Trójka|Zapraszamy do Trójki - ranek
Ataki w Paryżu. "Francja budzi się w nowej rzeczywistości"
2015-11-14, 08:11 | aktualizacja 2015-11-14, 10:11
Co najmniej 120 osób zabitych, ponad 200 rannych, w tym 80 ciężko - to zapewne niepełny bilans serii wieczornych ataków w Paryżu. Wszystko wskazuje na to, że za zamachami stoją islamscy terroryści, jednak na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia.
Posłuchaj
Źródła zbliżone do organów ścigania informują, że zabito w sumie ośmiu terrorystów.
Do Paryża ściągane jest wojsko, co najmniej półtora tysięcy żołnierzy. Władze apelują do mieszkańców, by nie wychodzili z domów.
Prezydent Francji Francois Hollande wprowadził stan wyjątkowy na terenie całego kraju, poinformował też o wprowadzeniu dokładnych kontroli na granicach. "W Paryżu doszło do bezprecedensowych ataków terrorystycznych. Musimy być zjednoczeni i zachować spokój" - apelował Hollande w przemówieniu telewizyjnym.
Uzbrojeni napastnicy zaatakowali - jak poinformowały władze - w siedmiu miejscach. Nie wiadomo, czy operacja ich neutralizacji się już zakończyła. Do ataków doszło w hali koncertowej, kilkunastu barach i restauracjach we wschodnim Paryżu, a także na narodowym stadionie Stade de France w centrum miasta.
W czasie, gdy odbywał się tam towarzyski mecz piłkarski, Francja - Niemcy, na zewnątrz doszło do dwóch eksplozji, które były wyraźnie słyszalne podczas transmisji.
Ze stadionu ewakuowany został prezydent Francois Hollande, który wraz ze współpracownikami pojechał do ministerstwa spraw wewnętrznych, by na bieżąco śledzić sytuację. Dołączył do niego szef resortu Bernard Cazeneuve i premier Francji Manuel Valls. Niektóre źródła twierdzą, że w okolicach stadionu doszło do ataku samobójczego. Tu zginęło trzech zamachowców.
Najbardziej tragiczne wydarzenia rozegrały się w hali koncertowej Bataclan, gdzie odbywał się koncert grupy rockowej Eagles of Death Metal. Tam uzbrojeni bandyci wzięli zakładników.
Świadkowie twierdzili, że terroryści przed atakiem wznosił okrzyki "Allahu akbar", a następnie zaczęli strzelać w kierunku ludzi. Doszło do szturmu sił specjalnych i policji. Tutaj miało zginąć około stu osób. Jak informują różne źródła, gdy policja rozpoczęła szturm, trzech z terrorystów zdetonowało tzw. pasy szahidów, które mieli na sobie. Czwarty, który także miał przytroczony taki pas, został postrzelony przez policjantów i wówczas ładunek eksplodował.
Francuskie media donosiły też, że strzelanina była także w centrum handlowym w Les Halles. Terroryści ostrzelali również pełne ludzi ogródki restauracji w X i w XI dzielnicy Paryża. Za każdym razem słychać było okrzyk "Allah jest wielki" i że jest to zemsta za interwencję w Syrii. Jeden z terrorystów miał zostać zabity przez policję na ulicy.
Lotniska we Francji, mimo ogłoszenia stanu wyjątkowego, są otwarte. Utrzymywane są też połączenia kolejowe - informuje MSZ w Paryżu. "Port lotnicze kontynuują pracę. Rejsy lotnicze i usługi kolejowe są realizowane" - stwierdza w oświadczeniu francuski MSZ.
Nieczynne będą dziś szkoły i uniwersytety, a także sale koncertowe i teatry, niektóre strefy w miastach zostaną wyłączone z ruchu. Wprowadzono zakaz organizowania manifestacji.
IAR/mk