Nie żyje Prince. Miał 57 lat
Gwiazda muzyki Prince został znaleziony martwy w swoim domu w Chanhassen w stanie Minnesota - informują amerykańskie media. Miał 57 lat.
Prince na koncercie w Zurychu
Foto: PAP/EPA/Michele Limina
W czwartek (21.04) o godz 23:05 specjalna audycja poświęcona muzykowi. W piątek (22.04) o godz. 7:15 w porannej audycji "Zapraszamy do Trójki" artystę będzie wspominał Piotr Metz.
Prince - bohater audycji Piotra Metza >>>
O śmierci Prince'a jako pierwszy poinformował portal TMZ, powołując się na źródła z otoczenia piosenkarza. Informację potwierdziła agencji Associated Press jego agentka prasowa Yvette Noel-Schure.
Poranki z Prince'em, czyli księciem muzyki >>>
Prince (Prince Rogers Nelson) był innowacyjnym piosenkarzem, kompozytorem, autorem tekstów, grał na gitarze, instrumentach klawiszowych i perkusyjnych.
W swej muzyce łączył jazz, funk i disco. Do jego największych przebojów należą "Purple Rain", "Kiss", "Raspberry Beret", "Little Red Corvette", "Let's Go Crazy" i "When Doves Cry". Zdobył sławę jeszcze w latach 70.; przez dziesięciolecia był jedną z najbardziej nowatorskich i ekscentrycznych postaci na amerykańskiej scenie pop. Wielokrotnie zdobywał nagrody Grammy, w 2004 roku został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame.
Według TMZ w zeszłym tygodniu Prince trafił na krótko do szpitala z powodu powikłań po grypie. Najnowszy album Prince'a "HITnRUN: Phase Two" ukazał się w grudniu 2015 r. Jeszcze w zeszłym tygodniu artysta był na tournee po Stanach Zjednoczonych.
Na wieść o śmierci Prince'a wielu amerykańskich muzyków, ludzi kina, sportowców i celebrytów wyraża na Twitterze ogromny żal.
PAP/mp