Paweł Graś

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

Już wczoraj mówiłem, odpowiadając panu posłowi Kłopotkowi, że nie po to niecały rok temu większość Polaków udała się tak masowo do wyborów, żeby odsunąć PiS od władzy, żebyśmy im fundowali na wiosnę kolejne wybory.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Gościem Salonu Politycznego Trójki jest poseł Platformy Obywatelskiej pan Paweł Graś. Dzień dobry, panie pośle.

Dzień dobry, witam serdecznie.

I jednocześnie rzecznik dyscypliny partyjnej – co przyda nam się w drugiej części rozmowy. na początek chciałem zapytać, czy pana kolega partyjny Zbigniew Chlebowski już za prosił na otwarcie tej wielkiej butelki whiskey, którą dostał wczoraj od Janusza Palikota? Czterech litrów chyba sam nie wypije?

Z tego, co widziałem, pan przewodniczący Chlebowski bardzo aktywnie spędza swój urlop, grając w tenisa, więc pewnie dopiero po wakacjach zapadną jakieś grupowe decyzje na temat losów prezentu pana Palikota.

Komisja „Przyjazne Państwo” zakończyła działanie. Wczoraj dostało się też marszałkowi Komorowskiemu za to, że przetrzymuje projekty ustaw, także te, które są efektem pracy tejże komisji. Pan marszałek dostał tytuł „blokera”. Słynna „zamrażarka” obróciła się przeciwko wam.

Ja akurat śledzę dosyć pilnie prace tej komisji i sposób procedowania nad tymi ustawami. Niestety, jak to w takich przypadkach bywa, dużo łatwiej się uchwala nowe prawo i nowe ustawy – do czego przez lata przyzwyczaiły nas sejmy, ścigając się w produkcji ton nowych papierów – niż znosi obowiązujące przepisy, do których zwłaszcza urzędnicy przez lata się przyzwyczaili. Rzeczywiście jest tak, że każda zmiana, która wydaje się drobna, która wydaje się jednoartykułowym zapisem w którejś z ustaw, pociąga za sobą cały szereg zmian w innego rodzaju przepisach, w związku z tym i ze strony rządu, i ze strony poszczególnych ministerstw, i ze strony biuro legislacyjnego Sejmu, każda zmiana wymaga dokładnej obróbki.

To paradoks, pani pośle. Komisja, która tępiła biurokracje nie może jej wytępić z powodu biurokracji.

Zaraz na pierwszych wrześniowych posiedzeniach Sejmu ma wejść cały pakiet pierwszych czytań tych ustaw. Powinien się skumulować dorobek tych komisji, które przynajmniej rozpoczęły prace nad ustawami, które zostały skierowane do pierwszego czytania do komisji. Powinno nastąpić wyraźne przyspieszenie. Cieszę się, że w ogóle udało się – i myślę, że to jest jak dotąd główny sukces – udało się zbudować mechanizm współpracy komisji z poszczególnymi resortami. Na początku – nie ma co ukrywać – nie szło to dobrze, bo urzędnikom zawsze najwygodniej jest powiedzieć: nie da się albo po co to zmieniać, skoro od lat tak jest i jakoś nikomu nie przeszkadza. Uważam, że to jest duży plus i to będzie procentować.

Chwali pan swojego kolegę posła Palikota. A dlaczego pan poseł przy okazji dręczy tak pana prezydenta?

Nie wiem. Ja, szczerze mówiąc, patrzę na to dręczenie już z takim niesmakiem. Uważam, że pan poseł Palikot nie powinien dręczyć pana prezydenta. Panu prezydentowi życzymy zdrowia. Wiemy, że odpoczywa korzystając z uroków swojej rezydencji helu. Życzymy mu, żeby odpoczął i z nową energią wrócił do konstruktywnej pracy.

A chce się pan przekonać, jakie to zdrowie jest? Mam na myśli raport o zdrowiu prezydenta.

Szczerze mówiąc, liczyłem na realizację obietnicy, która nie wyszła z naszej strony, tylko ze strony Kancelarii Prezydenta kilka miesięcy temu, że taki raport i taka informacja się ukaże. Ale potem współpracownicy prezydenta nabrali wody w usta i ta dosyć honorowa obietnica nie została zrealizowana. Ale specjalnie mnie to nie interesuje. Może dobrze by było, gdybyśmy wzorem Stanów Zjednoczonych mieli klarowne regulacje, że zdrowie osób publicznych, tych, którzy piastują najwyższe stanowiska, w których rękach leżą takie obszary jak bezpieczeństwo państwa, niestety też jest kwestią publiczną.

