Trójka|Salon polityczny Trójki
Ryszard Czarnecki
2008-02-11, 08:02 | aktualizacja 2008-02-11, 08:02
Być może ta cała burza medialna jednak spowoduje, że Telewizja Polska da więcej i się dogada ze stacją pana Solorza.
Posłuchaj
Dodaj do playlisty
Gościem jest pan Ryszard Czarnecki, poseł do Parlamentu Europejskiego i działacz Polskiego Związku Piłki Nożnej, wiceszef wydziału zagranicznego. Dzień dobry.
Witam Pana, witam Państwa.
Na początku krótki test: kto wygrał Puchar Narodów Afryki?
Egipt, wygrywając w finale z Kamerunem 1:0. w zasadzie obronił, ponieważ poprzednie mistrzostwa Afryki również wygrał, po rzutach karnych w finale z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Wtedy rozgrywki były w Egipcie…
Dobrze, dobrze już wystarczy.
Pomogli wtedy Egiptowi sędziowie.
To był dobry mecz?
Afryka jest siłą rosnącą w futbolu. Być może okaże się już za dwa lata, gdy mistrzostwa będą właśnie w Afryce, w Republice Południowej Afryki, że któraś z afrykańskich drużyn po raz pierwszy dojdzie do półfinału. Do tej pory zatrzymali się na ćwierćfinałach.
Po raz pierwszy w historii nasi zagrają w Mistrzostwach Europy 2008 roku, ale nie zobaczymy tego w telewizji publicznej. Stacja kierowana przez pana prezesa Andrzeja Urbańskiego nie pojawiła się u notariusza, nie doszło do porozumienia z Polsatem i tylko Polsat ma prawa do tych Mistrzostw. A Polsat ma też kanał cyfrowy – pojawia się więc pytanie czy będzie to też na antenie publicznej.
Dobre pytanie. Myślę, że Polsat zarobi dobre pieniądze.
Choć eksperci twierdzą, że nie tyle, żeby się zwróciło. Raczej prestiż wzrośnie.
Polsat zarobi dobre pieniądze nawet w perspektywie iluś tam lat, natomiast z tego, co mi wiadomo, w Europie Zachodniej, a także w Europie Wschodniej mistrzostwa piłkarskie Europy, świata, także olimpiady są pokazywane w telewizjach państwowych czy publicznych, jak zwał tak zwał. Polska będzie raczej wyjątkiem. Źle się stało, ponieważ, o ile mi wiadomo, Polsat ma dostęp osiemdziesięciu paru procent powierzchni Rzeczpospolitej Polskiej, a więc kilkanaście procent Polaków – kibiców może się bać, że tych Mistrzostw nie zobaczy.
Skąd ta klęska? Podobno poszło o pieniądze. „Polsat chciał za dużo” – mówi wiceprezes TVP, Piotr Farfał. „Farfał kłamie” – odpowiada mu Zygmunt Solorz-Żak. Prezes Polsatu.
O między 10 a 7,5 miliona to się rozbiło. Powiem szczerze, mnie obchodzi efekt, a nie negocjacje.
Kto zawinił?
Nie wiem. Z punktu widzenia kibica – kibic ma prawo, tak jak kibic zachodnioeuropejski czy wschodnioeuropejski, rosyjski czy ukraiński oglądać te mecze w telewizji państwowej. Szkoda, że tak się stało, jak się stało. Ja nie szukam winnych, natomiast z punktu widzenia przeciętnego polskiego kibica – źle.
Wyobraża Pan sobie sytuację, że część tych meczy będzie pokazywana w kanale kodowanym, na przykład w Polsacie Sport?
Myślę, że mecze Polaków będą raczej, to znaczy na pewno w kanale niekodowanym, żeby był większy dostęp, natomiast szereg innych meczy innych drużyn w kodowanym, bo chodzi o to, żeby ludzie kupili dekodery – taka jest filozofia właścicieli Polsatu. Natomiast być może ta cała burza medialna jednak spowoduje, że Telewizja Polska da więcej i się dogada ze stacją pana Solorza.
Warto czy nie warto się tutaj tak targować? Interes publiczny jest ważniejszy?
Ja reprezentuję w pewnym sensie interes polskich kibiców. Sam nim jestem. Chciałbym jako kibic, aby mieszkańcy także małych miejscowości, gdzie Polsat może nie docierać, a takie jeszcze są, żeby oni też mieli szansę obejrzeć biało-czerwonych w akcji – oby zwycięskie mecze. Polscy kibice nawet mieszkający daleko od miast, w których Polsat jest mają do tego prawo. Mam nadzieję, że Telewizja Polska jednak na ten kompromis z Polsatem, i odwrotnie, pójdzie.
Zobaczymy. Oby była nadzieja. Wczoraj zakończył się zjazd PZPN-u i mowy chyba o tych transmisjach nie było?
O tym mowy nie było.
Działacze mieli ważniejsze sprawy?
