem to w wakacje przed pandemią: usiadłem, zacząłem grać. I co się okazało? Moi koledzy udawali, że mnie nie widzą! To było bardzo zaskakujące, bo tylko dyrektor Teatru Polskiego Radia Janusz Kukuła, serdecznie się ze mną przywitał. A wielu kolegów minęło mnie "zamyślonych". Odnoszę wrażenie, że nie wiedzieli, jak to łyknąć, co tu się wyprawia… – ocenia.

Przeczytaj także:


Posłuchaj

9:04
Uliczny śpiewak: zawód, zabawa, a może coś jeszcze (Trójka do trzeciej)
+
Dodaj do playlisty
+

 

***

Tytuł audycji: Trójka do trzeciej
Prowadzi: 
Tomasz Miara
Gość: 
Lech Dyblik (aktor, teatralny, radiowy i filmowy, bard)
Data emisji:
23.11.2022
Godzina emisji:
13.41

pr/kor

Polecane