Janusz Piechociński

Rząd zakłada, że jeżeli ten pakiet zostanie przyjęty, to zapewne cała sejmowa komisja infrastruktury w tym roku wakacji mieć nie będzie.

Janusz Piechociński

+
Dodaj do playlisty
+

Witam serdecznie pana Janusza Piechocińskiego, wiceprezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego i wiceszefa sejmowej komisji infrastruktury. Dzień dobry.

Dzień dobry.

Donald Tusk z żoną w Andach. Ma pan za złe premierowi tę wizytę? Rozumie pan ją?

Rozumiem, że pan premier był na forum przy szczycie latynosko-europejskim. Reprezentował tam godnie Polskę. Polska też ma tam spore interesy. Oczywiście nasza wymiana handlowa mogłaby być zdecydowanie lepsza. To jest rynek, o którym bardzo często zapominamy. To jest kilkaset milionów ludzi…

I wizyta premiera może przybliżyć nas do tego rynku? Może zacytuję:  „ – Witaj synu słońca! – wołały małe, indiańskie dzieci.”

Fatalnie zostało to rozegrane. Bo pan premier mógł sobie wziąć trzy dni urlopu i razem z małżonką wykorzystać to w czasie tego wojażu. A wtedy nie byłoby tych złośliwości i kąśliwości. Oczywiście jak się jest na tamtym kontynencie, to warto pójść ta polską drogą…

Kwiaty dla Malinowskiego – piękna rzecz pod pomnikiem.

Tak. Po to, żeby przypomnieć wielką rolę emigracji polskiej. Nie tylko w Argentynie czy Brazylii ta emigracja odegrała sporą rolę.

Panie prezesie, czy myśli pan, że tak chwaleni PR-owcy czy doradcy medialni premiera tym razem nie przewidzieli pewnych konsekwencji?

Obraz musi być spójny i bardzo konsekwentny. Jeśli więc poprzednio tak mocno wybijało się te elementy taniego państwa, a także samoograniczenie premiera, to później trzeba bardzo na to zwracać uwagę, albo dobrze sprzedać inny pomysł. Urlop na te trzy dni niczego złego by nie zrobił, a myślę, że urwałby te spekulacje gazetowe, które nie służą sprawie. Mówimy o sprawach czwartorzędnych, a szkoda, bo jest dużo poważniejszych tematów.

To prawda. Ale może jeszcze jedna trzeciorzędna sprawa, jeśli pan pozwoli. Podobno Platforma szuka pracy dla Kazimierza Marcinkiewicza. Pan w ogóle interesuje się ta postacią? Tym tematem?

Oczywiście. Bardzo lubię Kazimierza Marcinkiewicza. Z prostych powodów: to jest polityk opcji chadeckiej, premier o gigantycznych zdolnościach medialnych i PR-owskich. Swego czasu wszyscy szukaliśmy mu zajęcia, kiedy został odwołany z funkcji premiera. W tej chwili jest kolejna tego typu faza. A przypominam, że Kazimierz Marcinkiewicz dobrze gra w piłkę…

No, dobrze, panie pośle. Można jeszcze powiedzieć, że jest wysoki, nieźle wypada w telewizji. Ale Platforma powinna mu cos znaleźć?

Zbyt często w Polsce o tych, którzy byli i jeszcze mogą być Polsce potrzebni, mówimy z lekceważeniem.

Ale ja chciałbym na przykład, żeby pan powiedział: –  To był premier, który zbudował autostrady. To byłaby rekomendacja.

Ale ja nie lubię mówić o ludziach źle. Szukam tego, co buduje, łączy i jest do wspólnego pożytku w przyszłości. Kazimierz Marcinkiewicz po doświadczeniach brytyjskich jest wartościowym politykiem, który może coś dobrego wnieść na scenie politycznej w kraju. Warto go wykorzystać. Jeśli taka inicjatywa wyjdzie ze strony premiera czy Platformy, to dobrze. Jeżeli nie, to pewnie Kazimierz Marcinkiewicz zagospodaruje się sam.

Czy Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury to dobry minister?

Popełniamy jeden z kluczowych błędów. Dlatego, że to, co się dzieje w wieloletnich procesach, które charakteryzują resort infrastruktury, przypisujemy tylko do kompetencji, odpowiedzialności i skuteczności samemu ministrowi. I to jest resort, który jest bardzo łatwo poddawany różnym ocenom. A zapominamy o tym, że sprawy finansowania są w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, czyli finansowanie ze środków unijnych, zabezpieczenie środków krajowych, ochrona środowiska, studia oddziaływania i konflikty związane z ustaleniem tras, ich lokalizacją, protestami społecznymi…

Czyli nie da się zbudować autostrad?

Nie, nie. To jest rzadka okazja, kiedy możemy poważnie porozmawiać o problemach infrastrukturalnych w oderwaniu od dyskusji, czy mamy dobrego czy złego ministra i czy ten minister już wyczerpał swoje możliwości, czy jeszcze nie.

