Pomnik smoleński w Warszawie? Warzecha: trzeba przypilnować prezydenta
- To pewna gra Bronisława Komorowskiego - tak Łukasz Warzecha ("W Sieci") ocenia pomysł prezydenta, by w piątą rocznicę katastrofy w Smoleńsku stanął pomnik w Warszawie.
Bronisław Komorowski
Foto: PAP/Jacek Turczyk
Według publicysty prezydent będzie mógł teraz powiedzieć, że zgadza się na budowę pomnika jednak nie w miejscu, które dla drugiej strony jest bardzo istotne. PiS zażądało, by władze miasta postawiły taki pomnik na Krakowski Przedmieściu.
- Teraz prezydent będzie mógł pokazać, że tamci są konfrontacyjnie nastawieni, a ja jestem otwarty, ale nie chcę miejsca, które będzie dzieliło - powiedział Łukasz Warzecha ("W sieci").
Więcej interesujących dyskusji znaleźć można na stronach audycji "Salon polityczny Trójki", "Komentatorzy", "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce".
Jerzy Domański ("Przegląd") uważa, że inicjatywa prezydenta Komorowskiego jest sensowna. Według publicysty w obliczu tej katastrofy taki pomnik powinien powstać w bardzo dobrym, prestiżowym miejscu, ale nie na Krakowskim Przedmieściu.
O tym, że pomnik nie może znajdować się przed Pałacem Prezydenckim, przekonana jest prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jak mówiła zarówno poprzedni jak i obecny miejski konserwator zabytków zgłosili zastrzeżenia do tego rozwiązania.
Łukasz Warzecha uważa, że minister rolnictwa Marek Sawicki nie poniesie kary za nazwanie rolników frajerami. - Dlaczego miałby ponieść karę za parę słów, skoro za słynne nagranie kary nie poniósł - powiedział.
Jerzy Domański powiedział, że taką wypowiedź ministra można traktować jako incydent. - Polityka w naszym wydaniu jest obłudna, co innego mówimy w kuluarach, a co innego publicznie. Tak jak powiedział Sawicki, mówi bardzo wielu ludzi - powiedział. Marek Sawicki nazwał frajerami tych, którzy sprzedają jabłka do skupu po 12 groszy za kilogram.
Rozmawiała Beata Michniewicz.
(to/mk)