Czy próba konsolidacji prawicy przemebluje scenę polityczną?
2014-07-08, 19:07 | aktualizacja 2014-07-08, 19:07
Na to pytanie próbują odpowiedzieć goście "Pulsu Trójki", politolodzy: dr hab. Mikołaj Cześnik z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i dr hab. Sławomir Sowiński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Posłuchaj
- Myślę, że partie, które teraz próbują się dogadać, gdyby razem poszły do wyborów, dostałyby pewną "premię" za zjednoczenie - uważa Mikołaj Cześnik. Jego zdaniem polscy wyborcy nie lubią sytuacji, gdy ugrupowania, które pod względem programowym i historycznym powinny być razem, są ze sobą skłócone. - Zwłaszcza, kiedy spór czy kłótnia ma podłoże personalne i ambicjonalne, jak ma to miejsce w przypadku Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski - dodaje.
Więcej interesujących dyskusji znaleźć można na stronach audycji "Salon polityczny Trójki", "Komentatorzy" , "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce" .
- Dla PiS przeskoczenie z poziomu dwudziestu kilku procent poparcia do trzydziestu kilku to jest przejście z gry o jakiś "kawałek tego podwórka" do gry o całość - mówi prof. Cześnik. Według niego taka sytuacja wymusi prawdopodobnie na strategach tego ewentualnego aliansu inne myślenie o polskiej rzeczywistości. - To powinno się przełożyć na stępienie ostrza politycznego, którym PiS się będzie posługiwał. Bo każdy ruch zanadto w jedną lub w drugą stronę, może spowodować odpływ centrowego wyborcy, którym się wygrywa wybory - podkreśla politolog.
Zdaniem Sławomira Sowińskiego próby porozumienia na prawicy wynikają z politycznych kalkulacji. - PiS-owi opłaca się aktywność, bo na aferze taśmowej jak na razie specjalnie nie zyskuje, natomiast dla Solidarnej Polski czy Jarosława Gowina to jest ostatnia szansa - mówi politolog.
Rząd na podsłuchu. Serwis specjalny portalu Polskiego Radia >>>
Dodaje, że gdyby udało się zawrzeć nawet krótkotrwałe porozumienie, to może ono bardzo mocno zmienić polską politykę. - Po pierwsze dlatego, że nasza scena polityczna jest przechylona mocno na prawo i to po tej stronie PO będzie miało "z kim przegrać". (...) Po drugie, gdyby z tego zjednoczenia PiS zyskał 2 czy 3 procent, to może zdecydować o zwycięstwie. (...) I po trzecie i najważniejsze, podejmując tę inicjatywę PiS pokazuje, że nie chce być tylko recenzentem, ale że jest alternatywą polityczną - uważa gość Trójki.
Sowiński komentuje też wzrost sondażowego poparcia dla partii Janusza Korwin-Mikkego. Zdaniem politologa poparcie to nie wynika z "prawicowości" tego polityka, a raczej z jego "anty-systemowości". - To jest popularność polityka, który zbiera głosy głównie młodych wyborców, którzy nie odnajdują się w systemie wyborczym i są zbyt radykalni, jak na pewne kompromisy związane z polityką - dodaje. Według niego popularność Korwin-Mikkego jest zjawiskiem przejściowym.
Politolodzy komentowali również pojawienie się, przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi, tak zwanych Ruchów Miejskich. Ocenili, że w wyborach lokalnych znaczenie tego rodzaju inicjatyw obywatelskich będzie rosło, a klasycznym partiom politycznym będzie w takich wyborach coraz trudniej.
Zapraszamy do wysłuchania audycji. Rozmawiał Marcin Zaborski.
(mc, ei)