Rafał Zawierucha o pracy z mikrofonem. "To dla mnie niezwykły świat"
– Ludzie lubią mój głos, choć ja sam siebie nie słucham – mówi Rafał Zawierucha, który na antenie Trójki czyta "Rowerem przez II RP". Kolejne odcinki powieści w wydaniu dźwiękowym prezentujemy Państwu codziennie od poniedziałku do piątku o godz. 12.45.
Rafał Zawierucha
Foto: Barbara Marcinik
– Bardzo się ucieszyłem, kiedy dostałem pierwsze propozycje z Teatru Polskiego Radia w "Matysiakach" i "W Jezioranach". Poczułem tę magię Teatru PR, która dzieje się właśnie przed mikrofonem, w studiu, między odbiornikiem a słuchaczem. To dla mnie bardzo niezwykły świat – świat, który możemy stworzyć głosem, dźwiękami, odległościami. W Teatrze Polskiego Radia poznałem prawdziwych twórców i artystów – podkreśla Rafał Zawierucha.
Jak się zaczęła przygoda aktora z mikrofonem? – Gdy byłem dzieckiem, moi rodzice mieli hurtownię kaset magnetofonowych. Braliśmy z kuzynką kasety, włączaliśmy nagrywanie i "robiliśmy" radio. Dlatego dziś poprowadzenie audycji czy przygotowanie audiobooka to pestka – śmieje się gość Trójki.
– Niedawno dostałem wyśmienitą propozycję przeczytania książki o człowieku, który przemierzył Polskę rowerem i doznał niezwykłych spotkań z miejscami i ludźmi. To niesamowite, bo uwielbiam i Polskę, i jazdę rowerem – opowiada, nawiązując do radiowej lektury książki "Rowerem przez II RP. Niezwykła podróż po kraju, którego już nie ma. Reportaż z 1934 roku" Bernarda Newmana.
Rafał Zawierucha mówi Marcie Piaseckiej także o tym, czy nadal ma w sobie dziecięcy entuzjazm. – Czasami łapię się na tym, że mówię do siebie: Rafał, bądź poważny, bądź normalny, przecież tu są ludzie, którzy mogą coś w przyszłości z tobą robić – śmieje się aktor. – A ja po prostu nieraz rzucam takie teksty, że później sam się za głowę łapię. Ale na szczęście ludzie mają poczucie humoru, a ja mam dystans do siebie – dodaje.
W rozmowie z naszą dziennikarką mówi także o aktorskiej pokorze, wspomina swój rodzinny dom i zdradza na antenie Trójki pewną rzecz – dotyczącą pracy na planie filmu "Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino – którą do tej pory nie dzielił się z opinią publiczną.
– Powiem to po raz pierwszy. Powstała kilkudziesięciostronicowa książka z moimi wspomnieniami, które do tej pory odkładałem do szuflady, a które skrupulatnie, dzień po dniu notowałem, gdy tam byłem. Chciałbym tę książkę wydać, ale czekam na opinię kilku osób, które powiedzą mi, czy warto to zrobić, czy nie – ujawnia Rafał Zawierucha.
Pewnego razu… w Hollywood – zwiastun / TYLKOHITY
(mk)