Izrael nadal w politycznym impasie
2021-03-25, 23:03 | aktualizacja 2021-03-26, 12:03
Kolejne, czwarte w ciągu ostatnich kilku lat, wybory parlamentarne w Izraelu znów pozostawiły wiele znaków zapytania i potwierdzają impas polityczny, w jakim znalazło się to państwo.
Skłonność do różnorodności
Izraelska centralna komisja wyborcza opublikowała 25 marca wieczorem ostateczne wyniki wtorkowych wyborów do parlamentu. Po raz kolejny zarówno premier Benjamin Netanjahu, jak i jego przeciwnicy nie mają większości potrzebnej do utworzenia stabilnej koalicji rządowej.
W 120-osobowym Knesecie partie prawicowe i ugrupowania żydów ultraortodoksyjnych popierające Netanjahu mają 52 miejsca, podczas gdy partie przeciwne premierowi mają 57 miejsc. Sytuująca się na prawo od Likudu partia Jamina i islamistyczny Raam nie poparli żadnej ze stron.
Skąd w tak skądinąd sprawnie zarządzanym kraju jak Izrael tak duży kłopot ze zorganizowaniem stabilnego parlamentu? – W systemie wyborczym Izraela mamy niski próg wyborczy. Poza tym istnieje tam pewna tradycja wielopartyjności. Trzecią kwestią jest skłonność Izraelczyków do bycia różnorodnymi. To odbija się na wyborach – odpowiedział Marcin Szydzisz z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.
Chociaż koalicja z Jaminą wydaje się bardziej prawdopodobna, to jednak nie daje ona Netanjahu większości, ponieważ partia ta będzie mieć zaledwie 7 mandatów. Urzędujący szef rządu potrzebuje więc obu ugrupowań, by stworzyć niewielką większość, jednak współpraca między skrajną prawicą a islamistami wydaje się niemal niemożliwa. "Nie powstanie prawicowy rząd oparty na Raamie Mansura Abbasa. Kropka" – zadeklarował w czwartek na Facebooku szef skrajnie nacjonalistycznego Religijnego Syjonizmu, Becalel Smotricz.
Posłuchaj
Netanjahu z największymi szansami. Będzie rządził?
Potencjalnie możliwa, ale również trudna do wyobrażenia sobie ze względu na zróżnicowanie ideologiczne tzw. koalicja zmian, składająca się z partii centrowych, lewicowych i prawicowych, miałaby jedynie 58 głosów. Do wymaganej większości potrzebowałaby zatem poparcia Raamu lub Zjednoczonej Listy partii arabskich, ale już po opublikowaniu oficjalnych wyników poseł prawicowej i skonfliktowanej z Netanjahu partii Nowa Nadzieja, Jifat Szasza-Biton, powiedziała, że jej ugrupowanie nie przyłączy się do rządu wspieranego przez Zjednoczoną Listę. "Najprostszym rozwiązaniem będzie, jeśli Netanjahu, po nieudanej próbie zdobycia 61 miejsc w czterech wyborach, ustąpi i pozwoli innym wykonać ich pracę" – dodała Szasza-Biton.
Oficjalne wyniki zostaną przedstawione prezydentowi Reuwenowi Riwlinowi w najbliższą środę 31 marca. Riwlin następnie powierzy misję utworzenia nowego rządu temu kandydatowi, który ma największe szanse na zbudowanie stabilnego gabinetu. Zazwyczaj jest to lider zwycięskiej partii, w tym wypadku Netanjahu. Jeśli po tygodniach negocjacji nikomu nie uda się utworzyć większościowej koalicji, kolejne wybory odbędą się jeszcze w tym roku.
***
Tytuł audycji: Klub Trójki
Prowadzi: Łukasz Jasina
Goście: dr Paweł Pokrzywiński (doktorant Wydział Nauk Społecznych w Izraelu Uniwersytetu Wrocławskiego), dr hab. Marcin Szydzisz (Instytut Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego) Michał Wojnarowicz (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych)
Data emisji: 25.03.2021
Godzina emisji: 22.06
IAR/kr