Zmarł Eduard Szewardnadze. Jak zapamięta go historia?
2014-07-07, 19:07 | aktualizacja 2014-07-08, 08:07
- Jako człowieka odprężenia, końca Związku Radzieckiego, który podążał w kierunku dialogu z Zachodem. Ale także jako skrajnie nieudolnego prezydenta Gruzji, który jednakowoż nie strzelał do ludzi i zdecydował się oddać władzę - mówi Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Posłuchaj
- Eduard Szewardnadze był pierwszym po Stalinie Gruzinem, który został członkiem biura politycznego, czyli najważniejszej partyjnej organizacji w Związku Radzieckim. Zresztą o Stalinie wypowiadał się w sposób pozytywny. Jednocześnie miał opinię człowieka, który skutecznie walczy z korupcją. Lata jego prezydentury w Gruzji zupełnie jednak temu zaprzeczyły - podkreśla Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Gruziński polityk przejął radziecki resort spraw zagranicznych po tym, jak przez niemal trzy dekady rządził nim Andriej Gromyko. - Okazał się człowiekiem rozmownym. Mówił rzeczy nowe, poza rozmowami rozbrojeniowymi, dialogiem z USA, również w wymiarze wewnątrzpolitycznym odegrał doniosłą rolę. Jeśli miałbym poszukać jednego wydarzenia, z którego Eduard Szewardnadze jest dziś słynny, które rzutuje na jego niezaprzeczalnie pozytywną rolę w historii świata, to byłoby to wydarzenie z grudnia 1990 roku, kiedy zrezygnował z funkcji szefa sowieckiej dyplomacji. Zaczął krytykować Gorbaczowa za to, że w swym samozachwycie i naiwności nie dostrzega umocnienia partyjnego "betonu". Jego słowa stały się faktem, doszło do rewanżu sił starego porządku, do konserwatywnej rewolucji w postaci puczu Janajewa - mówi ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata".
Ale to tylko jedna strona medalu. Gruzini nienawidzą Eduarda Szewardnadze za rozbicie kraju, wzrost korupcji, wojnę w Abchazji. - Gdyby dokonać bilansu jego rządów, byłyby one jak najgorsze. Dlatego przyszedł Saakaszwili - człowiek, który go zdradził i przeprowadził "rewolucję róż", wykorzystał zmęczenie społeczeństwa anarchią i bandytyzmem czasów Szewardnadze. Wziął Gruzję "za buzię" i przeprowadził reformy, które dziś procentują - dodaje rozmówca Ernesta Zozunia.
Eduard Szewardnadze miał 86 lat. Całe życie związany był z aparatem Komunistycznej Partii ZSRR. Najpierw zasiadał w strukturach regionalnych gruzińskiej administracji, później był szefem gruzińskiego resortu spraw wewnętrznych, a od 1985 ministrem spraw zagranicznych Związku Radzieckiego. W 1990 roku zrezygnował z tej funkcji na znak protestu, przeciwko powracającej dyktaturze komunistycznych notabli i zrzekł się członkostwa w partii. Kilka miesięcy później na prośbę Michaiła Gorbaczowa wrócił do resortu. W latach 1991-92 był jednym z organizatorów przewrotu wojskowego w Gruzji, doprowadzając do upadku rządów pierwszego, demokratycznie wybranego prezydenta Zwiada Gamsachurdi. Początkowo objął funkcję szefa Rady Państwa, a w 1995 roku został wybrany na prezydenta. W 2000 roku doczekał się reelekcji, aby trzy lata później w wyniku "rewolucji róż" podać się do dymisji, ogłaszając wcześniejsze wybory które wygrał Micheil Saakaszwili.
W ostatnim okresie Eduard Szewardnadze krytykował poczynania gruzińskich liderów Micheila Saakaszwilego i Bidziny Iwaniszwilego. Mówił również o konieczności równoległego rozwijania kontaktów z Unia Europejską i Rosją.
Do słuchania audycji "Trzy strony świata" zapraszamy w poniedziałki i środy o godz. 16.45.
(mk/IAR)