Jerzy Dziewulski: czułem bezradność, więc musiałem działać
2018-01-26, 18:01 | aktualizacja 2018-01-26, 22:01
Samolot porwany przez terrorystę ląduje na Okęciu. W środku pełno ludzi. O porywaczu nic nie wiadomo. To była jedna z pierwszych trudnych sytuacji, z jakimi miał do czynienie szef oddziału antyterrorystycznego na warszawskim lotnisku Okęcie. Był nim wtedy Jerzy Dziewulski.
Posłuchaj
W roku 1977 służby nie były jeszcze szkolone, jak radzić sobie w takich wypadkach. Dziewulski wziął sobie za punkt honoru stworzyć w pełni profesjonalną jednostkę antyterrorystyczną.
– Niewiele osób wie, że mój ojciec pracował w Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych, jednej z najwyższych formacji wojskowych w tamtym czasie. Był podoficerem zawodowym i jednocześnie kierowcą Aleksandry Piłsudskiej. Z kolei, moja mama była w czasie wojny łączniczką i dostarczała tajne meldunki – opowiada Jerzy Dziewulski.
– Skąd więc ja wziąłem się w miejscu, w którym się znajduję? Z bezradności. W 1977 roku podjąłem pracę na lotnisku i organizowaliśmy jednostkę. Wtem, pojawiła się informacja, że ląduje samolot, na który zamachu dokonał terrorysta hiszpański. I wtedy stało się to, co mną potrząsnęło do bólu: kompletnie nie wiedziałem, co mam robić – wspomina gość audycji.
Jak zmieniło się życie Jerzego Dziewulskiego po wydarzeniach z 1977 roku? Co zdaniem bohatera audycji było najtrudniejszym wyzwaniem, jakiego się podjął? O tym w dołączonym nagraniu. Zapraszamy do słuchania.
***
Tytuł audycji: Godzina prawdy
Prowadził: Michał Olszański
Gość: Jerzy Dziewulski (były antyterrorysta, polityk)
Data emisji: 26.01.2015
Godzina emisji: 12.07
ml/mk