Panie pośle, pan wysyła dziennikarzom różne analizy, opracowania. Ja dostałem kilkanaście materiałów, wymagających dużo pracy i wiedzy. Natomiast nie przypominam sobie, żeby minister Grabarczyk powiedział coś o autostradach, co ja bym zapamiętał. Żeby był twarzą tego projektu, żeby coś ruszył.

Rząd i sam minister Grabarczyk skoncentrował się w ostatnich miesiącach na sprawie kluczowej – odblokowaniu procesu inwestycyjnego. Stąd na ostatnim posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury omawialiśmy stan przygotowań rządowych w tym zakresie. Jest zasygnalizowany pakiet ośmiu, dziesięciu kluczowych dla sprawy ustaw, a więc i ochrona środowiska, i zamówienia publiczne…

Szybciej, łatwiej, sprawniej?

Tak, zdecydowanie. Rząd zakłada, że jeżeli ten pakiet zostanie przyjęty, to zapewne cała sejmowa komisja infrastruktury w tym roku wakacji mieć nie będzie. Rząd zakłada, że okres przygotowawczy z czterech-ośmiu lat skrócimy do dwóch- czterech lat. Co pokazuje jak długo w Polsce trwają okresy przygotowawcze, a sam czas budowy do dwóch sezonów budowlanych. To jest możliwe przy tym potencjale rynku, który dzisiaj występuje.

Był pomysł, żeby podzielić te przetargi na mniejsze.

Tak. Ale to jest taktyka generalnej dyrekcji, żeby łamać dominację na rynku dużych firm, które mogą się porozumiewać co do ceny. Tego typu spekulacje zostają zawsze. UOK miałby wiele kłopotów, żeby to udowodnić. Z drugiej strony chodzi oto, żeby przede wszystkim budować. To, co jest charakterystyczne dla roku 2008, to jest to, że konsumujemy rok wyborczy, polityczny, poprzedni, a wielka polityka źle wpływa na inwestycja. Mamy niestety szczyt wzrostu niechęci do inwestycji w postaci dramatycznie rosnącej liczby protestów społecznych. Ich argumentacją są przede wszystkim problemy ekologiczne.

Da się to przełamać ta ustawą? Zmniejszy teren objęty programem Natura 2000?

Nie chcemy zmniejszać tego terenu. Chcemy przede wszystkim, żeby te obszary miały wyznaczone granice, aby miały swoje programy ochronne, takie, jaki istnieją od dawna w polskim prawie, a nie zostały nigdy w pełni zrealizowane dla lasów. Teraz chcemy mieć plany urządzeniowe właśnie obszarów Natura 2000. W ostatnim raporcie mówiłem o niewydolności administracji. Przede wszystkim centralnej, wojewódzkiej. Dlatego, że jeżeli po dwudziestu kilku miesiącach na Mazowszu uzyskujemy decyzję środowiskową dla obwodnicy Raszyna, to jest to z punktu widzenia procesu inwestycyjnego czas stracony. W związku z tym wzmocnienie administracji, ludzi, którzy bezpośrednio uczestniczą w lokalizowaniu inwestycji, w rozpatrywaniu protestów, wzmocnienie i usprawnienie procesu decyzji – to są kluczowe rzeczy.

Jak rozumiem, jedna noga tego przyspieszenia to jest zmiana prawa i te osiem-dziesięć ustaw, a druga to po prostu drożej – musimy mieć więcej administracji i droższe państwo.

Ale to nie w tych kategoriach… W 2002 roku wydaliśmy łącznie na drogi krajowe około dwóch miliardów złotych. W tym roku planujemy wydać około dwudziestu miliardów złotych.

Ale na utrzymanie?

W ogóle. Na budowę i na utrzymanie.

Dziesięć razy więcej.

Pamiętajmy, że koszty przygotowania tego typu projektów to jest około 5-8%. Jeżeli będziemy oszczędzać na przygotowanie, to musimy mieć świadomość, że albo źle przygotujemy, albo z opóźnieniem. Jeżeli w węźle warszawskim jest do wykupienia sześćdziesiąt tysięcy działek w programie pod Euro 2012, to pięć osób w wydziale skarbu Urzędu Wojewody Mazowieckiego z tym sobie nie poradzi.

Co w takim razie doradziłby pan premierowi? Jak ruszyć do przodu? Wiem, że premier i wicepremier Schetyna są zaniepokojeni tym, że nie za dobrze idzie. Wymusili zmianę w kierownictwie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Czy dobrze robią? Gdzie jest jądro ciemności?