Okazuje się, że jest to pierwszy z trzech zjazdów PZPN-u, które będą w tym roku. Wiadomo, że będzie zjazd wyborczy, raczej w grudniu nie w listopadzie. Prawdopodobnie za dwa miesiące – taka jest decyzja wczorajszego zjazdu – odbędzie się kolejny zjazd poświęcony wyłącznie sprawom korupcji.
W weekendowym wydaniu ”Dziennika” znalazłem na stronach sportowych informację, że Jan Krzysztof Bielecki pojawił się w gronie kandydatów. To jest prawda czy tylko plotka medialna albo „działaczowa”?
To jest raczej kandydat wirtualny. Póki co z panem Bieleckim, z którym jestem po imieniu, rozmawialiśmy parę miesięcy temu i…
Tam w ogóle wszyscy jesteście po imieniu. Na przykład prezes Listkiewicz mówi o Panu –Rysiu. „Rysia traktuję poważnie” – mówi.
Ja Michała też traktuję poważnie.
A nie Misia?
Nie. Michała traktuję poważnie. Jest poważnym kandydatem na prezesa PZPN-u, natomiast Jan Krzysztof Bielecki jest kandydatem raczej wirtualnym. Myślę, że Platforma Obywatelska w tej chwili intensywnie myśli, jak to zrobić, żeby jej człowiek był prezesem PZPN-u. Jestem zdumiony – nie ukrywam, mówię o tym otwarcie -wypowiedziami ministra sportu, który jest członkiem PO; pan Mirosław Drzewiecki ostatnio w wywiadzie powiedział – cytuję – „już wziąłem za mordę PZPN”. To nie jest język, którym należy mówić.
Naprawdę tak powiedział? Gdzie?
W rozmowie z dwojgiem znanych dziennikarzy, panią Anitą Werner i Pawłem Siennickim. Oczywiście sprowokowany przez dziennikarzy. Natomiast uważam, że to nie jest język, którym należy mówić. Bądź co bądź, PZPN jest stowarzyszeniem, które ma swoje grzech i wady, ale jednak to nie jest język debaty publicznej, zwłaszcza kiedy to mówi minister konstytucyjny.
Pan z tego wyciąga wniosek, że Platforma szykuje zamach na PZPN?
Ja myślę, że PO chce mieć własnego prezesa PZPN-u. Ja bym tu jednak bronił autonomii tego Związku, który – podkreślam – popełniał szereg błędów, ma szereg grzechów na sumieniu, ale jednak myślę, że oczyszczony, sam może sobie wybrać prezesa bez porady rządzących.
Prasa podaje – to chyba dzisiejsza „Rzeczpospolita” – trzy, jak twierdzi, poważne kandydatury na stanowisko prezesa PZPN, i to jest pan Grzegorz Lato, dawny senator, Pan – Ryszardy Czarnecki i były senator oraz rzecznik prasowy PZPN, a obecnie wicedyrektor Muzeum Sportu i Turystyki, Tomasz Jagodziński. To który kandydatów miałby być kandydatem Platformy?
Ja odbieram informacje o Janie Krzysztofie Bieleckim jako próby sondowania sytuacji, w której osoba z tego środowiska mogłaby się pokusić o prezesurę PZPN-u. natomiast do tych trzech nazwisk, które zostały wymienione dorzuciłbym jednak nazwisko obecnego prezesa Michała Listkiewicza, który w moim przekonaniu – co prawda wielokrotnie powtarzał, że nie będzie kandydował – mam silne wrażenie, że jednak będzie chciał kandydować.
Ja czekam na maj, bo wtedy minie pierwsza rocznica momentu, w którym pan Listkiewicz poprzednio już miał odejść. Sam to mówił.
Zjazd wyborczy PZPN-u miał być półtora roku temu. To jest taka trochę „neverending story” – niekończąca się opowieść. Pan wspomniał wypowiedź Michała Listkiewicza, kiedy mówił, że zjazd wyborczy będzie w kwietniu 2007 roku, najpóźniej w maju, rzeczywiście, Pan ma rację. Jak widać zjazd będzie, owszem, ale zapewne w grudniu.
Po drodze było zwycięstwo w walce o organizację Euro 2012. Może to zmieniło sytuację?
To jest oczywiście wielki sukces Polski, polskich kibiców, także PZPN-u, i żeby było jasne, także ówczesnego rządu, który tę sprawę przecież pilotował. Natomiast nie chciałbym, żeby to był sukces takiego czy innego rządu, jest to sukces wspólny i chciałbym, żeby przygotowania do Euro nie były takim meczem pomiędzy PO a PiS-em. Niech ta sprawa raczej połączy Polaków, którzy są podzieleni sympatiami politycznymi; niech sprawa Euro 2012 będzie czymś, co będzie Polaków jednoczyć, a nie dzielić.
A dlaczego prezes Listkiewicz powinien odejść w takim razie, jak Pan mówi? Może powinien zostać?
O tym zadecydują delegaci na zjeździe PZPN w grudniu lub w listopadzie, raczej w grudniu. Myślę, że Michał Listkiewicz jest człowiekiem, który mając tak duże doświadczenie międzynarodowe może godnie reprezentować nasz kraj w strukturach UEFA czy FIFA i zająć się także przygotowaniami do Euro 2012 .
