Upiec chleb dla mieszkańców Buczy [POSŁUCHAJ REPORTAŻU]

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Upiec chleb dla mieszkańców Buczy [POSŁUCHAJ REPORTAŻU]
Bohaterowie reportażu Grażyny WielowieyskiejFoto: Archiwum prywatne Jacka Polewskiego

– Na Ukrainę chciałem pojechać, kiedy skończy się wojna. Ale pojawiły się te zdjęcia z Buczy. Nie jestem z tych, co płaczą i emocjonują się, tylko działają. Pomyślałem, jak mogę pomóc, usiadłem do komputera i wpisałem "Piekarnia Bucza" – opowiada Jacek Polewski, poznański piekarz. – Wyskoczyła mała piekarenka rzemieślnicza w Buczy. Napisałem do nich na Messengerze: "Jak mogę pomóc? Co potrzebujecie?" W ciągu 30 minut właściciel odpisał: "Przyjeżdżajcie".

Bucza to w większości zabudowa jednorodzinna. Miejscowi twierdzą, że to miasto byłych wojskowych, dlatego Rosjanie je wybrali. Mieszkańcy już prawie wszystko posprzątali, usunęli z głównych ulic zalegający wojskowy sprzęt, wrócili do zdewastowanych domów.

– Kiedy przyjechaliśmy, okazało się, że ten piekarz jeszcze nie był w piekarni, żeby zobaczyć, co zostało po Ruskich. On nawet nie wiedział, czy wpuszczą go do Buczy jako właściciela tej piekarni! – opowiada bohater reportażu. – Okazało się, że w jego piekarni oddział rosyjski zrobił sobie siedzibę. Koczowali tam i czekali na dalsze ruchy wojsk. Zostawili po sobie bałagan, pokradli jakieś proste rzeczy. Przez pierwsze dwa dni głównie sprzątaliśmy. Musieliśmy to robić powoli, bo baliśmy się, że uciekając, Rosjanie zostawili minę czy jakąś pułapkę. I jak były palety, to sprawdzaliśmy, czy tam jest coś pod spodem, materace czy inne rzeczy podnosiliśmy delikatnie... – wspomina.

– Kiedy miałem jechać, zaprosiłem przyjaciela. Odezwał się też mój syn: "Chcę jechać wami". W pierwszej chwili przestraszyłem się: wojna, a syn ma 21 lat, mieszka i studiuje w Berlinie na Kreuzbergu. Pomyślałem jednak, że to ważne, aby młody mężczyzna tego doświadczył, zobaczył, że świat nie jest tylko taki jak na Instagramie i Facebooku, że 1500 km dalej jest zupełnie inaczej... – mówi pan Jacek.

Zabrali ze sobą 500 kg mąki, drugie tyle dokupili po drodze, we Lwowie. Po uruchomieniu piekarni upiekli w sumie 700 bochenków chleba. Ten wyjazd pomógł oszacować potrzeby i teraz pan Jacek już wie, że jeśli dalej chce pomagać, to nie kupując mąkę, ale konkretny sprzęt – piec czy urządzenia do mieszania ciasta. Najważniejsze jest, żeby na Ukrainie jak najszybciej wróciło życie, relacje międzyludzkie i biznesowe, lokalne interesy. Jeśli ktoś kupi chleb, to piekarz ma pieniądze i idzie do fryzjera, fryzjer idzie do apteki, aptekarz – do księgarni. Tworzą się zależności, które pozwalają ludziom żyć i normalnie funkcjonować.


Posłuchaj

12:17
Reportaż w Trójce 13 czerwca godz. 18:43
+
Dodaj do playlisty
+

***

Tytuł reportażuPiekarnia
Autorka reportażu: 
Grażyna Wielowieyska 
Data edycji:
13.06.2022
Godzina emisji:
18.43

pr

Polecane