Politycy o projekcie budżetu UE. "Czekają nas długie i żmudne negocjacje"
2018-06-02, 10:06 | aktualizacja 2018-06-06, 12:06
Komisja Europejska zaakceptowała projekt unijnego budżetu na lata 2021-2027, który ma wynieść niecałe 1,3 biliona euro. Dwie najważniejsze dla Polski pozycje, czyli pieniądze na politykę spójność i wspólną politykę rolną, które w obecnym budżecie stanowiły 80 proc., w nowym mają stanowić 60 proc.
Posłuchaj
Krzysztof Łapiński (Kancelaria Prezydenta RP) podkreślił, że "to na razie propozycja Komisji Europejskiej". – Czekają nas długie i żmudne negocjacje państw członkowskich i te decyzje będą zapadać nie dziś, nie jutro, tylko pewnie za wiele miesięcy. Zobaczymy wielogodzinne narady i negocjacje przywódców państw i szefów rządów. Poza tym już od kilku lat było wiadomo, że poprzedni budżet, który był budżetem dość znacznym, jest takim ostatnim. W międzyczasie doszedł Brexit, to też ma wpływ na nowy budżet unijny, ale stanowisko rządu brzmi: w tym kształcie, jaki jest proponowany, budżet nie jest do zaakceptowania. Pewnie wiele innych państw będzie myślało i mówiło podobnie. Podejrzewam, że budżet, który wyjdzie już uchwalony, będzie się różnił od obecnego projektu – stwierdził.
Grzegorz Długi (Kukiz'15) zaznaczył, że "po pierwsze musimy się zastanowić, czy naprawdę chcemy liczyć tylko i wyłącznie na pieniądze z nieba". – Powinniśmy zwiększyć swoją samodzielność. Wiemy, że połowa pieniędzy z Unii Europejskiej jest przejadana po drodze przez różnego rodzaju organizacje, które szkolą, ćwiczą itd. sześć razy tych samych. Natomiast jeśli chodzi o kwestie strukturalne, bo te są najważniejsze, tutaj powinniśmy walczyć o to, aby jednak była szansa na wyrównanie dystansu, który nas dzieli od tzw. Starej Europy. Zwracam uwagę, że w jakiś sposób w projekcie zwiększono nawet dochody budżetu. Do końca nie rozumiem, jak to się stało, bo aż takich środków z handlu CO2 i polityki plastikowej nie będzie. Liczenie na wzrost gospodarczy, czyli zwiększenie składki pochodzącej z VAT oraz pochodzącej ze składki, która wynosi chyba 0,7 proc. PKB, jest trochę ryzykowne – ocenił.
Barbara Dolniak (Nowoczesna) stwierdziła, że w negocjacjach budżetowych "najmocniejszej pozycji nie mamy". – Polityka, którą uprawiają rządzący od ostatnich wyborów, pokazuje, że ta pozycja ciągle się osłabia. Trudno nam będzie prowadzić negocjacje, bo trudno będzie zjednywać sobie sojuszników. Raz – za kwestię praworządności i naruszanie niezależności wymiaru sprawiedliwości, a dwa – jednym z obszarów, gdzie te fundusze zostaną w dużym stopniu przesunięte, będzie kwestia integracji migrantów. To będzie jeden z tematów, a my nie wykonaliśmy rozporządzenia z 2015 roku, nie przyjmując żadnej z osób, która starała się o azyl z obozów przejściowych w Grecji czy Włoch. Jak zatem możemy liczyć na wsparcie Grecji albo Włoch, skoro nie przyjęliśmy stamtąd żadnej osoby – powiedziała wicemarszałek Sejmu.
Więcej informacji i komentarzy na stronach audycji "Salon polityczny Trójki", "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce".
Jarosław Kalinowski (PSL) zgodził się z przedmówczynią, stwierdzając, że "klimat wokół Polski nie jest dobry i nie jest dobry również do poprawienia projekt budżetu na naszą korzyść". – To projekt i trzeba powiedzieć, że jak każdy projekt będzie podlegał dyskusjom i pewnie w finale będzie się różnił. Na pewno struktura pozostanie zbliżona do tej, którą poznaliśmy. A jest to zupełnie inna struktura budżetu i wydatków budżetowych UE. Dwie najważniejsze dla nas pozycje, czyli polityka spójność i wspólna polityka rolna, które łącznie w obecnym budżecie stanowią prawie 80 proc., mają zająć już nie więcej niż 60 proc. Widać tę olbrzymią zmianę i skoro Polska była największym beneficjentem obydwu polityk, to siłą rzeczy niestety najwięcej zapłacimy za tę zmianę struktury – ocenił.
Wojciech Skurkiewicz (PiS) przypomniał, że "budżet Unii Europejskiej jest przyjmowany w drodze jednomyślności i tutaj wszystkie państwa muszą się porozumieć i zgodzić". – Strategia jest prosta: rozmawiać, dyskutować, spotykać się, prowadzić negocjacje, te oficjalne i te nieoficjalne – dodał. Zwrócił też uwagę na okoliczności powstawania projektu. – Ktoś te kryteria przygotowywał, a przypomnę, że większość, która decyduje o tym, co dzieje się w Unii Europejskiej, stanowi Europejska Partia Ludowa, której członkami są posłowie PO i PSL. Przypomnę również, że tę koalicję sprawują razem z socjalistami. (...) Budżet na kolejną perspektywę będziemy przyjmować po kolejnych wyborach do europarlamentu. Nie wiemy dziś, jaka będzie konstrukcja przyszłego Parlamentu Europejskiego, ale wiemy, jakie są nastroje w państwach zachodniej części Europy – stwierdził.
Andrzej Halicki (PO) nie wierzy w siłę Polski w trakcie negocjacji budżetowych. – Polska po swojej stronie nie ma nikogo, nawet sojuszników regionalnych. Bułgaria ma więcej, Rumunia ma więcej, Słowacja ma więcej. Ba, w funduszach spójności nawet Hiszpania ma więcej. Trzeba się zastanowić, gdzie syuka sojuszników. W polityce rolnej powinniśmy być z Francuzami, bo bardzo im zależy na wzmacnianiu wspólnej polityki rolnej, ale Trójkąt Weimarski odrzuciliśmy. W regionie reputacji nie mamy żadnej, w związku z tym chciałem powiedzieć, że po wyborach europejskich, po - mam nadzieję - zupełnie innym wyniku przywrócimy siłę i prestiż Polski i renegocjować będziemy ten zły podział największego w historii budżetu– przekonywał.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji.
***
Tytuł audycji: Śniadanie w Trójce
Prowadzi: Beata Michniewicz
Goście: Krzysztof Łapiński (Kancelaria Prezydenta RP), Grzegorz Długi (Kukiz'15), Babara Dolniak (Nowoczesna), Jarosław Kalinowski (Polskie Stronnictwo Ludowe), Wojciech Skurkiewicz (PiS) i Andrzej Halicki (Platforma Obywatelska)
Data emisji: 2.06.2018
Godzina emisji: 9.08
rr/kw