Przemysław Gosiewski, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Przemysław Gosiewski, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości
Przemysław Gosiewski

Akurat w sprawach klimatycznych prezydent i premier mają podobny pogląddotyczący obrony polskiego stanowiska, polegającego na tym, że nie można wprowadzić dodatkowych opłat. Bo one wprowadzone teraz bardzo by podniosły ceny energii elektrycznej.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Zmierzmy się z tym dniem, który będzie gorący, bo dużo wydarzeń, dużo tematów do skomentowania. Zacznijmy od szczytu, na który jedzie i prezydent, i premier. Myśli pan, że pomimo tych tarć wstępnych: samolot delikatnie, ale znów się pojawił jako temat, znów brak bezpośredniego spotkania prezydenta i premiera przed wylotem – to zaowocuje jednak godnym przebiegiem szczytu, czy jest ryzyko, że dojdzie do jakiegoś spięcia.

Mam nadzieję, że pan premier Tusk wyciągnął wnioski z ostatnich wydarzeń, z ostatniego szczytu, i że nie będziemy mieli do czynienia z sytuacją, w której odmawia się samolotu, jest jakiś spór wokół wejściówek… Te wszystkie rzeczy były wówczas niepotrzebne. Mam nadzieję, że tych emocji nie będzie, bo rzeczywiście tematyka poruszana na szczycie jest ogromnie ważna dla Polski.

I raczej rządowa.

Jeżeli chodzi o politykę zagraniczną to konstytucja mówi jasno, że prezydent jest najwyższym przedstawicielem państwa…

Pełna zgoda, ale pakiet klimatyczny ma taką cechę, która wyraźnie kieruje odpowiedzialność na premiera, ministra ochrony środowiska, ministra gospodarki… Jest to związane z masą rozporządzeń, szczegółowych decyzji…

Do tego można powiedzieć, że z pewnymi zmianami ustawodawczymi, a to jest rola Sejmu. To wydarzenia, które są przedmiotem zainteresowania różnych organów władzy publicznej. Natomiast rzeczą normalną jest, że jeżeli polska delegacja ma być o najwyższej randze, a tę najwyższą rangę tworzy osoba prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, to jest to rozwiązanie korzystne. Akurat w sprawach klimatycznych prezydent i premier mają podobny pogląd…

Nie wiemy, bo się nie spotkali wcześniej…

… dotyczący obrony polskiego stanowiska, polegającego na tym, że nie można wprowadzić dodatkowych opłat. Bo one wprowadzone teraz bardzo by podniosły ceny energii elektrycznej. Oczywiście myślę, że pan premier Tusk w tej sprawie nie zmienił stanowiska. Chociaż przypomnę, że w marcu tego roku poparł te niekorzystne rozwiązania, potem zmienił stanowisko. Zastanowi8ł się, był zwolennikiem bardziej zdecydowanego stanowiska Polski. Mam nadzieję, że po wczorajszych rozmowach polski jasny głos będzie brzmiał również w Brukseli ze strony pana premiera.

Pada zarzut, że też prezydent przeoczył tę sprawę i wstępnie zgodził się na pakiet.

Wyjaśnijmy te sprawę. Jeżeli chodzi o wydarzenia sprzed roku, tam podjęto pewne decyzje kierunkowe, które nie rozstrzygały żadnych szczegółowych kwestii, tym bardziej kwestii opłat. Te sprawy były potem negocjowane. W związku z tym zarzut, który się pojawił w mediach jest całkiem nieuzasadniony.

Jak pan ocenia fakt, że prezydent weźmie samolot rządowy, (który – daj Boże! – niech doleci tym razem), a premier poleci samolotem rejsowym. To ładnie ze strony premiera?

