Greg Dulli o muzyce i zapadaniu w mrok
2017-06-19, 19:06 | aktualizacja 2017-06-20, 20:06
- Piszę piosenki, aby wyrazić siebie i poradzić sobie z pewnymi sprawami. Nawet gdybym nie jeździł w trasy koncertowe, nie nagrywał płyt, to wciąż siedziałbym na werandzie z gitarą, rozmyślał, śmiał się, pocieszał muzyką - przyznał lider The Afghan Whigs.
Tytuł | Aksamit 2017/06/19 19:00 |
Opis |
Muzyk opowiadał m.in. o fatum, które zawisło nad nową płytą zespołu "In Spades". Jednak - jak podkreślał - mimo tego na albumie jest także światło. - Ciemność będzie zawsze, możesz się jej poddać albo trzymać ją na dystans. Możesz biec tak szybko, żeby nie zdążyła cię złapać - mówił Greg Dulli. Anna Gacek rozmawiała z artystą także o najlżejszej i najbardziej przebojowym albumie The Afghan Whigs, który jednak nie został doceniony. - "1965" jest rzeczywiście naszą najbardziej rozrywkową płytą, najmniej tu emocji ciężkiego kalibru. Za to tę płytę uwielbiam, bo wiem, że mam tendencję do zapadania w mrok - mówił Greg Dulli. A czy żałuje on, że płyta nie zdobyła większej popularności? - Bycie gorzkim, złym, bo coś nie poszło po twojej myśli, to jak zaproszenie trucizny do swojego świata. Trucizny, która zabija - ocenił. Jak podkreślała autorka "Aksamitu", płyty The Afghan Whigs z upływem czasu zdobywają coraz lepsze recenzje. Gość audycji przyznał natomiast, że ponadczasowość w muzyce jest dla niego bardzo ważna. - Nowe nie oznacza lepsze. Czas nie ma znaczenia, liczą się tylko emocje - mówił przyznając, że wciąż cieszą go "Sketches of Spain" Milesa Davisa czy pierwsze płyty Elvisa Presleya. Zapraszamy do wysłuchania dołączonego powyżej nagrania pierwszej godziny "Aksamitu" oraz drugiej części audycji - tam znajdą Państwo ciąg dalszy rozmowy. ***Tytuł audycji: Aksamit gs/mk |
Playlista | |
Tagi |