"Rosja może wykroić korytarz do Krymu lub Naddniestrza"
2014-09-05, 19:09 | aktualizacja 2014-09-05, 20:09
Po rozejmie zawartym w Mińsku między Ukrainą a separatystami zbyt wiele nie można oczekiwać – takiego zdania byli goście Trójki: Michał Kobosko (Atlantic Council) i Wojciech Lorenz (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych).
Posłuchaj
Wojciech Lorenz (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych) komentował w "Pulsie Trójki", że rozejm może być ogłoszony taktycznie po to, by pokazać, iż NATO reaguje zbyt silnie, bo wiele można osiągnąć środkami dyplomatycznymi. - Musimy liczyć się z tym, że za kilka godzin czy dni, znów będziemy mieli konflikt na pełną skalę - powiedział analityk.
Michał Kobosko (Atlantic Council) ocenił, że porozumienie w Mińsku budzi wiele pytań, a przede wszystkim, czy można traktować je poważnie. Zaznaczył, że wstrzymanie walk samo w sobie jest aktem dobrym, ale przypomniał, iż problem polega na tym, że Rosja nie jest partnerem, któremu można ufać, bo kłamie i realizuje nadal swój interes polityczno-militarny.
Ekspert powiedział, że porozumienie, które podpisano w Mińsku jest bardzo szerokie, a jednocześnie różne strony zapewne różnie rozumieją punkty zapisane w nim. Zaznaczył, że separatyści od razu oświadczyli, że będą robić wszystko, co można, by odłączyć się od państwa ukraińskiego. Tymczasem prezydent Ukrainy stwierdził, że punkt wyjścia do rozmów to uznanie suwerenności i integralności Ukrainy w dotychczasowych granicach.
Wojciech Lorenz zauważył, że Rosja robi wszystko, by prowadzić dwuznaczną grę i nie przyznaje się do udziału w wojnie. Zaznaczył, że w interesie Rosji jest "wykrojenie jeszcze innych kawałków z terytorium Ukrainy". Ekspert powiedział, że Rosja może pójść o wiele dalej, wykroić korytarz do Krymu czy do Naddniestrza, co, jak dodał, miałoby dramatyczne konsekwencje dla bezpieczeństwa w basenie Morza Czarnego i dla południa Europy, przez rozszerzenie rosyjskiej zdolności do projekcji siły. Wojciech Lorenz myśli, że przywódcy Zachodu zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i powinni użyć wszystkich narzędzi, by ograniczyć straty terytorialne.
NATO szykuje "szpicę"
Wojciech Lorenz, mówiąc o efektach szczytu NATO w Newport, komentował, że do tej pory NATO miało siły szybkiego reagowania, które były zdolne do rozpoczęcia działania w terminie od 5 do 20 dni. Teraz do dyspozycji Sojuszu byłyby siły natychmiastowego reagowania (2-5 dni) – ich użycie byłoby w rękach głównodowodzącego siłami NATO, który jednocześnie dowodzi wojskami USA w Europie. Obecnie to gen. Philip Breedlove. Ekspert dodał, że użycie "szpicy" nie będzie prawdopodobnie wymagało powołania się na artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego.
Gośćmi programu byli Michał Kobosko (Atlantic Council) i Wojciech Lorenz (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych).
Rozmawiał Damian Kwiek.
(agkm, ei)