Siesta
2008-07-06, 15:07 | aktualizacja 2008-07-06, 15:07
"Zapraszam na dwie godziny niezobowiązującej, niczym nie skrępowanej muzyki przyjaznej człowiekowi..." mówi od trzech lat Marcin Kydryński w każdą trójkową niedzielę. Siesta to zestawienie pozornie nieprzystających do siebie utworów, pomieszanie gatunków, żonglerka konwencją...
...Od Van Halen po Wolfganga Amadeusa Mozarta, od Duke'a Ellingtona po Johna Zorna, od muzyki filmowej najwyższej próby po ludowych artystów z odległych krajów. Siesta to próba odnalezienia wspólnego kręgosłupa dla tych, tak odmiennych estetyk. Z całą pewnością mimo tego bogactwa różnorodności Siestą rządzi niepodzielnie jedno prawo: "starannie unikam muzyki, która mi się nie podoba" - mówi Marcin. To zatem szerokie spektrum jego prywatnego gustu, bez żadnych zobowiązań. Fakt, "postać z pierwszych stron gazet muzycznych wydała nowy album - nie robi na mnie większego wrażenia" - mówi Marcin. - A jednocześnie jeśli Richard Bona wystąpi gościnnie na jakims efemerycznym projekcie - to potrafi być powodem do wielkiego świętowania.