Trójka|Salon polityczny Trójki
Przemysław Gosiewski
2007-03-20, 08:03 | aktualizacja 2007-03-20, 08:03
"Mamy dziś do czynienia z jakąś zbiorową histerią. Albo jest nastrój psychologiczny do histerii. Albo wielu ludzi boi się tej lustracji."
Posłuchaj
Dodaj do playlisty
- Przemysław Gosiewski, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów jest gościem "Salonu". Dzień dobry.
- Witam Państwa serdecznie.
- Panie ministrze, po co premier spotka się z Donaldem Tuskiem?
- To nie jest do końca pewne czy do tego spotkania dojdzie. Ale to spotkanie z inicjatywy pana Tuska.
- Kiedy wyszło zaproszenie od szefa PO?
- Trudno mi mówić o szczegółach, dlatego, że ta sprawa jest jeszcze taka bardzo nieokreślona. Też nie do końca mam wiedzę, czemu to spotkanie miałoby być poświęcone. Uważam, że jeżeli byłoby poświęcone jakiejś bieżącej współpracy i obniżeniu poziomu sporu między opozycją a koalicją, byłoby ciekawe. Jeżeli będzie takim tylko działaniem czysto medialnym, to oczywiście nie przyniesie większego znaczenia.
- Pan premier przyjął bez wahania to zaproszenie?
- Z racji tego, że to wszystko jest jeszcze na bardzo wstępnym etapie, trudno komentować jest to spotkanie. Zobaczymy. Dojdzie do niego - będziemy go komentować.
- A kiedy dojdzie?
- Nie ma jeszcze jasnego terminu.
- Do końca tego tygodnia?
- To wszystko jest naprawdę w samych początkach.
- Ale jednak prasa się o tym dowiedziała - "Dziennik" o tym pisze. Czemuś ono ma służyć.
- Myślę, że rozmowie o bieżących sprawach.
- A może o nowej koalicji?
- Byłby to ciekawy temat. Ale nie wiem, czy przy tym nastawieniu psychologicznym wielu posłów PO, to rozwiązanie jest możliwe.
- Albo nowym wyborom, bo ucieczka przed wewnętrznymi problemami i PiS-owi i PO mogłaby się dzisiaj opłacić.
- My nie musimy uciekać do wyborów. Mamy dosyć stabilną sytuację w PiS-ie. Myślę, że w niedługim czasie, po zakończeniu dyskusji o ochronie życia poczętego będziemy mogli pokazać bardzo jasno, że PiS jest partią zjednoczoną.
- Ale czy z koalicjantami? Jeden z posłów - anonimowych wprawdzie - ale posłów PiS mówi dziś w "Dzienniku" o przystawkach, że zbyt wcześnie uznano, że zostały zjedzone. A tymczasem okazuje się, że tatar z konia jeszcze wierzga, a schabowy ze świni kwiczy. Rozumiem, że pierwszy to LPR, a druga to Samoobrona.
- Dobre porównania.
- I chyba rzeczywiście tak jest.
- Rzeczywiście kilka wydarzeń medialnych nas troszeczkę ostatnio zaskoczyło. Szczególnie to, że nie do końca rozumiem, dlaczego pan Lepper angażuje się w obronę pana Łyżwińskiego, skoro na dniach ma wpłynąć wniosek o uchylenie immunitetu panu Łyżwińskiemu. I oczywiście, jeżeli taki wniosek wpłynie, to nasz klub będzie głosował za uchyleniem tego immunitetu.
- To wygląda jak zastraszanie świadków. To, co robi pan Stanisław Łyżwiński jest wywieraniem wpływu. Pokazuje, że jest w grze, że jest silny, że może liczyć na wsparcie i mówi wszystkim, którzy coś mogą na ten temat wiedzieć - nie pękajcie.
- To są wypowiedzi osoby, w sprawie której toczy się postępowanie. I w takich sytuacjach, ludzie różne rzeczy wypowiadają. Jeżeli chodzi o kwestie uchylenia immunitetu, jak będzie taki wniosek prokuratury, to na pewno ten immunitet zostanie uchylony, ze wszystkimi konsekwencjami dla pana Łyżwińskiego. Nikt nie zamierza bronić nikogo, jeżeli naruszył prawo.
