Patrick Modiano, czyli "Marcel Proust naszych czasów"
Patrick Modiano został laureatem literackiego Nobla. W uzasadnieniu werdyktu jury Szwedzkiej Akademii podało, że francuski pisarz otrzymał nagrodę "za sztukę pamięci i dzieła, w których przywołał najbardziej niepojęte ludzkie losy i odsłaniał świat czasu okupacji". Peter Englund, sekretarz akademii, nazwał laureata Marcelem Proustem naszych czasów.
Patrick Modiano
Foto: PAP/EPA/IAN LANGSDON
Piotr Cegielski - były dyrektor Instytutu Polskiego w Sztokholmie - opowiadając o momencie ogłoszenia werdyktu, przywołał słowa szefa redakcji działu kultury największego dziennika szwedzkiego "Dagens Nyheter" Björna Wimana. Redaktor miał powiedzieć, że w ciszy, która zapadła po ogłoszeniu nazwiska laureata, słychać było stukot stu opadających szczęk. - Rzeczywiście tak było. Nie było normalnych braw, nie było okrzyków "nareszcie!" albo gwizdów, czyli odgłosów, które zwykliśmy słyszeć - powiedział gość Barbary Marcinik.
Stefan Ingvarsson - szwedzki publicysta i tłumacz literatury polskiej - przyznaje, że werdykt był dla niego zaskoczeniem, gdyż miał nadzieję, że nagroda trafi w ręce pisarza arabskiego lub afrykańskiego. - Mnie ucieszyłby Nobel, który otwiera oczy zachodniemu czytelnikowi na inne rzeczy - powiedział tłumacz. Stwierdził też, że twórczość Modiano nie jest literaturą, która "przybliża nam świat", lecz literaturą, w której oglądamy "swoje odbicia". - Jest to jakby sedno naszej intelektualnej europejskiej tożsamości - podsumowywał Ingvarsson.
Z kolei Anders Bodegard - tłumacz z języka polskiego na szwedzki i romanista - przyznał, że ucieszył go wybór członków akademii. Zauważył, że w książkach tegorocznego laureata "zawsze jest jakaś zagadka" i że główną postacią jego literatury jest stolica Francji. - To jest portret Paryża - stwierdził Boderard.
Na temat pisarstwa Modiano wypowiedziała się również Regina Gręda, która przetłumaczyła na polski jego książkę dla dzieci - "Katarzynkę". Tłumaczka zauważyła, że twórczość noblisty "polega na niestawianiu kropek nad i", że czuje się w niej "wrażliwość i dociekliwość", a autor "nie opowiada wszystkiego ze szczegółami" - To jest trochę jak akwarelki. Jest tam dużo lekkich pociągnięć pędzlem, ale nie szalonej dosłowności - powiedziała tłumaczka.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji "Trójka pod Księżycem", która przygotowała Barbara Marcinik.
(iwo/mk)