"Rodzice wyklęci" - o dzieciach, którym zabrano mamę i tatę
Nie każde dziecko może spędzać Dzień Dziecka z rodzicami. Niektóre dzieci doświadczyły nawet zakazu wspominania o swoich matkach i ojcach, pomimo wielkiej rodzinnej miłości. Tak było w wielu tysiącach rodzin "żołnierzy wyklętych" i opozycjonistów z czasów PRL.
Zdjęcie ilustracyjne
Foto: preedee anantuntikul/Shutterstock.com
W "Klubie Trójki" Arkadiusz Gołębiewski rozmawiał ze świadkami tragicznych wydarzeń w historii Polski, które, na wiele sposobów, oddzieliły dzieci od rodziców. Przywołał czasy, kiedy tysiącom dzieci nie dane było poznać swoich rodziców, a wiele osób dopiero po latach mogło przyznawać się do prawdziwej historii swoich najbliższych.
Maria Leśnikowska nigdy nie poznała swojego ojca, Tadeusza Leśnikowskiego, który został skazany na karę śmierci i zginął w więzieniu na Rakowieckiej w maju 1950 roku. Został pochowany na tzw. Łączce na Powązkach Wojskowych. Jego zwłoki zostały odnalezione i zidentyfikowane dopiero w roku 2018.
– Brak matki czy ojca to wielkie przeżycie i wielka ułomność w dzieciństwie. Dzieci na podwórku dały mi przydomek "Sierotka". Bardzo to przeżywałam i nieraz przychodziłam z płaczem do mamy – wspomina pani Maria. – Wiedziałam, że ojciec zginął w więzieniu. Jednak dla zwykłych ludzi z podwarszawskiego Rembertowa, jeśli ktoś został skazany na karę śmierci, był bandytą. "Tak bez niczego to by go nie zabili" - mówiły sąsiadki. I przez wiele lat czułam, że inne dzieci nie mają do mnie stuprocentowego zaufania – opowiada.
Ekshumacja na Powązkach: czaszki z dziurami po kulach/YouTube TVP Info
– Jesteśmy pokiereszowani: na pewno, gdyby mój ojciec żył, byłabym zupełnie innym człowiekiem. I myślę, że wszystkie dzieci "łączkowe" też tak uważają – dodaje. – Najważniejsze, że czasy się zmieniły i nasi ojcowie, nasze mamy, z bandytów zostali bohaterami.
W 1958 roku Tadeusz Leśnikowski został zrehabilitowany, jednak władze komunistyczne nie chciały powiedzieć, gdzie został pochowany. Mama pani Marii dotarła do grabarza na Powązkach, który uczestniczył w niektórych pochówkach osób rozstrzelanych na Rakowieckiej. On wskazał, gdzie prawdopodobnie spoczywa jej mąż: wtedy to miejsce było wysypiskiem śmieci i nieczystości. Mimo to postawiła tam krzyż. Od niego rozpoczęła się historia Łączki.
Żołnierze Wyklęci. Prof. Krzysztof Szwagrzyk (Historia)/YouTube Polskie Radio
Inna, równie dramatyczna historia dotyczy dzieci, które urodziły się w więzieniu przy ul. Rakowieckiej. Przez pierwsze miesiące przebywały z matkami, a później oddawane były do domów dziecka, adopcji lub, jeśli miały szczęście, do rodziny. – Wiemy o 16 dzieciach, które urodziły się na Rakowieckiej. Kilka z tych osób było u nas w muzeum. Są to nieprawdopodobne spotkania – opowiada Jacek Pawłowicz, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych.
Poznaj serwis specjalny Polskiego Radia poświęcony ŻOŁNIERZOM WYKLĘTYM
– Przywołam historię Jana Przybyłowskiego, syna Jana Przybyłowskiego ps. Onufry, żołnierza AK, NZW, NSZ i Romualdy Przybyłowskiej ps. Amerykanka. Odwiedzał nas kilka razy, a pierwsza wizyta była niezwykle wzruszająca. Kiedy obeszliśmy pawilony, wyszliśmy na dziedziniec przed budynkiem, gdzie był szpitalny oddział dla kobiet, które rodziły, on zapytał: "Gdzie ja się urodziłem?" – wspomina dyr. Pawłowicz. – Urodził się na I piętrze szpitala. Ten budynek nadal istnieje, choć cele są już zmienione – opisuje.
Podsumowanie ostatniego etapu prac ekshumacyjnych i archeologicznych na "Łączce"/YouTube IPNtvPL
***
Tytuł audycji: Klub Trójki
Prowadzi: Arkadiusz Gołębiewski
Goście: Agata Kłopotowska (córka Antoniego Lenkiewicza), Maria Leśnikowską (córka Tadeusza Leśnikowskiego) oraz Jacek Pawłowicz (dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych).
Data emisji: 01.06.2021
Godzina emisji: 22.08
pr