- Trzeci raz w ciągu tygodnia pan Stanisław Łyżwiński pojawił się publicznie i tym razem chyba już przesadził, bo zaczął żądać kuratora dla dzieci Anety Krawczyk i dla niej samej. Takie rzeczy już poniżej wszelkiego poziomu i wszelkiego wstydu.
- Pan mnie pyta jako prawnika?
- Jako koalicjanta pana Łyżwińskiego.
- Oczywiście wnioski pana Łyżwińskiego są zabawne. W związku z tym, nie traktowałbym tej sprawy poważnie. Natomiast poważnie będziemy traktować wniosek o uchylenie immunitetu pana Łyżwińskiego. I jestem przekonany, że koalicja poprze wniosek.
- A nie ma szans na jakieś rozmowy z np. panem Lepperem, próbujące uświadomić mu, jak brzydko się bawi?
- Myślę, że w sprawie pana Łyżwińskiego przeważa taka solidarność koleżeńska. Natomiast jeżeli chodzi o stanowisko PiS, to mamy tutaj jasne - jeżeli ktoś naruszył prawo bez względu na to, kim jest, będzie po prostu ścigany przez stosowne organy.
- Mówi Pan, że nie wiadomo, kiedy dojdzie do spotkania pana premiera z panem Donaldem Tuskiem. A kiedy pan premier spotka się z panem Rokitą? I z czyjej to było inicjatywy?
- O tym drugim spotkaniu to ja żadnej wiedzy nie mam, więc trudno mi jest komentować. Rzeczywiście dzisiaj przejrzałem prasę, jest mnóstwo spekulacji na temat różnych spotkań. Sądzę, że więcej w tych artykułach jest analiz piszących te artykuły, niż rzeczywistości.
- Koalicja trwa. I niezagrożona - trzeba ją wykorzystywać do końca? Czyli kiedy wybory?
- Najlepiej w październiku 2009 roku, bo rzeczywiście plan rządu jest planem ambitnym. I aby wypełnić obietnice, które składaliśmy wyborcom, musimy mieć 4 lata, by krok po kroku te działania zrealizować. Najprostszym przykładem jest reforma finansów publicznych. W tym roku ruch, czyli likwidacja instytucji. W roku 2008 jest przygotowanie budżetu zadaniowego. W 2009 roku jego wdrożenie. To pokazuje, żebyśmy mogli zrealizować to, co obiecaliśmy Polakom, to ten rząd powinien trwać do października 2009 roku.
- A kiedy zakończą się prace nad tym wózkiem ustaw, o którym mówił premier? W tej chwili znamy tylko założenia dwóch ustaw.
- Mówi Pan o pakiecie pana Kluski?
- Tak.
- To nie znamy założeń - te ustawy są gotowe. One są już przedmiotem uzgodnień międzyresortowych. Natomiast kolejne będą do połowy roku. I tu najważniejsze z tych ustaw, to są ustawy deregulujące rynek. Dlatego, że mamy ogromną ilość zgód, pozwoleń. Chcemy to wszystko przejrzeć, tylko to jest oczywiście tytaniczna praca, bo to są dziesiątki ustaw, w których są zapisane różne uprawnienia administracji.
- Panie pośle, ale jak zmienialiście np. ustawę o KRRiT, to PiS pokazał, że jak chce, to potrafi przełamywać opór, a czasami używać siły i tej większości w głosowaniach. Kiedy zakończą się prace nad tym pakietem?
- To jest grupa kilkunastu ustaw i pewnie będą trwały parę miesięcy.
- A kiedy ten wózek wjedzie?
- Już wjeżdża. Jeżeli Pan zauważył, że wczoraj była prezentacja dwóch bardzo konkretnych ustaw, to myślę, że one w kwietniu zostaną ostatecznie przyjęte przez rząd. Tu mamy jasne terminy konsultacji społecznych, resortowych - tych nie możemy przyspieszać i że będziemy mogli w maju i w czerwcu pracować nad tymi ustawami w parlamencie. Więc to jest pakiet, który ma realny termin wdrożenia. Chciałbym, żeby jak najszybciej, bo w Polsce rzeczywiście jest potrzebne jedno okienko.