Trudno mi jako szefowi klubu parlamentarnego wypowiadać się, jak Kancelaria Premiera, która zarządza samolotami, dokonuje ustaleń przelotów. Ja tylko cieszę się, że pan minister Arabski jako szef Kancelarii wyciągnął wnioski, że nie wolno popełniać tak wielkich błędów, jakim było zakazywanie przelotu pana prezydenta samolotem, do którego pan prezydent ma pełne uprawnienie. Natomiast rzeczywiście – mówię to jako przedstawiciel partii opozycyjnej – w Polsce trzeba dokonać zmiany taboru, z którego korzystają najwyższe władze, bo to nas trochę ośmiesza.

To jest przede wszystkim niebezpieczne.

Myślę, że to nam uzmysławia, że tego typu niewielkie zakupy są potrzebne dla polskich sił zbrojnych. Przypomnę, że to są wojskowe samoloty.

I bezprzetargowo – bo taki jest pomysł…

Nie ukrywam, nie chcę wchodzić w szczegóły.

Przetargowo to kilka lat, a bezprzetargowo to szybko. Gdyby potraktować to jako element obronny, ważny dla bezpieczeństwa państwa…

Ja akurat mam sporą wiedzę z zakresu obronności, bo byłem kiedyś wiceprzewodniczącym komisji obrony narodowej, więc ja bym nie chciał się wypowiadać, czy takie rzeczy można kupić w przetargu czy bez przetargu, bo to jest po prostu jakby inny temat. Przypomnę, że rząd pana premiera Jarosława Kaczyńskiego podjął już działania w celu zakupu, aczkolwiek uważaliśmy wówczas, że należy dokonać szerszego zakupu, z bardzo prostej przyczyny, bo po prostu taniej się kupi.

Minister Sikorski się skarżył, że przetarg ogłosił, a minister Szczygło go anulował.

Akurat tamten był błędnie ogłoszony… Jeżeli się kupuje w większym pakiecie, to się kupuje taniej. Ale to jest już do szczegółowej decyzji.

Tym razem trzeba drożej, żeby było bezpieczniej. Ale zostawmy to szefowi MON. Panie przewodniczący, a jak pan ocenia efekty wczorajszego spotkania pani kanclerz Merkel z panem premierem Donaldem Tuskiem? Wczoraj próbowałem zrozumieć, o co chodzi. Wypowiedzi oficjalne były na dużym poziomie ogólności, strony wzajemnie zrozumiały swoje potrzeby. Dziś prasa pisze o tym bardzo różnie. Jedni, że to różni Polskę i Niemcy, inni oceniają, że jednak jest zbliżenie.

Trudno wysnuć jednoznaczną ocenę tych rozmów. Sądzę, że jutro będziemy mogli jutro przekonać się, czy rzeczywiście jest możliwość odsunięcia w czasie tych wielkich opłat, które mogłaby ponosić nasza energetyka. Może należy przyjąć bardziej trwałe rozwiązanie, mianowicie zmianę pakietu klimatycznego niż tylko odsunąć w czasie wejście w życie pewnych niekorzystnych rozwiązań. To jest sprawa, którą będziemy widzieli jutro. Natomiast proszę pamiętać, że państwa należy traktować równą miarą, bo skoro w przypadku polskich stoczni komisja europejska nie zgadza się na pomoc publiczną, a w przypadku Francji zgadza się na upaństwowioną stocznię, a w przypadku Niemiec zgadza się na sprawę Opla, to nie możemy pozwolić na podwójne traktowanie. Co do rozmowy, która miała miejsce…

Tak zwane taśmy Klausa…

Tak, to jest właśnie przykład, że państwa traktuje się różną miarą. Polska nie może się na to godzić. Nie można powiedzieć, dlaczego Niemcy czy Francja mają być lepiej traktowane, skoro Polska należy do grubej szóstki najważniejszych państw w Unii Europejskiej.