A może chciałby się w PZPN-ie tym zająć?
W tej chwili już jest w komitecie rządowym, który zajmuje się Euro i na pewno, jeśli ja będę prezesem PZPN-u, osobę Michała Listkiewicza wykorzystam do spraw kontaktów międzynarodowych i przygotowań następnych Mistrzostw Europy, który odbędą się w Polsce i na Ukrainie.
Pan, Panie pośle, ucieka od pytania – jakie są powody, że prezes Listkiewicz powinien odejść?
W polskiej piłce potrzebne są zmiany. Michał Listkiewicz jest prezesem od dziewięciu lat. Ma sukcesy, ale również polska piłka to kwestia gigantycznej korupcji, jednej z większych w Europie, to również kwestia braku profesjonalizmu, gdy chodzi o rozgrywki piłkarskie, zbyt mało środków finansowych, braku odpowiedniego szkolenia dzieci i młodzieży – nasi sąsiedzi z południa nas pod tym względem biją na głowę. To też jest taka druga twarz PZPN-u.
Słyszałem, że rodzice, jeśli chcą wysłać syna do szkółki piłkarskiej, to tak naprawdę muszą płacić. To jest jakiś wielki skandal.
W dużych miastach – tak, niestety. Podobnie jest z odpłatnością za obozy. W ten sposób gubimy piłkarskie talenty pochodzące z rodzin uboższych.
Ta młodzież jest najczęściej biedna, ta bardziej zdolna.
To jest oczywiście prawda. To jest wielkie krzywdzenie.
Wielki skandal.
Mamy na przykład system szkolenia sportowego, gdy chodzi o specjalne ośrodki dla gimnazjalistów, a już nie mamy dla licealistów. Młode chłopaki świetnie grające w piłkę kończą gimnazjum i potem już przestają być piłkarzami.
A teraz – jeśli chodzi o tę korupcję – kluby proponują uchwałę, żeby zawiesić na dziesięć lat kary degradacji za przypadki korupcji sprzed 30. czerwca 2007, czyli w tym okresie najbardziej skorumpowanym, kiedy handlowano meczami. Abolicja?
Abolicji nie może być, nie może być – podkreślam to bardzo mocno – dla osób fizycznych, to znaczy nie wyobrażam sobie, aby sędziowie skorumpowani, obserwatorzy, piłkarze, trenerzy…
Tak, ale kluby teraz są degradowane, jeśli udowodni im się korupcję, chodzi o to, żeby nie były degradowane, tylko, żeby im punkty odbierano…
Absolutnie, jeśli chodzi o osoby fizyczne, muszą one zniknąć z polskiej piłki. Tu w ogóle nie ma żadnego kompromisu. Jeśli chodzi o kluby, można to rozważyć, ale od pewnego momentu, nie w trakcie rozgrywek. Oczywiście, w moim przekonaniu jakaś forma zawieszenia kar za jakiś czas powinna być – za jakiś czas, nie teraz.
Dlaczego?
Ponieważ polska piłka nie może cały czas kojarzyć się z korupcją, a kluby piłkarskie nie mogą płacić za grzechy sprzed siedmiu czy sześciu lat, gdy teraz są to zupełnie nowi ludzie. Uważam, że nie możemy za dziesięć lat zajmować się korupcją, która miała miejsce dwadzieścia lat temu, w związku z tym jakaś forma rozsądnej abolicji jest potrzebna, tylko rozsądnej – ona nie może objąć osób fizycznych, czyli sędziów, działaczy, obserwatorów, piłkarzy, trenerów, bo tacy w przyszłości nie powinni w ogóle w polskiej piłce występować.
Dwa pytania na inny temat na koniec. 81% Polaków uważa, że Donald Tusk dobrze zrobił, że pojechał do Moskwy, a Pan?
Dobrze zrobił, tylko szkoda, że efekty tej wizyty są raczej mizerne. Ale, cóż, tak naprawdę, jakie są efekty to zobaczymy za parę miesięcy. Póki co mówimy o klimacie, a polityka to nie jest jednak meteorologia, tu nie chodzi o klimat, tu chodzi o konkrety.
O klimat też. I jeszcze news z „Newsweeka” Ryszard Czarnecki wystąpi z listy PiS w wyborach do Europarlamentu. „Partia Kaczyńskiego zaczyna zbierać polityczne sieroty”, czyli Pan jest „polityczną sierotą”?
Nie, nie jestem „polityczną sierotą”.
Ale wystartuje Pan z listy PiS-u do Europarlamentu?
Takiej decyzji nie podjąłem. Zresztą takich rozmów z Prawem i Sprawiedliwością nie było.
Chciałby Pan?
Nie podjąłem takiej decyzji, czy będę startował do Europarlamentu. Wybory są za półtora roku. Wcześniej są wybory na prezesa PZPN-u i tym się teraz zajmuję.
Dziękuję bardzo. Ryszard Czarnecki był gościem Salonu.