Jeszcze klika dni temu pan Michał Kamiński mówił, że ten raport będzie opublikowany. A następnego dnia Lech Kaczyński powiedział stanowczo, że nie. Jak pan myśli, o czym to świadczy? Wczoraj doszły jeszcze doniesienia prasowe, że współpracownicy Lecha Kaczyńskiego mają ochotę na wyjazdy na placówki.

Widać, że zaczyna się tam dosyć dziwny proces personalny. Coś niedobrego dzieje się w kancelarii. Nie wiem, czy jest to już syndrom ucieczki z tonącego okrętu, ale mamy sprawę pana ministra Draby, który postanowił zrealizować się w biznesie, mamy dymisję pana generała Polko, mamy dosyć niespodziewaną i niekonwencjonalną nominację pana ministra Surmacza na doradcę. Jest coraz więcej sygnałów o tym, że niektóre osoby, łącznie z szefową kancelarii panią Fotygą, chętnie znalazłyby się w jakichś innych miejscach.

Może to jakiś tajny plan PiS-u przed wyborami prezydenckimi, którego Platforma jeszcze nie rozgryzła? Wczoraj był sondaż prezydencki i tam Zbigniew Ziobro ostro atakuje Donalda Tuska – wciąż jeszcze lidera. A może Lech Kaczyński zrezygnował już walki o reelekcję? Takie opinie też się pojawiły.

To trzeba by zapytać Jarosława Kaczyńskiego. To jest najbardziej…

Jarosława? Nie Lecha?

… kompetentna osoba, która może powiedzieć coś na temat planów prezydenckich Lecha.

Rozmawialiśmy o tym, jak poseł Palikot dręczy głowę państwa. Może to jest tak, panie pośle, że skoro mówiło się ostatnio sporo o impeachmencie prezydenta, poseł Palikot im częściej będzie mówił o zdrowiu prezydenta, tym bardziej uzasadniał jeden z powodów, które mogą uruchomić całą procedurę czyli zły stan zdrowia głowy państwa. Platforma co prawda zaprzecza, że jest plan impeachmentu, ale symptomy, które pan Palikot wytyka, są niepokojące. Wczoraj jeszcze dodał, że podczas szczytu NATO w Bukareszcie pan prezydent był niedysponowany. Może to jest taki plan Platformy?

Czujemy się pomówieni przez pana Urbańskiego, bo to on rozpętał aferę o nowym potworze z Loch Ness, o nowej paskudzie, która się pojawia gdzieś w jeziorach polskich w okresie wakacyjnym. Nigdy nie było żadnego planu, dokumentów, analiz, które służyłyby obaleniu pana prezydenta. To jest absolutna bzdura. Myśmy zwrócili się do prawników, żeby sprawdzili, czy wobec pana Urbańskiego, który pomówił partię, szkodząc jej wizerunkowi, czy możemy rozpocząć kroki prawne. Czekamy na odpowiedź prawników, bo myślę, że to by była najwłaściwsza droga, żeby tę sprawę załatwiać. Natomiast ja ciągle wierzę i jestem głęboko przekonany, że pan prezydent wzniesie się ponad podziały partyjne, że nie będzie tak, iż będzie dawał się wykorzystywać jako narzędzie polityczne w rękach jednej partii – PiS-u i nie będziemy mieć sytuacji, że każdą ustawę będzie wetował. Nie wierzę, że byłby aż tak zapisany w jeden projekt partyjny, polityczny, żeby blokować ustawy dobre dla Polski i niezbędne dla jej rozwoju.

A jak będzie wetował, to co? Wcześniejsze wybory wiosną, jak mówił wczoraj poseł Kłopotek.

Nie. Już wczoraj mówiłem, odpowiadając panu posłowi Kłopotkowi, że nie po to niecały rok temu większość Polaków udała się tak masowo do wyborów, żeby odsunąć PiS od władzy, żebyśmy im fundowali na wiosnę kolejne wybory.

A co to było? Groźba wobec PiS-u? groźba wobec Platformy? Akt rozpaczy?