Taśmy Klausa czyli zapis ujawniony przez prezydenta Czech na jego oficjalnej stronie internetowej, zapis spotkania z 5. grudnia w praskim Zamku na Hradczanach, tam była delegacja Parlamentu Europejskiego z przewodniczącym Hansem-Gertem Poetteringiem na czele. Vaclav Klaus podsumowywał: „W ten sposób i tym tonem nikt jeszcze ze mną nie rozmawiał przez sześć lat mojej prezydentury”, a usłyszał na przy kład: „Nie interesuje mnie – mówił Cohn-Bendit – co pan sądzi o traktacie lizbońskim, ma pan go podpisać.” Bardzo ostry ton łajania. Jak to ocenić?

To jest kolejny sygnał pokazujący, że w Unii Europejskiej dzieje się źle, że to jest taka próba, aby wobec grupy państw stosować inną miarę niż wobec państw starej Unii Europejskiej. A w tym przypadku powiedzenie, że wszystkie państwa mają równy status w Unii Europejskiej jest dosyć teoretyczne. Tu była sytuacja, w której Czechy potraktowano jako mniejsze państwo Unii Europejskiej…

A może tak się też mówi wobec polskich przywódców, tylko tego nie wiemy?

Trzeba powiedzieć sobie jasno, że to tym bardziej pokazuje, że trzeba walczyć o swój interes.

Pan był wicepremierem, panie przewodniczący, pamięta pan taki ton z jakiejś rozmowy oficjalnej?

Nie, za czasów pana premiera Jarosława Kaczyńskiego spotkania z panem Barroso czy innymi przedstawicielami komisji europejskiej nie przebiegały w takim tonie. Nam to się nie zdarzyło. Ale jest jasne i to mogliśmy zauważyć, że Unia Europejska jest miejscem, gdzie wielkie państwa narodowe takie jak Niemcy czy Francja walczą twardo o swoje interesy i za nic mają zasadę solidarności, która występuje w Unii Europejskiej.

Źle to wróży czeskiej prezydencji czy jej skuteczności, będzie rodziła napięcia… Pan tu jest z Klausem?

Jestem po stronie suwerenności państw, które mają prawo podejmować decyzje w zależności od własnej oceny, na przykład co do traktatu z Lizbony. Nie może być sytuacji, w której przyjeżdża przewodniczący parlamentu i zachowuje się jak przełożony wydający polecenia podwładnemu. Taki ton nie może być zaakceptowany – jeżeli to jest prawdą, powinno się spotkać z krytyką i z powiedzeniem, że takie rzeczy są niedopuszczalne.

Zmierzmy się z kolejnym tematem. Media donosiły, że kancelaria prawna z Cypru domaga się od posłów PiS Karskiego i jego kolegi odszkodowania za rzekome zniszczenia, których mieli panowie dokonać po spożyciu alkoholu, podczas pobytu na Cyprze. Czy pan tę sprawę wyjaśnia?

Oczywiście poprosiłem o wyjaśnienia obu posłów. Oni stwierdzili, że to jest bezpodstawny atak na nich. Poprosiłem o kolejne działania – złożenie wniosku do prokuratury przeciwko kancelarii cypryjskiej, bardzo ostre wystąpienia do ambasady Cypru w Polsce w celu protestu; jest też list do marszałka Sejmu, który został wystosowany, został w nim przedstawiony opis zdarzeń pokazujący, że być może mamy do czynienia z próbą wyłudzenia.

Wierzy pan swoim posłom?

Te wyjaśnienia wyglądają wiarygodnie, ale czekam na materiały policji. O to też wystąpiliśmy…

Do Cypru?

Tak.

Przez ambasadę?

Przez polskiego przedstawiciela na Cyprze. Dlatego, że one mają charakter rozstrzygający. Sądzę, że po tym zachowaniu panów posłów mogę zauważyć, że raczej dzieje im się krzywda, ale nie chcę stawiać ostatecznych wyroków, póki nie zapoznamy się z materiałami policji.

Jeśli kłamią, to wylecą z klubu?

