Jolanta Szczypińska

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

Jolanta Szczypińska - gość Michała Karnowskiego

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

- Dziś gościem jest Pani Jolanta Szczypińska, poseł PiS. Dzień dobry.

- Witam serdecznie Państwa.

- I od wczoraj wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego tej partii. Sformułowałem sobie taki równanie, że im mniej posła Tadeusza Cymańskiego, tym więcej Jolanty Szczypińskiej. Czy Pani ma być nową twarzą PiS?

- Nie. Absolutnie. Nigdy w życiu bym nie ośmieliła się zastąpić mojego znakomitego kolegę i przyjaciela, pana posła Tadeusza Cymańskiego. Natomiast prawdą jest, że w tej chwili również wielu innych posłów, posłanek będzie mogło komentować, czy pokazywało się w różnych środkach masowego przekazu. Ale to również zależy przede wszystkim od Państwa, czy w jakiś sposób będziecie nam to umożliwiali i nas zapraszali.

- Ale ta decyzja z jakiej myśli wynika, dlaczego? Mówię o decyzji, że teraz będziecie Państwo mogli komentować więcej.

- Nie, nie, nie. Myśmy zawsze mogli. Nie ma tutaj żadnego zakazu. Natomiast do tej pory nie byłyśmy - jako kobiety - jakby chyba dostrzegane. Ale w tej chwili może się to zmieni, mam taką nadzieję.

- Pani mówi - jako kobiety, bo ten moment...

- Kobiety posłanki.

- Ten moment brudnej seks afery był takim momentem, gdy Pani zabłysnęła na tym politycznym firmamencie, bo Pani komentarze w tym pierwszym odruchu były dość wstrzemięźliwe, ale wydaje się, że jednak fakt molestowania przez posła Łyżwińskiego potwierdza się.

- Nigdy nie mówiłam, że nie ma tego zjawiska, tego dramatu, Mój komentarz był wstrzemięźliwy dlatego, że uważałam, że dopóki prokuratura nie zakończy śledztwa, dopóty nie należy wydawać wyroków. I to nie tylko w stosunku do pana posła Łyżwińskiego, czy pana wicepremiera Leppera. Ale to dotyczy chyba każdego obywatela. Tak powinno się reagować. Ale mówiłam i mówię wyraźnie, że problem molestowania kobiet istnieje. Przynajmniej jedną dobrą stronę tej całej dramatycznej afery, tej brudnej afery jest to, że w tej chwili istnieje już debata i dyskusja na ten temat. I myślę, że kobiety na tym skorzystają.

- A czy skorzysta na tym polska polityka? Czy ona zostanie wyczyszczona z tych, moim zdaniem już pewnych mechanizmów, które funkcjonowały w Samoobronie. Bo nawet jeśli odejdzie pan poseł Łyżwiński, to pewne zwyczaje mogą pozostać.

- Wierzę i chcę wierzyć, że tak. Że również posłom i posłankom Samoobrony, którzy również ciężko i uczciwie pracują w tym parlamencie zależy na tym, żeby jednak opinia na temat ich ugrupowania diametralnie się zmieniła. Ale to tylko zależy od nich w jaki sposób, jakie reakcje będą i czy zareagują w odpowiedni sposób.

- Zareagowały do tej pory niezbyt ciekawie.

- Jest to przykre.

- Było tam przyzwolenie na ten mechanizm w tych wypowiedziach pań posłanek.

- Były takie wypowiedzi kilku pań posłanek, które faktycznie mnie zszokowały. Nie potrafię tego zrozumieć i nawet nie chcę komentować, bo jako kobietę to mnie również obraża. Było kilka tych posłanek. Rozmawiałam z innymi paniami z Samoobrony i one się od tego zupełnie odcinają - one są również zagubione w tym wszystkim, ponieważ czują się w tym źle. Nie chcę ich bronić, natomiast uważam, że tego typu wypowiedzi pogrążają nie tylko Samoobronę, ale właśnie panie posłanki.

- I w jakiejś mierze szkodzą tej koalicji. Wrażenie może być takie, że tam nie ma wrażliwości na takie brutalne sprawy. Jakie konsekwencje powinien premier Jarosław Kaczyński - jeśli zostaną postawione zarzuty panu Łyżwińskiemu - wyciągnąć?

- Premier wyraźnie i twardo powiedział, że przyzwolenia na tego typu zachowania nie będzie.

- Ale co znaczy?

- To znaczy, że nie będzie współpracował z ludźmi, którym postawiono takie zarzuty i oczekuje w tej chwili wyczyszczenia sprawy w Samoobronie. Jeżeli są posłowie Samoobrony, są zarzuty i tego typu oskarżenia, to na pewno muszą odejść.

