Sławomir Nowak

Dochodzimy do kuriozalnej sytuacji. Mamy do czynienia z takim oto zdarzeniem, że najwyższy urzędnik państwowy, prezydent RP, chce jednocześnie pełnić konstytucyjne funkcje innych organów państwa. Chyba tak nie powinno być?

Sławomir Nowak

+
Dodaj do playlisty
+

W Gdańsku, w studiu Polskiego Radia jest pan Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera. Dzień dobry.

Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

Panie ministrze, co takiego strasznego by się stało, gdyby i prezydent, i premier razem polecieli na szczyt?

Naruszylibyśmy dobry obyczaj konstytucyjny, niektórzy konstytucjonaliści i eksperci twierdzą, że nawet literę konstytucji. Świat by się nie zawalił z tego powodu, ale jedno jest pewne, jeśli prezydent chciałby pojechać razem z premierem, musiałby być szefem delegacji. Szef delegacji zabiera głos na sali w sprawach, w których nie ma żadnych kompetencji i żadnych prerogatyw i to jest sytuacja, którą obserwowaliśmy na poprzedniej Radzie Europejskiej, gdzie ten głos nie zawsze brzmiał tak, jakbyśmy chcieli.

Czyli istotą jest to, kto kieruje tą delegacją? Lech Kaczyński mówi, że jeśli on leci, to on kieruje. Ale były już sytuacje, kiedy premier Donald Tusk powiedział, że jak prezydent chce, to leci. Co się zmieniło, że wtedy to byłby konstytucyjne, a dziś byłoby niekonstytucyjne. Wola premiera?

Oczywiście, że wola premiera zawsze jest kluczowa w tych sprawach dlatego, że za politykę wewnętrzną i zagraniczną odpowiada rząd i prezes rady ministrów. Ale nie chodzi tu o jakieś widzimisię, tak jak niektórzy chcieliby to widzieć, tu chodzi o bardzo fundamentalne decyzje z punktu widzenia rozwoju Polski na najbliższe lata, chodzi o pakiet energetyczno-klimatyczny i również o reakcje na kryzys finansowy w Europie.

Czy w tych sprawach prezydent i premier mają inne zdanie?

A cóż w tych sprawach prezydent ma do powiedzenia? Całość polityki w tym zakresie prowadzi rząd, obie te sprawy prowadzi z jednej strony Ministerstwo Spraw Zagranicznych, UKIE, minister środowiska, a jeśli chodzi o kryzys finansowy – minister finansów.

Nie ma w tym programie na przykład Gruzji?

W tym programie jest rozmowa na temat Gruzji na kolacji ministrów spraw zagranicznych. Czy to oznacza, że prezydent chce wejść na kolację ministrów spraw zagranicznych? Dochodzimy do kuriozalnej sytuacji. Mamy do czynienia z takim oto zdarzeniem, że najwyższy urzędnik państwowy, prezydent RP, chce jednocześnie pełnić konstytucyjne funkcje innych organów państwa. Chyba tak nie powinno być? Trochę rozsądku w tym wszystkim musi być.

A jak pan ocenia to całe zawirowanie z samolotem dla prezydenta? Bo jeśli pan mówi, że pewne granice są przekraczane, to chyba i w tej sprawie…

Absolutnie tak. Zgadzam się z panem redaktorem, również w tej sprawie. Absurdalny spór o samolot, drugorzędny, wywołany sztucznie…

A kto wywołał? Rozmawiamy o polityce, myślę, że słuchacze szanują nas za to, że staramy się rozmawiać poważnie, ale trudno jest rozmawiać poważnie o polskiej polityce, o ważnych sprawach, gdy mamy spór na poziomie, czy państwo polskie ma czy nie ma pilota?

Ale ja się z panem w pełni zgadzam. Absolutnie to nie jest problem pilota…

Bo albo mówimy poważnie, że jest pewien spór konstytucyjny i go próbujemy rozwiązać, albo mówimy w sposób niepoważny. Czy minister Klich przesadził, mówiąc o chorym pilocie?

Nie wiem, pospieszył się chyba trochę. Z tego, co wiem, to nie jest wymyślona choroba. Rozmawiałem z ministrem Klichem. Zaalarmowany tą informacją, pytałem go o to. To nie jest żaden wybieg, tylko autentyczne. Ale rzeczywiście taka małoważna sprawa…

Ilu pilotów ma państwo polskie? Chyba więcej niż dwóch?

