Językoznawca: niech żołnierze nie obrażają się na koszary

15 sierpnia obchodzimy Święto Wojska Polskiego. Przez miasta maszerują widowiskowe defilady, a jak wygląda życie w koszarach. I skąd właściwie wzięła się ich nazwa, która dawniej oznaczała zupełnie co innego?

Językoznawca: niech żołnierze nie obrażają się na koszary

Największa od kilku lat defilada wojskowa zorganizowana z okazji święta Wojska Polskiego. Na warszawskie ulice wyruszyło ok. 1,2 tys. żołnierzy i 120 pojazdów.

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Językoznawca Agata Hącia o dwóch znaczeniach terminu "koszary" (Zapraszamy do Trójki - ranek)
+
Dodaj do playlisty
+

Koszary to oczywiście miejsce, w którym przebywają żołnierze, ale nie zawsze tak było. - W języku zootechników koszary to ogrodzony teren dla bydła, zwłaszcza dla owiec - mówi językoznawca Agata Hącia.

To, że słowo zmienia znaczenie lub wytwarzają się nowe znaczenia, jest zupełnie naturalne. - Tutaj akurat zadziałało podobieństwo ogrodzenia terenu. Bardzo więc prosimy wszystkich naszych żołnierzy, żeby nie obrażali się na te koszary. Taka jest rzeczywistość językowa, zapożyczyliśmy ten wyraz z języka rumuńskiego, najpierw oznaczał zagrodę dla bydła, potem wykształcił się termin wojskowy. Już słowniki sprzed dwustu lat notują oba znaczenia jako odrębne. Co ciekawe, jeszcze kilkadziesiąt lat temu koszary wojskowe oznaczały co innego niż dziś - nazywano nimi same budynki, nie cały teren. Mówiono o zwyczajach koszarowych, jedzeniu koszarowym, szpitalu koszarowym albo koszarowaniu, czyli przebywaniu w tych budynkach. Dzisiejsze koszary są szersze, rozleglejsze - dodaje językoznawca.

Jak dziś wygląda życie w wojskowych koszarach? Od kilku lat mamy armię zawodowa, a to oznacza, że dziś wojsko wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś, zmieniły się też wojskowe zwyczaje. - Żołnierze mają określone godziny pracy, zaczynają o 7.30, kończą o 15.30, po czym idą do domu - mówi Marek Siedlanowski z 10. Warszawskiego Pułku Samochodowego. - Dawniej w koszarowcu były tzw. izby żołnierskie, czyli duże pomieszczenia, gdzie kwaterowano 10-12 żołnierzy, którzy całodobowo przebywali na terenie jednostki, jedynie w ramach weekendów udawali się na przepustki. W chwili obecnej już coś takiego nie funkcjonuje - dodaje rozmówca Izabeli Woźniak.

Dziś pozostały tylko koszarowe żarty, na pewno nie jedzenie. - Kiedyś żołnierze szli na obiad całymi kompaniami czy plutonami, a obecnie Wojsko Polskie żywi tylko służby, a to bardzo mała grupa osób - mówi kpt Artur Leśniewski z 10. Warszawskiego Pułku Samochodowego.

Co serwuje wojskowa kuchnia? Jakie warunki mają żołnierze przebywający w jednostkach? Zapraszamy do wysłuchania materiału, który przygotowała Izabela Woźniak.

Porannego pasma "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do soboty między 6.00 a 9.00.

(mk, ei)

Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.