- Kiedy ostania ustawa z tego pakietu wjedzie? Tutaj są dwa elementy - reforma finansów publicznych i to jest dość dokładnie rozpisane, bo to już wcześniej się pojawiało, choć też były opóźnienia. I jest ten pakiet Romana Kluski, czyli to wyzwolenie przedsiębiorcy - jak to nazywa premier Jarosław Kaczyński. Kiedy wjedzie ostatnia ustawa z tego pakietu?
- W ciągu pół roku będą te ustawy gotowe.
- W ciągu pół roku wyjdą z rządu, czy dotrą do parlamentu, czy będą przegłosowane?
- Mówię o terminach, kiedy będą one przygotowane przez rząd. Jest jeszcze jeden pakiet, o którym zapominamy, a ten pakiet się coraz bardziej rozkręca.
- Deubekizacja?
- To jest pakiet związany dzisiaj z prawem proinwestycyjnym. Jest już na ukończeniu prac rządowych, ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym. Mój komitet, którym kieruję, będzie chyba w tym tygodniu przyjmował ustawę o zasobie ziem pod budownictwo mieszkaniowe. Myślę, że w kwietniu będziemy mieli nowe prawo budowlane. To wszystko pokazuje, że mamy całą grupę ustaw wzmacniających inwestycje. Jeżeli dodamy do tego ustawę o budowie dróg i taką specustawę chcemy dla budownictwa, to zobaczmy, że będziemy mieć oprzyrządowanie prawne, które ułatwia realizację szybko inwestycji w Polsce. I to jest nam potrzebne. I jeszcze obok tych pakietów, więc mamy ich kilka. Mamy reformę finansów publicznych, zmniejszenie obciążeń kosztów pracy, mamy pakiet Kluski, mamy pakiet na rzecz budownictwa - działania idą bardzo szeroko.
- To wszystko jest bardzo chwalebne i mówię to bez ironii. I cała prasa z nielicznymi wyjątkami rozpływa się w zachwytach. Ale ja sobie przypominam rozmowy z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem, który mówił też, że już niedługo ten pakiet i ten wózek ustaw wjedzie do parlamentu. Mam taką wątpliwość, czy tym razem znowu nie będzie opóźnień - to się jednak wlecze.
- Sądzę, że nie będzie. Tak poważne prace nad tym pakietem zaczęły się jesienią 2006 roku. Miałem tę możliwość, że też wspierałem te działania, jako koordynator prac rządu - rozmawiałem kilkukrotnie z panem Kluską - więc te działania zaczęły się około września-października.
- Już po odejściu Kazimierza Marcinkiewicza?
- Tak. Nad pakietem pana Kluski.
- A premier Marcinkiewicz zaniedbał? On mówił, że on nad tym pracuje.
- Pewne prace nad ustawą resortu gospodarki trwały wcześniej. Ale tak naprawdę to, co wiąże się panem Kluską, są to pakiety przygotowane przez zespół, którym kieruje minister Krupiński we współpracy z panem Kluską. I to ruszyło od jesieni 2006 roku.
- A deubekizacja? Czyli to - jak mówił premier Jarosław Kaczyński - ostatnie pchnięcie tego oczyszczania państwa, kiedy będzie uchwalona przez Sejm?
- Myślę, że w ciągu miesiąca będzie zgłoszona przez klub parlamentarny, bo to nie jest ustawa rządowa i że będzie możliwość w ciągu kwartału opracowania tej ustawy w Sejmie. To jest pytanie oczywiście o to, jaki będzie poziom akceptacji poszczególnych klubów.
- I pytanie o TK, bo przecież też Pan wie, że tam jest jednak jakiś rodzaj zbiorowej odpowiedzialności. Już większość prawników mówi - nie ma szans, upadnie. Trzeba inaczej.
