Człowiek, który śpiewał, by słuchano z przymrużonym okiem
2019-07-28, 20:07 | aktualizacja 2019-07-29, 19:07
Mariusz Cieślik udał się do Trójmiasta, gdzie w Konsulacie Kultury, w towarzystwie zaproszonych do studia plenerowego gości, wspominał życie i twórczość wybitnego poety, prozaika i pieśniarza – Edwarda Stachury.
Tytuł | Kwestia Kultury 28 lipca godz. 20:07 28.07.2019 20:07 |
Prowadzący | |
Opis |
W latach 80., już po śmierci Edwarda Stachury, nastąpił niezwykły wybuch popularności artysty. Jego "Dzieła zebrane" wydawano w kilkusettysięcznych nakładach, czyniąc z nich niebywały bestseler. Co pewien czas odbywały się tzw. Stachuriady, czyli festiwale wokół twórczości poety. Wydaje się, że nie było i nie ma większego fenomenu w historii polskiej literatury. – Wydaje mi się, że kluczem do popularności Stachury było życiopisanie. To nie był tylko atrament, druk, on pisał życiem i młodzi ludzie zawsze tego potrzebowali – kogoś, kto się utożsamiał ze swoją twórczością – zwraca uwagę prof. Katarzyna Jerzak z Akademii Pomorskiej. – Podróżowanie było sposobem na życie dla Stachury. Mówią o tym jego zapiski. Poza tym, miał wielu przyjaciół, z którymi musiał przebywać. To nie chodziło tylko o to, że on musiał być tam. On czuł potrzebę pomocy, o czym przekonałem się dużo później, gdy opowiadałem mu o swoim koledze, który miał kłopoty. Powiedział mi wtedy: "Nie ma sprawy, jedziemy" – wspomina bratanek Edwarda Stachury, Jerzy Stachura. – Mam wrażenie, że dla niego ważniejsza była droga, niż cel. Dzięki niej można było poznawać świat, a cel był, niejako, przy okazji – dodaje Wojciech Fułek. Dlaczego Edward Stachura chciał zostać latarnikiem? Co sprawia, że zainteresowanie jego twórczością wciąż nie słabnie? Zapraszamy do słuchania dołączonego nagrania audycji. |
Goście |
prof. Katarzyna Jerzak, Wojciech Fułek, Jerzy Stachura, Igor Michalski |
Playlista | |
Tagi |