Co z polsko-ukraińskimi relacjami? "Ekshumacje to tylko kawałek dużo większej całości"
Ukraiński IPN w reakcji na przyjęcie przez polski parlament nowelizacji ustawy o IPN stwierdził, że "poważnie ogranicza ona pole dyskusji i dialogu" historyków oraz, że nie może on "zagwarantować ukraińskim badaczom wolności słowa na terytorium Polski". Napięcia na linii Warszawa-Kijów komentowali w Trójce Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Fundacji Batorego i Jakub Mielnik z tygodnika "Wprost".
Zdjęcie ilustracyjne
Foto: IAR/Polskie Radio
Ostatnio w relacjach polsko-ukraińskich pojawiły się kontrowersje w związku z nowelizacją ustawy o IPN, w której znalazły się m.in. przepisy mające umożliwić wszczynanie postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów (także zbrodniom tych ukraińskich formacji, które kolaborowały z III Rzeszą Niemiecką). Zgodnie z nowelizacją, są to "czyny popełnione przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-1950, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności". Wskazano również, że taką zbrodnią był udział ukraińskich nacjonalistów w eksterminacji Żydów i popełnione przez nich ludobójstwo na obywatelach II RP na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
– Ekshumacje to tylko kawałek dużo większej całości. Ta całość to jest taka spirala, która idzie w dół w przyśpieszonym tempie w ostatnim czasie. Poziom zaufania spada dramatycznie i ustawa o IPN-ie była bardzo negatywnym impulsem i źle została odebrana na Ukrainie – mówiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. – Była wyraźna chęć po stronie ukraińskiej, by tę sprawę rozwiązać i żeby był pozytywny impuls. Ale dobra wola spadła po stronie ukraińskiej właśnie po publikacji tej ustawy – tłumaczyła ekspertka Fundacji Batorego.
Więcej interesujących dyskusji znaleźć można na stronach audycji "Salon polityczny Trójki", "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce" .
Z kolei Jakub Mielnik zwraca uwagę, że na kryzys w relacjach polsko-ukraińskich trzeba patrzeć również poprzez pryzmat obecnej sytuacji politycznej na Ukrainie. – Pamiętajmy o tym, że prezydent Poroszenko i ekipa rządząca sondażowo radzi sobie fatalnie, zaufanie do rządzącej elity jest na katastrofalnie niskim poziomie. To są takie elementy, które powodują, że na załatwianie trudnych tematów na przykład z Polakami nie ma dobrego klimatu – przyznał Mielnik. – Nie sądzę, żeby to szybko się stało, niezależnie od tego, czy ta ustawa nowelizująca przepisy o IPN-ie by się pojawiła, czy nie – dodał.
Zapytany o to, czy reakcja Ukraińców na nowelizację ustawy była przesadzona, Jakub Mielnik przyznał, że nowe przepisy zostały bardzo negatywnie przyjęte na świecie. – Generalnie międzynarodowe reakcje były miażdżące dla naszych interesów dyplomatycznych i te konsekwencje ciągle trwają. Trzeba pamiętać, że budowanie nierosyjskiej ukraińskiej tożsamości w dużej mierze opiera się o pamięć UPA, która z punktu widzenia Ukraińców była organizacją walczącą z dominacją rosyjską, ale z polskiego traktowana jest jako organizacja zbrodnicza – mówił publicysta "Wprost".
– W porównaniu do reakcji izraelskiej, reakcja ukraińska była umiarkowana biorąc pod uwagę to, co zostało w tej ustawie zapisane – stwierdziła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. - Po pierwsze użyte są nazwy geograficzne niejako opisujące obecne ziemie ukraińskie w kategoriach II Rzeczypospolitej. To niezwykle konfliktogenny i kontrowersyjny sposób. Te zbrodnie ukraińskie są wymienione i nadany im jest nieproporcjonalny wymiar, w stosunku do wymienionych obok nich zbrodni niemieckich i radzieckich. Tak, jakby nie istniały tego typu zbrodnie o podobnym charakterze w regionie. Ukraińcy zostali nieproporcjonalnie wyeksponowani – mówiła Pełczyńska-Nałęcz.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
***
Tytuł audycji: Puls Trójki
Prowadzi: Łukasz Karusta
Goście: Katarzyna Pełczynska-Nałęcz (Fundacja Batorego) i Jakub Mielnik (Wprost)
Data emisji: 19.02.2018
Godzina emisji: 17.45
dad/gs