To jest tak, że niektórzy rzeczywiście mogą się denerwować. Głównie zapowiedziami pana prezydenta. Też jest tak, a nie powinno być, że pan prezydent, nie znając jeszcze zarysów projektów ustaw – tak jest chociażby z rozdziałem ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, prezydent już zapowiada weto. Nie ma się zatem co dziwić, że w szeregach jednej czy drugiej partii pojawiają się czasem głosy, które negatywnie oceniają taką postawę pana prezydenta.

Komu bardziej zaszkodził pan poseł Kłopotek?

Myślę, że poradzimy sobie i z wetami, i że lekarstwem na to, że jest w kraju opozycja polityczna i ma tak silne narzędzie w postaci Pałacu Prezydenckiego, na pewno nie są przyspieszone wybory.

A może poseł Kłopotek chciał odwrócić uwagę od tego, co ostatnio mówiło się o PSL – czyli nepotyzmie w KRUS-ie, spółkach podległych KRUS-owi i dlatego rzucił nam, dziennikarzom na przynętę te wcześniejsze wybory?

Pan redaktor doskonale wie i to było widać po wczorajszych reakcjach, że ta przynęta ma bardzo krótką żyłkę – będzie żyła może do dzisiaj, do momentu, kiedy pojawią się nowe wydarzenia polityczne. A pojutrze nikt już nie będzie o niej pamiętał.

A tym nowym wydarzeniem może być to, o czym dzisiaj pisze „Gazeta Wyborcza”? że członkowie Platformy awansują w spółkach KGHM Polska Miedź? Dostają intratne posady? Pan jest rzecznikiem dyscypliny partyjnej, zamierza pan coś z tym zrobić? podoba się to panu?

Oczywiście nie podoba mi się. To jest niestety zjawisko, którego jakoś nie możemy wylenić z polskiej polityki. Z jednej strony nie może być sytuacji, że jeśli ktoś jest członkiem partii, to ma zamknięty dostęp do pracy w administracji publicznej czy do biznesu, który jest na styku ze skarbem państwa, ale drugiej strony, jeśli tacy ludzie na różnych stanowiskach się pojawiają, to musi być jasne, że pojawiają się tam w wyniku zorganizowanych według jasnych reguł i otwartych dla wszystkich konkursów.

Ale te osoby, które opisała „Gazeta…” nie pojawiły się, przynajmniej nie wszystkie, według takich jasnych reguł. Co teraz, panie pośle? Bo mówi pan o swojej partii.

Z równą aktywnością, z jaką pani poseł Pitera bada podobne kwestie, jeśli chodzi o naszego koalicjanta ta sama procedura zostanie uruchomiona przy okazji dzisiejszych doniesień prasowych. Będziemy to wszystko powoli, sukcesywnie sprawdzać. Znając podejście pana premiera, jeśli rzeczywiście fakty się potwierdzą, rozwiązania będą szybkie i pewnie dla niektórych bolesne.

Jest pan spokojny o Stadion Narodowy w Warszawie? Wczorajsza dymisja Michała borowskiego budzi pewien niesmak. Przyzna pan? Rano dowiedzieliśmy się, że dymisja została złożona. Mirosław Drzewiecki przyjął ją, ale tylko do wiadomości. Po godzinie okazało się, że jednak jest ta dymisja. Jak to się stało? Premier jakoś reagował w międzyczasie?

Jestem spokojny. Rzeczywiście okoliczności wczorajszego poranka były dosyć dziwne. Ale funkcjonuje już dosyć sprawna i dobrze naoliwiona maszyna odpowiedzialna za budowę stadionu i generalnie za organizację Euro; takie wielkie nie mogą się opierać na jednym człowieku, one muszą się opierać na procedurach, na prawie, na środkach finansowych i na dobrze naoliwionym mechanizmie, i ten mechanizm działa. Pan borowski stał się ostatnio obiektem całej serii ataków medialnych. Zgodnie z tym, co zapowiedział, będzie je wyjaśniał na drodze sądowej. Ale najważniejsze jest to, aby ta budowa – nasz sztandarowy projekt – przebiegał w dobrej atmosferze, realizowana przez ludzi, na których nie będzie nieustannych ataków medialnych. Myślę, że jak pan borowski wyjaśni swoją sytuację, to znajdzie na pewno swoje miejsce na rynku.

Zdrowie  premiera, jak rozumiem, w porządku? Chociaż dopiero poznamy raport dziś. „Fakt” już zna. Jest pan spokojny?

Trzeba się cieszyć, że dosyć aktywny i rygorystyczny tryb życia pana premiera materializuje się w dobrych wynikach jego zdrowia.

Polecane