7 marca 2007 - Blonde Redhead - "23"

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
7 marca 2007 - Blonde Redhead - "23"

Są tacy, którzy powiedzą, że Blonde Redhead więcej łączy z Rein Sanction niż, jakby wielu sobie tego życzyło, z Sonic Youth. I faktycznie, oba zespoły spotkała taka sama dziejowa niesprawiedliwość. Kiedyś z uporem godnym lepszej sprawy krytycy muzyczni starali się wszystkim wmówić, że Rein Sanction to drugie Dinosaur Jr (gdy różnice między oboma zespołami zaczynały się już na poziomie pochodzenia). Później Blonde Redhead miało być drugim Sonic Youth. Tylko w przypadku Blonde Redhead może i trochę tak było... Pomijając fakt, że oba zespoły pochodzą z Wielkiego Jabłka, produkcją ich debiutanckiego albumu zajął się... perkusista Soniców, Steve Shilley. Na dodatek, i debiut i jego następcę wydał w swojej własnej wytwórni Smells Like Records, a podobno całe Sonic Youth od samego początku Blond Rudzielcom mocno kibicowało. Później jednak związali się z gitarzystą i wokalistą Guy'em Picciotto, znanym z legendarnych hardcore'owych formacji Rites Of Spring i Fugazi, który pracował z nimi nad trzema ostatnimi płytami. Do poprzedniego krążka - "Misery Is A Butterfly" - Blonde Redhead kojarzeni byli z przesterowanymi gitarami, dysharmonią, noisem i ogólnym gitarowym zgrzytem. Od 2004 roku, kiedy po przejściu z Touch & Go do 4AD wydali właśnie "Misery Is A Butterfly", zmienili swoje oblicze niemal diametralnie. Odświeżone brzmienie ze schowanymi niemal jak w popie gitarami, wysunięty do przodu wokal i przebojowe melodie nie zniechęciły wiernych fanów, ale też nie przyciągnęły rzesz nowych, przyzwyczajonych do lekkiego popu. Blonde Redhead bez dwóch zdań zachowują alternatywną wrażliwość, stając się po prostu coraz lepszymi kompozytorami, co idealnie obrazuje tytułowa piosenka z najnowszego, siódmego albumu tria - "23". Zespół powrócił tym tytułem do produkowania płyt przez samych siebie (ostatnio "La Mia Vida Violenta" w 1995), jedynie część miksów oddali w ręce Alana Mouldera.
W Blonde Redhead każdy znajdzie coś dla siebie: jest hurtowo łamiąca męskie serca, obdarzona anielsko wysokim głosem Japonka Kazu Makino (dodatkowo od pewnego czasu również basistka), są też bezlitośnie przystojni włoscy bliźniacy Amadeo (równie wysoki wokal + gitara) i Simone Pace. Ale przede wszystkim jest muzyka. Tak przebojowe Blonde Redhead jeszcze nigdy nie było!
PS. A ze zdjęcia powyżej jasno wynika, że to Amadeo ma więcej szczęścia do Kazu...

Polecane