Jeżeli obaj panowie mijają się z prawdą, to całkowicie stracą twarz. W tej sytuacji zajęli jednoznaczne stanowisko, dokumenty, które wczoraj podpisali umacniają tę sytuację i nie chciałbym, żeby się pomylili. Natomiast mam nadzieję, że robią to z pełnym przekonaniem o swojej niewinności.

Chyba rzeczywiście materiały policyjne to rozstrzygną, bo na razie jest słowo przeciwko słowu. Przejdźmy do innej sprawy: zapadł wyrok sądu drugiej instancji w sprawie doktor G., kardiochirurg kontra Zbigniew Ziobro; bardzo duża kara finansowa, nie tylko płatne (kosztowne) przeprosiny w telewizji, ale też sąd podwyższył odszkodowanie z siedmiu do trzydziestu tysięcy, które pan Ziobro ma zapłacić. Jak pan ocenia ten wyrok?

Zbigniew Ziobro zapowiedział, że wystąpi o wstrzymanie wykonania wyroku i rozstrzygnięcie przez Sąd Najwyższy zasadności tego wyroku bądź jego kasacji. Uważam, że wyrok jest zaskakujący dlatego, że zasądzenie tak wysokich sum może powodować wyzbycie się każdego człowieka w Polsce z majątku. W sytuacji, kiedy doktor g. siedzi na ławie oskarżonych i odpowiada przed kilkudziesięcioma zarzutami korupcyjnymi, dotyczącymi jego nieetycznego zachowania, to jestem zaskoczony, że taki wyrok wysoki zapadł. Pan doktor może też mnie pozwać do sądu, ale moje osobiste zdanie jest takie, że nie wiem, czy nawet najlepszy specjalista przy takiej liczbie zarzutów, gdyby one były udowodnione i byłoby wskazanie korupcyjne, ma walory etyczne, żeby wykonywać zawód lekarza. Pamiętajmy, że zawód lekarza jest zawodem zaufania publicznego. Jeżeli ktoś by był skazany załóżmy w kilkudziesięciu przypadkach korupcji, to nawet przy tym, że jest dobrym specjalistą, chyba tego zawodu nie powinien wykonywać. Takie jest moje osobiste w tym zakresie przekonanie dlatego, że wymagamy od lekarza nie tylko jego umiejętności zawodowych, ale też odpowiednich wartości etycznych, a obawiam się, ze tutaj one zostały bardzo poważnie podważone.

Jeszcze jedna sprawa: rodzina pana Olewnika – porwanego, przetrzymywanego w strasznych warunkach, bardzo brutalnie zamordowanego – postuluje powołanie parlamentarnej komisji śledczej w tej sprawie. Rzeczywiście tam jest klika wątków, których nie wiadomo, czy prokuratura będzie w stanie wyjaśnić. Jak pan się odnosi do tego pomysłu.

Uważam, że to słuszny pomysł. Dlatego, że my znamy niektórych bezpośrednich sprawców tego zdarzenia, natomiast nie znamy całej sytuacji blokowania śledztwa. Jedynym sposobem wyjaśnienia tej sprawy mo0że być komisja śledcza?

PiS złoży taki wniosek?

Tak, rozważamy taką możliwość dlatego, że wyjaśnienie tej sprawy jest potrzebne dla całego wymiaru sprawiedliwości. Myślę, że będzie to ważna komisja śledcza i mam nadzieję, że oprócz politycznych komisji śledczych potrzebna jest w Sejmie jedna merytoryczna, która zajmie się wyjaśnieniem tej sprawy. Mogę powiedzieć nawet więcej, że jeżeli przeanalizujemy jeszcze wszystkie materiały, jesteśmy zdecydowani szybko złożyć ten wniosek.

To chyba rzeczywiście mogłaby być komisja, która mogłaby połączyć polityków i wyeliminować zagrożenie, że ktoś, kto brał w tym okrucieństwie udział, dalej w systemie sprawiedliwości funkcjonuje.

Wielu takich ludzi może funkcjonować i to jest duże niebezpieczeństwo.

Polecane