Żywienie pozajelitowe nie musi ograniczać aktywności
Fundacja "Apetyt na życie" powstała, by pomagać osobom uwięzionym w domach i podłączonym przez większość doby do kroplówki ratującej życie.
Konieczność dożywiania pozajelitowego nie musi skazać pacjenta na rezygnację z normalnego życia.
Foto: Glow Images/East News
Pomysłodawcą fundacji jest Marek Lichota, który sam znalazł się w podobnej sytuacji. Cierpi na chorobę Leśniowskiego-Crohna od 2002 roku. Wtedy po raz pierwszy zetknął się z terminem "żywienie pozajelitowe". Po przejściu czterech operacji wrócił do domu i był już karmiony wyłącznie przez specjalnego rodzaju kroplówkę.
- Z osoby bardzo aktywnej stałem się kaleką przywiązanym półtorametrowym przewodem do kroplówki przez 18 godzin na dobę. Z jednej strony ten przewód ratował mi życie, bo dawał mieszaniny, które mnie odżywiały, a z drugiej znacznie ograniczał moją przestrzeń - wspomina Marek Lichota.
Po uważnym wczytaniu się w historie chorych z zagranicy, pan Marek zdał sobie sprawę, że to, co w Polsce jest trudne, a mianowicie aktywizacja osób żywionych pozajelitowo, za granicą jest zupełnie normalne. - Zobaczyłem jak wygląda przenośna pompa żywieniowa. Można ją włożyć do plecaka i normalnie funkcjonować, na przykład pracować - mówi założyciel fundacji "Apetyt na życie".
Po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych i zobaczeniu na własne oczy tego, że chorzy na taką chorobę jak on normalnie funkcjonują, Marek Lichota postanowił zrobić coś, by zmienić los podobnych pacjentów w Polsce, którzy byli jednak przygnębieni rodzajem swojej terapii, skazani na szpitalne łóżka lub dom. - Staramy się dzielić z pacjentami historiami innych chorych, a przede wszystkim wypożyczamy pompy żywieniowe, które mogą dać niezależność - przekonuje rozmówca Elżbiety Korczyńskiej.
Więcej informacji można znaleźć na stronie fundacji www.apetytnazycie.org
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą przygotowała Elżbieta Korczyńska.
Audycja "Na wyciągnięcie ręki" na antenie Trójki w każdy poniedziałek o godz. 18.35.
(fbi)