- Na razie prasa donosi o pewnych naciskach nawet na świadków.

- Mam nadzieję, że prokuratura, może nie w miarę szybko, bo trzeba zostawić czas prokuraturze, ale wyjaśni tę sprawę i wkrótce będziemy znali całą prawdę. A winni tej sytuacji będą karani. My na to czekamy.

- Wiele było głosów o tabloidyzacji mediów, ale te głosy podnosiły się także przy innej sprawie, przy tych ekscesach Młodzieży Wszechpolskiej, a w każdym razie ludzi łączonych z MW. I okazuje się, że jednak coś było na rzeczy także chyba w opinii Romana Giertycha, który zrywa polityczne związki z MW. Premiera to cieszy, Panią też?

- To nie jest kwestia zadowolenia. To jest kwestia pewnego faktu i to jest dobry sygnał, ponieważ nie ulega wątpliwości, że MW była utożsamiana z tymi osobami, które dopuszczały się tak wstrętnych i skandalicznych praktyk. Tutaj to, że premier Giertych w tej chwili jakby zerwał, czy zrywa te kontakty, świadczy o tym, że sam dostrzegł problem, a to bardzo dobrze, ponieważ jakby to pan premier Giertych reaktywował tę MW - w jakiś sposób był odpowiedzialny. Chociaż - jak twierdzi - odpowiedzialności do końca za to ugrupowanie nie miał. Dobry sygnał, zobaczymy co będzie dalej. Ale odcięcie się od tych wybryków, skandalicznych zachowań, nacjonalistycznych wśród młodzieży jest dla nas ważne.

- Pani poseł, a sprawa trochę szersza, mianowicie Pani ma piękny, opozycyjny, solidarnościowy życiorys. Wczoraj rocznica stanu wojennego - wszyscy to przeżywany. I nagle okazuje się, że jest w Polsce trudno mówić jaka, pewnie zupełnie marginalna, ale jednak bardzo krzykliwa grupa młodzieży, dla której symbole nazistowskie są bliskie. Skąd to się w ogóle bierze? Kto zaniedbał?

- Dziękuję za ten komentarz o życiorysie. Mój życiorys jest chyba taki pospolity, jak bardzo wiele osób, którym wtedy akurat historia wyznaczyła miejsce w tym czasie. Ja też nie rozumiem tego zjawiska, ale wydaje mi się, że to może jest wynik tego, że tak szybko zapominamy, że nie pielęgnujemy pamięci o tym, co było tak istotne w naszej historii. I jeżeli będziemy o tym zapominać, jeżeli nie weźmiemy odpowiedzialności za wydarzenia, które w końcu w jakiś sposób kształtowały nas wszystkich i wpłynęły na tę rzeczywistość, to może dochodzić do tego typu ekscesów czy skandalicznych wybryków tej młodzieży. Ta młodzież prawdopodobnie nie miała informacji, nie miała wiedzy, tej młodzieży nikt tego nie przekazywał. I to jest smutne, ponieważ wielu z nas - tak, jak i mnie - cały czas tamte wydarzenia są na sercu.

- Wczoraj Sejm oddał hołd pamięci ofiar PRL. I to była taka wzruszająca, ładna, dobra uroczystość. Pani też się łza w oku zakręciła na sali sejmowej?

- Tak. Nie ukrywam, że byłam bardzo wzruszona i łza niejedna spłynęła, bo nigdy bym nie przypuszczała, że 25-lecie stanu wojennego będę przeżywać w wolnym Sejmie, w wolnej Polsce. I wspominałam wtedy tych, których już nie ma wśród nas, którzy oddali życie, zdrowie. A wspominałam również tych, którzy w tej chwili są na emigracji, którzy łączą się duchem. Ta rocznica jest dla mnie zawsze smutna. Natomiast po raz 25 zapaliłam świeczkę i pomyślałam sobie, że to już 25 rok.

- Ta rocznica przemija. I pytania o politykę. Kazimierz Marcinkiewicz ma zdecydować i ma odpowiedzieć premierowi, gdzie chciałby być w rządzie, którą ofertę przyjmuje. Pani zdaniem, jakie najlepsze byłoby stanowisko dla byłego premiera, byłego kandydata na prezydenta Warszawy?

- Myślę, że decyzje podejmie premier i były premier, pan Marcinkiewicz. I ta decyzja będzie najlepsza, zarówno dla rządu, jak i dla Polski.

