Reklama

reklama

Beskidy. Na szlaku góralskich bacówek

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Beskidy. Na szlaku góralskich bacówek
Bacówka to niewielki, wykonany z drewna lub kamienia, budynek pasterski, stawiany na halach pasterskich. Na zdjęciu: bacówka na Hali Miziowej w Beskidzie ŻywieckimFoto: Forum/Andrzej Sidor

Odkąd w rejony Beskidów kilkaset lat temu trafili pierwsi pasterze, tamtejsze życie toczy się niezmienionym rytmem, wyznaczanym porami wypasania i dojenia owiec oraz rozpalania ogniska, dzięki któremu owcze mleko zmienia się w pyszne góralskie sery. Po Beskidzie Śląskim i Beskidzie Żywieckim, a konkretnie po stojących tam bacówkach w cyklu "W Polskę" oprowadzała nas Aneta Legierska, rodowita, beskidzka góralka.

Z Trójkowym mikrofonem w beskidzkiej bacówce

Odwiedzając ciekawe zakątki Polski, trafiliśmy w Beskidy, a konkretnie do Beskidu Śląskiego i Beskidu Żywieckiego. To bardzo popularne i lubiane przez turystów pasma górskie, znajdujące się w zachodniej części polskich Beskidów, przy granicy z Czechami i Słowacją. 

– Wszystko zaczęło się ponad 400 lat temu, gdy z Rumunii łukiem Karpat przyszli do nas pasterze – nasi przodkowie – i zaczęli zakładać osady. Karczowali lasy i budowali sałasze, żeby móc tam mieszkać, robić sery, paść owce i przygotowywać im hale, które zostały do dziś – mówiła w cyklu "W Polskę" beskidzka góralka Aneta Legierska.

Najczęściej czytane

Na Beskidzkim Szlaku Bacówek 

Szałas, nazywany także bacówką, to niewielki, wykonany z drewna lub kamienia, budynek pasterski, stawiany na halach, w którym przez kilka miesięcy w roku, na czas wypasu, przebywa baca wraz z juhasami. Bacówka chroni przed złą pogodą, ale przede wszystkim jest miejscem służącym do przerabiania owczego mleka na sery.

– U nas bacówek jest kilkadziesiąt. W ostatnich latach powstał Beskidzki Szlak Bacówek i kilkanaście z nich zostało wybudowanych albo odremontowanych. Dzięki temu możemy poznać ich historię i to, jak w bacówce się funkcjonuje. Możemy poznać też właścicieli, którzy dalej zajmują się owczarstwem, dalej cofają się do tradycji przodków – opowiadała Aneta Legierska. 

Do zobaczenia, posmakowania i usłyszenia

W Beskidach w okresie od maja do września pasą się tysiące owiec, które są dojone dwa razy dziennie – głównie ręcznie, co pozwala bundzom, serwatkom i oscypkom zachować oryginalny, tradycyjny smak. – Bacowie ogrzewają je na góralskiej watrze, czyli na ognisku, które jest rozpalane na Świętego Wojciecha i aż do 29 września, czyli do święta Michała Archanioła, pilnuje się, żeby ogień nie zgasł. Ognisko służy nie tylko do ogrzewania mleka na sery, ale też do odstraszania wilków – tłumaczyła góralka w rozmowie z Jackiem Frentzlem.

Właśnie w tym wyjątkowym okresie od maja do września, kiedy owce pasą się na beskidzkich halach, turyści mogą na żywo zobaczyć, jak doi się mleko, jak pracuje baca i jak wyrabiane są sery.

– Dziś bacówki są w miejscach znajdujących się na szlakach turystycznych. Można do nich podejść nawet prosto z drogi. Jest to niezwykła lekcja tradycji i historii. Ludzie chcą edukować się, widząc na własne oczy, jak pozyskuje się mleko i co trzeba zrobić, by uzyskać ostateczny efekt w postaci sera, który kupują – mówiła nasza przewodniczka. – Górale dbają o tradycję, ale dbają też o to, żeby z roku na rok turyści, którzy do nas docierają, mieli coś nowego do zobaczenia, posmakowania i usłyszenia – powiedziała na koniec.

Posłuchaj

7:01
Trójka w Beskidach – zapierające dech widoki, łagodne szlaki i lekcja robienia serów (Trójka przed południem: W Polskę)
+
Dodaj do playlisty
+

 

SPOTKANIA Z ŻYWYM RZEMIOSŁEM - cz.18 "BACÓWKA"/Centrum Kultury i Promocji Gminy

***

Tytuł audycji: Trójka przed południemW Polskę
Autor cyklu: Jacek Frentzel
Gość: Aneta Legierska (góralka beskidzka)
Data emisji: 02.08.2022
Godziny emisji: 9.31

kr

Polecane