Jądro ciemności jest w tym, że to są tysiące drobnych pozornie spraw, które układają się w cały wielki proces. Bardzo często politycy zniecierpliwieni brakiem efektów chodzą od ściany do ściany albo skupują tego typu pomysły. Skoro nie wychodzi nam w Generalnej Dyrekcji, to może wyprowadźmy część zadań inwestycyjnych do specjalnych spółek. Albo jeśli nie radzimy sobie w tym procesie i nie radzą obie sami drogowcy, to zaryzykujmy i postawmy na ludzi, którzy na przykład kontrolowali te procesy. Będzie łatwiej. A tak naprawdę trzeba zejść na poziom operacyjny i zacząć od tego, gdzie występują opóźnienia. Sądzę, że resort infrastruktury bardzo dokładnie zdiagnozował, gdzie występują te utrudnienia i wskazuje bardzo wyraźnie na wzmocnienie wydziałów ochrony środowiska, związanych z planowaniem inwestycji wydziałów skarbu, wykupów w urzędach wojewódzkich. Tutaj pierwsze pozytywne decyzje już zapadły. Musi być przesunięcie kadr, sił i środków właśnie w te obszary. Po drugie, decentralizacja zadań Generalnej Dyrekcji, przesunięcie, żeby jak najwięcej odpowiedzialności pieniędzy było rozdysponowane już na starcie roku budżetowego do dyrektorów okręgowych. Nie może być sytuacji, że dyrektor okręgowy dróg krajowych ma do dyspozycji środki w sierpniu czy wrześniu, wtedy dopiero może ogłaszać przetarg na jakieś zadanie. Powiedzmy wprost – procedura przetargowa trwa ok. dwa i pól miesiąca, czyli fakturujemy bardzo późno. Po trzecie (i tu już mamy obietnicę ministra finansów) – zwiększenie środków i upłynnienie całego procesu, czyli nie zapisywanie środków w rezerwie ogólnej Rady Ministrów, ale wprost w budżecie resortu infrastruktury, co ułatwi niewątpliwie ludziom ministra Grabarczyka skuteczniejsze niż dotąd działanie.

Ludziom ministra Grabarczyka albo jego następcy. Mówi się o panu.

Nie, to są plotki medialne.

Eugeniusz Kłopotek mówił chyba „Newsweekowi”, że doskonałym kandydatem na ministra infrastruktury jest właśnie pan.

Ja robię swoje.

Jakby premier pana poprosił, to by pan odmówił?

Zostawmy to. Ważne jest, żeby nie osłabiać parlamentu. Potrzebne jest skuteczne zaplecze parlamentarne dla tego, co dzieje się w rządzie. Myślę, że zespół, który jest w sejmowej komisji infrastruktury ciężko robi swoją robotę. Proszę zwrócić uwagę, bez poprawek redakcyjnych, nawet o charakterze legislacyjnym, Senat przyjął ustawę o restrukturyzacji PKP, umożliwiającą usamorządowienie przewozów regionalnych i uruchomienie procesów porządkowania bardzo ważnej części polskiej infrastruktury. Świeżo wróciłem ze Światowego Kongresu Transportu. Mało kto w Polsce wie, że mamy wielkie osiągnięcie. Nie tylko mamy dobrze zorganizowane środowisko o wysokiej dynamice wzrostu – to jest międzynarodowy transport drogowy, ale także to środowisko osiągnęło coś, co w polskiej rzeczywistości rzadko się zdarza – na czele światowej organizacji jest Polak Janusz Łacny. Polacy odgrywają tam jedną z wiodących ról. Na ostatnim kongresie był Marek Belka, Bogusław Liberacki, trzech parlamentarzystów i trzydziestu kilku czołowych…

Ale raczej o ciężarówkach rozmawiano niż o drogach.

Mówiliśmy też o drogach. Myślenie o ciężarówkach czy o towarach bez dróg, bez linii kolejowych, bez portów…

Wierzy pan w dotrzymanie wyborczych i powyborczych obietnic rządu Donalda Tuska i wicepremiera Pawlaka – że będą te kilometry autostrad? Na razie tego impetu nie widać.

Tego impetu nie widać. I ten rok jest rozstrzygający. Wszystko to, co uzyska do końca 2009 roku pozwolenie na budowę, zostanie na czas Euro wykonane. Wszystko to, czego takiego stanu na etapie przygotowań nie osiągnie, tego nie będzie. I to jest wielkie wyzwanie. Przez lata pisałem na temat barier procesu inwestycyjnego i w sposób istotny wpłynął na moje myślenie prosty email od internauty: „Janusz, ty wreszcie przestań pisać o barierach, pisz o wybudowanych autostradach!” Chciałbym, żebyśmy od dyskutowania o tym przeszli do tego, żeby to osiągnąć. I nieważne będzie za którego ministra i przy jakim zapleczu koalicyjnym to się wydarzy.

Na razie tej zmiany jakościowej nie widać.

Druga połowa roku będzie rozstrzygająca dla tej części programu rządu z punktu widzenia rzeczywistej oceny.

Zobaczymy, jaką drogą pójdzie budowa autostrad. Dziękuję bardzo Janusz Piechociński był gościem Salonu.

Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.