- Ale gdzie by Pani widziała pana Marcinkiewicza?

- Myślę, że jest wiele sfer.

- Ale takie jedno.

- Myślę, że dobrze pan Marcinkiewicz by się na pewno czuł w sferze gospodarki, bo zawsze był najbardziej przygotowany w tej sferze.

- A nie edukacja?

- Być może też. Myślę, że pan Marcinkiewicz jest osobą taką, która naprawdę jest przygotowana do ciężkiej pracy na wielu polach. I jaka decyzja będzie premiera i pana Marcinkiewicza okaże się. Ale na pewno będzie to najlepsza decyzja, jestem o tym przekonana.

- Ale takie decyzje są konsultowane z klubem parlamentarnym PiS, czy ona zapadają autonomicznie?

- Myślę, że tutaj jest oczywiście kwestia pana premiera, to jest jego decyzja. Na ten temat nie będziemy się wypowiadać.

- A co powinno być przez najbliższe 3 lata, jeśli nic się oczywiście nie zmieni, jakby głównym celem PiS? Bo taka teza gdzieś się pojawia, moim zdaniem dość prawdziwa, że trochę brakuje paliwa, że ten pakiet na rok został wyczerpany, w dużej części zrealizowany i wybór nowego prezesa NBP zamyka ten okres. Co dalej będziecie Państwo z tą władzą robili?

- Nie zgadzam się. Tak, ten rok był bardzo burzliwy. Ten rok był ciężki dla nas i chyba to wszyscy obserwowali. Nie było nam łatwo, po drodze było bardzo wiele przeszkód i one nadal istnieją. Natomiast z determinacją i z wolą spełnienia tych wyborczych obietnic i deklaracji, przystępujemy do następnego roku. Przed nami bardzo ciężka praca. I wdrażanie tych pomysłów i tych ustaw.

- Ale co na przykład? Bo to ładnie brzmi. Ale co na przykład Państwo zrobicie przez te lata?

- Są to ustawy, czy projekty ustaw, które w tej chwili już są w opracowaniu, albo już istnieją w rządzie "Solidarnego Państwa", o którym mówiliśmy. Od tego się absolutnie nie odcinamy. Dalej, konsekwentnie będziemy to realizować. Chodzi o to, żeby przeciętnemu obywatelowi, Polakowi temu, który w jakiś sposób przyczynił się również. Każdy z nas był jakimś trybikiem, czy jakąś cząstkę dał z siebie, aby ta wolna, niepodległa Polska powstała, żeby ten człowiek to odczuł.

- Nie każdy.

- Większość. Myślę, że dużo osób. Każdy na innym polu.

- Czyli taka budowa Polski solidarno-socjalnej? To jest ten cel na 3 lata?

- Myślę, że między innymi. Natomiast również przed nami jeszcze kwestia oczyszczenia i naprawy. Bo, żeby zbudować, to najpierw trzeba oczyścić, naprawić, a potem budować. Powoli ten proces trwa. Próbuje się go zahamować w różny sposób. I to widzimy po kolei. Ale my jesteśmy partią odpowiedzialną i na pewno do końca przeprowadzimy te zmiany, na które państwo czekali. Ci, którzy wybrali PiS - jestem przekonana - nie zawiodą się.

- A myśli Pani, że to się da zrobić z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem?

- Póki co Andrzej Lepper i pan minister Giertych zadeklarowali, że chcą realizować ten program. Czy to się da? Nie wiem. Nie jestem wróżką. Natomiast robimy wszystko, żeby tak się stało. Ale też nie za wszelką cenę. Dopóki ta koalicja trwa, dopóki jest wola pracy to będziemy czynić. Natomiast problemem może być wtedy, jeżeli istnieje zagrożenie dla koalicji, jeżeli się okaże, że ta koalicja może w jakiś sposób zniknąć.

- A do tej pory ceną za tę koalicję była dobra, opłacalna w stosunku do tego, co udało się zrobić?

- Zawsze się płaci jakąś cenę za koalicję. To nie jest tak, że koalicja to jest jakieś przymierze przyjaciół, tylko trzeba płacić cenę. Problem jest taki, żeby nie przekraczać pewnych granic. I polityka premiera Jarosława Kaczyńskiego i PiS zupełnie zachowuje te standardy. Cena jest bardzo duża, to wszyscy wiemy. Ale mamy cel nadrzędny. I wierzę, że ten cel zostanie osiągnięty.

- Może jak PiS będzie miał Pani twarz, to będzie to łatwiej znieść. Dziękuję bardzo. Jolanta Szczypińska.

- Dziękuję bardzo.

Polecane