- Sądzę, że nie trzeba inaczej. Trzeba właśnie pójść ostro, dlatego, że ubecy byli ludźmi, którzy szkodzili polskiemu narodowi i trzeba nazwać po imieniu, że SB była organizacją przestępczą. Nie twierdzę, że wszyscy byli przestępcami, ale składał się przeważnie z ludzi, którzy popełniali przestępstwa.
- To jest moc nazywania pewnych spraw i to parlament ma. Ale to co innego niż obniżenie wszystkim emerytury do 600 zł. Tutaj TK raczej na pewno powie nie.
- Nie wiem, czy powie nie, dlatego, że jeżeli ocenimy, że te osoby dostawały te wysokie emerytury za to, że popełniały przestępstwa. Nie można nie karać przestępców. Trzeba sobie powiedzieć jasno - przestępcy powinni być ganieni, a nie nagradzani.
- Obawiam się, że ta ustawa może jeszcze wzmocnić to, co Rada Wydziału Prawa i Administracji UW nazwała wczoraj zagrożeniem demokratycznego państwa prawa i w swoim oświadczeniu bije na alarm. Obniża się poziom legislacji, ataki na niezależność TK, faktyczna likwidacja służby cywilnej, itd. Jak Pan się odnosi do tego apelu jednak elity polskich prawników?
- Martwi mnie to, bo sam jestem prawnikiem, że tak bardzo lustracja wystraszyła pewne środowisko.
- To oto chodzi? Nie o TK?
- Sądzę, że dziś mamy do czynienia z jakąś zbiorową histerią. Rodzą mi się dwa pytania. Albo jest rzeczywiście jakiś nastrój psychologiczny do tej zbiorowej histerii. Albo rzeczywiście wielu ludzi boi się tej lustracji. I szkoda, że Rada Wydziału Prawa na UW tej histerii podlega.
- Czyli wydziału, który m.in. premier kończył?
- Tak. I kończyło tysiące innych studentów. Uważam, że dzisiaj dziennikarze, profesorowie, inne osoby zaufania publicznego powinny podlegać tym samym przepisom, którym np. podlegają adwokaci. Proszę mi powiedzieć, dlaczego profesor prawa właśnie na uniwersytecie ma nie podlegać lustracji, adwokat, który też może być profesorem prawa, podlega? Proszę wyjaśnić, dlaczego.
- Ja tu się nie podejmuję, bo sam mam problemy ze zrozumieniem. Ale w tym oświadczeniu nie chodzi tylko o lustrację. Jest atak na TK, upolitycznienie prokuratury - to są bardzo poważne zarzuty, zbite w jeden duży.
- Upolitycznienie prokuratury to jest zarzut gołosłowny. bo to, że w końcu prokuratury zaczęły zdecydowanie walczyć z przestępczością, która obejmowała często ludzi władzy w Polsce, tych najwyższych szczebli, to jest to, czego społeczeństwo oczekuje i co jest związane z wypełnianiem prawa. Uważam, że tego typu oskarżenia, które mają charakter gołosłowny, bo to jest oczywiście zbiór haseł, tak naprawdę służą dzisiaj w pewnej spirali niechęci wobec rządu.
- Nie będzie odpowiedzi Pis-u, rządu?
- UW jest organem autonomicznym. Ma prawo do wydawania oświadczeń. Ale każde grono musi wiedzieć, że też te oświadczenia, będą spotykały się z dyskusją. Uważam, że to oświadczenie jest wynikiem zmian w ustawie lustracyjnej - jestem tym zmartwiony, dlatego, że jeżeli jest to solidarność koleżeńska, to źle rozumiana. Jeżeli to rzeczywiście zagrożenie przed ujawnieniem informacji o ewentualnej współpracy, to jest jeszcze gorzej.
- Przesłuchiwali już Pana prokuratorzy w sprawie peronu we Włoszczowie?
- Nie. Nie przesłuchiwano, chociaż słyszałem, że mam być zaproszony jako świadek - jest to normalna procedura. Jestem głęboko przekonany, że w tej sprawie w żaden sposób nie naruszono prawa.
- Dziękuję bardzo. Przemysław Gosiewski był gościem "Salonu".
- Dziękuję Panu. Dziękuję Państwu. Życzę miłego dnia.