Graffiti: prawdziwa sztuka czy bohomazy szpecące mury?
Mają różną formę: od mniej lub bardziej skomplikowanych znaków czy słów po zajmujące całe ściany murale. Graffiti stały się nieodłącznym elementem miasta, choć nie przez wszystkich akceptowanym: tam, gdzie jedni widzą interesującą sztukę ulicy, dla innych wciąż są jedynie przejawem wandalizmu. Warto jednak pamiętać, że np. dzieła Banksy'ego, legendy street artu, sprzedawane są za miliony dolarów.
Zdjęcie ilustracyjne
Foto: shutterstock/Gts
- Zwyczaj pisania na murach sięga starożytności, ale początki graffiti w dzisiejszym tego słowa znaczeniu sięgają przełomu lat 60. i 70. XX wieku
- Sztuka, która wyrosła z buntu i sprzeciwu, dzisiaj stała się obiektem handlu. Dzieła największych twórców street artu osiągają na aukcjach zawrotne ceny
Zgrywanie się z miastem
– Chociaż nie bywam na hardcorowych akcjach, po prostu jeżdżę na rowerze lub chodzę z torebką z czterema kolorami, to jest moment, kiedy serce mocniej bije i zmysły się wyostrzają – mówi jedna z grafficiarek. – Jest w tym przyjemność robienia fajnych rzeczy, zgrywania się z miastem, satysfakcja z tego, że się przejmuje kawałek miasta dla siebie i jest się poza kontrolą – tłumaczy.
– Ale też jest ta czujność: wzrok i słuch, szybkość, dopracowywanie ruchów, techniki, aby móc to zrobić jak najszybciej, jak najprecyzyjniej – przyznaje. – Raz dostałam mandat 200 zł od straży miejskiej, więc w sumie mogę powiedzieć, że jestem szczęściarą. To było zgłoszenie z kamery, że ktoś maluje, w sumie to była moja głupota, bo mogłam bardziej uważać i spędzić tam mniej czasu – dodaje.
Sztuka buntu i wandalizmu
– Graffiti, jakie znamy dzisiaj, to są lata 70. XX w. i Nowy Jork: wtedy głównie polegało na umieszczeniu gdzieś w przestrzeni publicznej znaków lub inicjałów – mówi Anna Niemczycka-Gottfried z portalu zajmującego się sztuką. – Charakterystyczne dla graffiti było to, że było wykonywane nielegalnie, zazwyczaj kradzionymi farbami. I bardzo długo traktowane było jako zwyczajny akt wandalizmu. Dopiero początek lat 80. zmienia pozycję tej sztuki i graffiti zaczyna zyskiwać społeczną akceptację – wskazuje.
Graffiti warte miliony dolarów
Obecnie doszło do komercjalizacji graffiti: street art coraz częściej jest wykorzystywany w celach komercyjnych, np. do tworzenia reklam znanych marek. – Jest to zaprzeczenie idei buntu, z której narodził się street art. Jednak żyjemy w świecie, w którym kapitał z czasem zagarnia wszystkie przestrzenie i nawet najbardziej ekstremalne i awangardowe zjawiska ulegają muzeifikacji, a w związku z tym stają się przedmiotem handlu – zauważa w rozmowie z Józefem Niewiarowskim historyk sztuki Roman Kaczkowski.
Przeczytaj także
- "Murale Szczecina" – opowieść o szczecińskiej sztuce miejskiej kilku ostatnich dekad
- 20 lat muralu przy Piotrkowskiej w Łodzi. Od reklamy do sztuki
- Niezwykle cenna sztuka niszczenia
Przykładem może być to, co się dzieje wokół twórczości Banksy'ego, legendarnego twórcy graffiti. Tworzone przez niego graffiti są wykuwane ze ścian i sprzedawane za bardzo duże pieniądze. Tak stało się z gołąbkiem w kamizelce kuloodpornej namalowanym na ścianie murowanej szopy w Izraelu. Po pewnym czasie podjechali ludzie z galerii, wykuli całą ścianę i przetransportowali do Nowego Jorku, gdzie praca została sprzedana na aukcji.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Pora na Trójkę
Prowadzi: Łukasz Sobolewski
Autor materiałów reporterskich: Józef Niewiarowski
Data emisji: 2.09.2022
Godzina emisji: 7.17, 7.22
pr