Stewart Copeland: muzyka The Police początkowo się nie przyjęła
2019-06-01, 23:06 | aktualizacja 2019-06-03, 14:06
– Nasze pierwsze single znikały na rynku wydawniczym bez śladu, niezauważone przez słuchaczy. Na szczęście nasza ówczesna wytwórnia bardzo w nas wierzyła i nie pozawalała odpuścić – mówi Stewart Copeland w rozmowie z Piotrem Metzem.
Posłuchaj
Ten amerykański artysta od ponad trzech dekad znajduje się w awangardzie współczesnej muzyki jako gwiazda rocka i uznany kompozytor. Jest mistrzem perkusji. W 2016 roku zajął 10. miejsce na liście "100 najlepszych bębniarzy wszechczasów" prestiżowego magazynu "Rolling Stone". W trakcie kariery sprzedał ponad 60 mln płyt na całym świecie oraz zdobył liczne nagrody, w tym pięć Grammy. Jak Stewart Copeland wspomina pierwsze spotkanie ze Stingiem?
– Grałem wtedy w prog-rockowym zespole Curved Air. Byłem na koncercie w jednym z klubów na północy Anglii i zobaczyłem występujący na scenie zespół jazzowy. Zwróciłem na nich uwagę, bo ich frontmanem był śpiewający basista. To był on! Prawdziwa gwiazda rocka! Wyglądał, jakby padał na niego złoty promień z nieba. To był czas, gdy zaczynał się boom na punk rock. Ja też chciałem brać w tym udział. Niedługo później ja i ów basista graliśmy razem w zespole. Napisałem nam manifest, z perspektywy czasu pełen bełkotu i głupot, ale z niego wynikała nazwa naszej grupy: The Police – opowiada muzyk.
Dlaczego zdaniem Stewarta Copelanda zespół The Police przypominał "drogi garnitur uszyty z drutu kolczastego"? Czemu on i Andy Summers woleli grać utwory skomponowane przez Stinga niż te, które sami napisali? O tym w dołączonym nagraniu rozmowy. Zapraszamy do słuchania.
***
Tytuł audycji: Lista osobista
Prowadzi: Piotr Metz
Gość: Stewart Copeland (muzyk)
Data emisji: 1.06.2019
Godzina emisji: 20.25
mat. prasowe/ml/mk