Akurat w pułku specjalnym nie za wielu, bo Tupolew 154 jest samolotem starej generacji i niewielu pilotów na nim potrafi…

Myślę, że nie każdy by dzisiaj warszawą pojechał…

Czuje się niezręcznie w tłumaczeniu problemu, czy jest samolot. Kiedy pan prezydent potrzebował specjalny samolot z salonką, ten specjalny, vipowski samolot do Gruzji, to przekładaliśmy lot tego samolotu po naszych uchodźców, czarterowaliśmy odrębny samolot z Lotu, żeby prezydent mógł polecieć samolotem specjalnym, więc robimy wszystko, czasami stajemy na głowie, żeby prezydent miał odpowiednie warunki do wypełniania swoich prerogatyw konstytucyjnych.

Czasu coraz mniej. Prezydent mówi: „Oczywiście pojadę”, premier mówi: „Oczywiście, nie pojedzie”. I jak to się skończy?

Nie wiem. Bardzo chciałbym, abyśmy uniknęli… Ja tylko po naszej stronie – polityków rządu i Platformy – słyszę głosy wzywające do rozsądku, do umiaru, proszące pana prezydenta, aby powściągnął swoje ambicje, swoje plany kampanijne, aby funkcjonował w granicach prawa konstytucyjnego. Dysponujemy ekspertyzami konstytucjonalistów. Prawnicy, urzędnicy Kancelarii Prezydenta je znają. Nic nie ukrywamy, uważam, że akurat w tej sprawie, gdzie decydujemy o tym, czy do 2013 będą podwyżki cen energii o 100% czy nie… w marcu 2007 prezydent się zgodził na te podwyżki, po zgodził się na redukcję emisji dwutlenku węgla o 20%, a nasza energia składa się w 97% z węgla… Apelujemy do urzędników Kancelarii Prezydenta: mniej agresji, więcej zrozumienia i chęci merytorycznej debaty, sami panowie zrozumiecie, że to akurat nie jest miejsce, w którym powinien być prezydent.

A co pan sądzi o projekcie, o którym donosi dziś prasa, że Lech Kaczyński miałby zostać podwieziony do Brukseli przez prezydenta Litwy, pana Adamkusa? To chyba już byłoby nieprzyjemne, także dla premiera, bo oznaczałoby, że jadą dwie delegacje naraz… Będzie miejsce na lotnisku dla litewskiego samolotu?

Dla litewskiego na pewno.

Ale czy prezydent zostanie wpuszczony na płytę lotniska, żeby do niego wsiąść?

Panie redaktorze, sam pan czuje i sam pan mówi o tej niezręczności… Jesteśmy na granicy kompromitacji, naprawdę. Bardzo prosimy urzędników Kancelarii Prezydenta, aby nie czynili pana prezydenta zakładnikiem swoich nader gorących wypowiedzi i swoich ambicji, aby nie wpychali prezydenta w sytuacje, które są dla niego kłopotliwe, a dla Polski kompromitujące. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której pan prezydent mówi swojemu koledze, panu Adamkusowi, prezydentowi Litwy: „Słuchaj, mam złe stosunki z premierem, podrzuć mnie, proszę swoim samolotem”.

To się już zdarzyło, skoro ten plan jest już na stole.

To czeka nas kompromitacja przed dwudziestoma siedmioma członkami Unii Europejskiej.

Nie przejmą się tym chyba specjalnie, myślę, że mają swoje większe problemy.

A ja czuję wstyd.

Nie uważam, żeby to był powód do dumy, ale nie przeceniajmy znaczenia Polski.

Ale to będzie pierwsza sytuacja w dziejach Unii Europejskiej, że bez uzgodnienia, nie jako jedna delegacja, nagle zjawia się prezydent i premier jakiegoś państwa.


A prawdziwie są informacje, że Kancelaria Premiera ukrywała przed prezydentem program tego szczytu w Brukseli? Ponoć prezydent uzyskiwał dane od prezydenta Sarkozy’ego.

Że urzędnicy Kancelarii Prezydenta ukrywali?

Premiera.

Nie ukrywaliśmy nic przed panem prezydentem, zresztą nie pracujemy z panem prezydentem, więc trudno, abyśmy mu cokolwiek pokazywali albo czegoś nie pokazywali.

Ale czy był moment, kiedy urzędnicy prezydenccy zwracali się z prośbą o program wizyty i go nie dostali?

Do Kancelarii Premiera nikt się nie zwracał.

A zwracał się ktoś z prośbą o spotkanie premiera Tuska? Myślę o prezydencie. Pan minister Kownacki mówił, że jest takie zaproszenie…

Sam zresztą mówi, że będzie jadł kapelusz, bo ta sytuacja, o której mówił, nie miała miejsca. Mówił w konkurencyjnej stacji. To jest oczywiście nieprawda, żadnej rozmowy telefonicznej ani żadnej innej nie było między premierem a prezydentem w ten weekend. To jest też przejaw wojny informacyjnej z nami.

