Reklama

reklama

Wyjątkowy George Harrison. 20 lat bez eksbeatlesa

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Wyjątkowy George Harrison. 20 lat bez eksbeatlesa
George HarrisonFoto: PAP/Photoshot/ The Hollywood Archive/PictureLux/American Pictorial

29 listopada mija dokładnie 20 lat od śmierci George'a Harrisona. Zmarły w wieku 58 lat muzyk nie tylko był ważnym ogniwem The Beatles, ale też dokonał kilku rzeczy, które nie udały się jego sławnym kolegom z zespołu.

George Harrison, zwany cichym beatlesem, w czasie aktywności Wielkiej Czwórki z Liverpoolu pozostawał nieco w cieniu gwiazdorskiego duetu John Lennon i Paul McCartney. Najmłodszy członek zespołu miał jednak cechy i osiągnięcia, których jego koledzy mogli mu tylko pozazdrościć.

Świetny instrumentalista, zdolny kompozytor

Według niektórych źródeł Harrison opanował sztukę gry aż na 26 instrumentach. Nawet jeśli ta liczba jest nieco zawyżona, z pewnością był on najsprawniejszym gitarzystą w grupie The Beatles. Magazyn "Rolling Stone" umieścił go nawet na 11. miejscu zestawienia stu najlepszych gitarzystów wszech czasów. George nieźle radził sobie też z grą na sitarze – nauki pobierał od wirtuoza tego indyjskiego instrumentu Raviego Shankara.

Choć zdecydowana większość przebojów Beatlesów była dziełem duetu Lennon i McCartney, Harrison wiele razy udowodnił, że i jemu sztuka pisania piosenek nie była obca. Świadczą o tym takie utwory jak "Something", "Here Comes the Sun" czy "While My Guitar Gently Weeps" – w tym ostatnim możemy podziwiać gitarowy kunszt przyjaciela George'a – Erica Claptona, który zagrał gościnnie na jego zaproszenie.

źródło: YouTube / The Beatles

Pionier podboju Ameryki

Zanim The Beatles zawitali po raz pierwszy do Stanów Zjednoczonych w lutym 1964 roku, Harrison udał się tam kilka miesięcy wcześniej, by odwiedzić swoją siostrę mieszkającą w stanie Illinois. Nie skończyło się na rodzinnych pogawędkach – muzyk dołączył na scenie do lokalnego zespołu The Four Vests, z którym zagrał i zaśpiewał dwie piosenki: "Roll Over Beethoven" i "Your Cheatin' Heart". W ten sposób został pierwszym beatlesem, którego mogła podziwiać na żywo amerykańska publiczność.

Pierwszy solista

Również jako pierwszy spośród wielkiej czwórki wydał George swój solowy album. Płyta "Wonderwall Music" ukazała się 1 listopada 1968 roku. Gdy dwa lata później zespół The Beatles oficjalnie się rozpadł, 27-letni Harrison nie zwlekał z rozpoczęciem na dobre kariery pod własnym nazwiskiem: już w listopadzie 1970 roku światło dzienne ujrzał jego potrójny album "All Things Must Pass", zawierający przebój "My Sweet Lord". W tym samym czasie muzyk wyruszył w trwające prawie dwa miesiące solowe tournée "Dark Horse" – znów wyprzedzając tym ruchem kolegów Lennona, McCartneya i Starra.

źródło: YouTube / George Harrison

Członek elitarnej supergrupy

Choć każdy z byłych beatlesów z powodzeniem kontynuował karierę solową, tylko Harrison zasilił szeregi rockowej supergrupy wszech czasów. W skład The Traveling Wilburys wchodzili poza nim również: Bob Dylan, Roy Orbison, Tom Petty i Jeff Lynn. George nie tylko wymyślił nazwę zespołu (choć, gwoli ścisłości, chciał go pierwotnie nazwać "The Trembling Wilburys"), ale też był jego spiritus movens. – Bez niego nic by się nie wydarzyło. To był zespół George'a, o którym on marzył od długiego czasu – powiedział kiedyś Petty.

Pomysłodawca charytatywnych koncertów

Harrison był wreszcie pionierem, jeśli chodzi o organizowanie wielkich koncertów charytatywnych z udziałem czołowych gwiazd muzyki. 1 sierpnia 1971 roku z jego inicjatywy w nowojorskiej sali Madison Square Garden odbył się "Concert for Bangladesh", z udziałem m.in. Boba Dylana, Erica Claptona, Raviego Shankara i Ringo Starra. Zapis ich występów wydano następnie na płycie, a cały dochód z akcji, przekraczający 10 mln dolarów, został przekazany na pomoc uchodźcom z ogarniętego wojną azjatyckiego kraju.

źródło: YouTube / TravelingWilburys

kc

Polecane