A do takiego spotkania może dojść?

Zawsze jak pan prezydent zaprasza premiera, to premier odpowiada z pełną życzliwością i stawia się na zaproszenia pana prezydenta. Dzisiaj jest bardzo gorący dzień i na pewno pan premier będzie robił wszystko, żeby do takiego spotkania mogło dojść. Tylko problem polega na tym, że my ciągle rozmawiamy o tym, że jest zaproszenie skierowane do premiera przez stację telewizyjną. Nie wiem, czy to jest właściwy sposób zapraszania, ale my się nie obrażamy.

Oczywiście. Ja mówię o poważnej ofercie politycznej, która wychodzi z Kancelarii Prezydenta i dociera do Kancelarii Premiera. Tak się te sprawy załatwia. Jeśli będzie taki telefon, taka prośba, to będzie odpowiedź pozytywna?

Tak się powinno to załatwiać. Ale proszę sobie wyobrazić, jak zareagowałby pan prezydent, gdyby ktoś w mediach powiedział, że jest zaproszenie dla prezydenta od pana premiera…

Ale jeśli będzie oficjalne zaproszenie, to premier Donald Tusk znajdzie czas na spotkanie z prezydentem?

Trudno mi się w tym momencie do tego odnieść dlatego, że nie widziałem jeszcze tego zaproszenia. Nie rozmawialiśmy dziś jeszcze o dzisiejszym kalendarzu, o możliwości przesunięcia różnych spotkań. Premier ma dzisiaj kalendarz dosyć zabudowany obiektywnymi obowiązkami. Ale premier zawsze robi wszystko, żeby na takie zaproszenie odpowiedzieć.

Dochodzą coraz nowsze informacje gospodarcze. Pół miliona bezrobotnych, ma być więcej, być może w 2009 roku. Są też obliczenia, że prawie 400 tysięcy Polaków może wrócić z Wielkiej Brytanii w związku ze spowolnieniem gospodarczym, zmianą kursu funta. Czy jest dla nich miejsce w Polsce? Agencje międzynarodowe zmniejszają prognozę wzrostu dla Polski, ona i tak bezie niezła na tle Europy, ale jednak mniejsza, wtedy będą mniejsze wpływy do budżetu. Czy budżet może powinien zostać skorygowany?

Z dużym spokojem trzeba podchodzić do sytuacji, z którą mamy do czynienia. Polska szczęśliwie jest dosyć bezpieczna i stabilna. Tego nam gratulują przywódcy, również europejscy. W zeszłym tygodniu, kiedy premierem odbywał spotkania z premierem Zapatero, z prezydentem Sarkozym, z panią kanclerz Merkel, właśnie na temat agendy Rady Unii Europejskiej najbliższej i innych spraw, wówczas przywódcy z dużym podziwem odnosili się do polskiej stabilności, do polskiego spokoju, bezpieczeństwa finansów publicznych, czasami nawet z zazdrością, więc to jest duża wartość. Warto tę wartość chronić. Dzisiaj Polska nie ma problemu zagrażającego nam kryzysu finansów publicznych, pod warunkiem, że nie będą dochodziły do obywateli takie nieodpowiedzialne głosy ze strony opozycji, która starszy obywateli nadciągającym kryzysem. Ten kryzys nie nadciąga, polskie finanse są bezpieczne i stabilne, jest przygotowywana korekta ustawy o gwarancjach bankowych, gwarancje bankowe zostaną zwiększone do 50 tysięcy euro każdy depozyt. Jeśli minister finansów uzna, że jest niezbędna korekta budżetu, to taka korekta zostanie wykonana, ale to nie jest przejaw kryzysu, żeby była jasność, to jest przejaw odpowiedzialnej reakcji na zmniejszające się prognozy niezależne od nas.

Ma pan poczucie, że może w tej sprawie wszystkie organa odpowiedzialne za finanse, czyli NBP, rząd, prezydent (jako że chce rady gabinetowej w tej sprawie) – czy tu współpraca jest dobra? Czy można mówić o pewnych zgrzytach? Jak pan to ocenia?

Ta współpraca wydaje się naprawdę niezła. Komitet stabilności finansowej zbiera się bardzo często. Minister finansów, prezes NBP, szef nadzoru bankowego, wszyscy współpracują bardzo dobrze i to też jest kolejny przyczynek do pochwały i do tego, żeby powiedzieć o tym, że naprawdę jest dobra sytuacja. Natomiast rada gabinetowa, o której pan wspomniał jest raczej przejawem nerwowości po stronie opozycji, której nie powinno być.