Trwają obchody 25 lat wolności, ale czy wszyscy Polacy podzielają tę radość i dumę?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Trwają obchody 25 lat wolności, ale czy wszyscy Polacy podzielają tę radość i dumę?
Plakat wyborczy Solidarności z 1989 rokuFoto: Wistula, lic.CC / wikipedia

- Polacy powinni być dumni przede wszystkim z siebie - mówi w Trójce Rzecznik Praw Obywatelskich - prof. Irena Lipowicz.

Posłuchaj

RPO Irena Lipowicz o blaskach i cieniach transformacji (Trójka/Puls Trójki)
+
Dodaj do playlisty
+

Zdaniem Ireny Lipowicz, na ostatnie 25 lat naszej historii trzeba spojrzeć z perspektywy zewnętrznej, aby właściwie ocenić zmiany, które zaszły w niepodległej Polsce. - Wróciłam z Ukrainy i tam to widać szczególnie, że oni niestety nie przeszli tej drogi co my, i mówię to przy całej świadomości naszych błędów, porażek i niedoskonałości. (...) Podczas moich spotkań na Ukrainie rozlegało się jedno wielkie wołanie o reformy, które my mamy już za sobą, takie jak stworzenie organu antykorupcyjnego, prawdziwą reformę samorządowa, silny Trybunał Konstytucyjny - mówi prof. Lipowicz. - Szczególnie to widać po podróży na wschód. Nagle kraj widzimy z innej perspektywy. Może byłoby inaczej, gdybym wróciła ze Szwajcarii - przyznaje Lipowicz.

Zobacz serwis - 25 lat wolności>>>

W opinii Rzecznika Praw Obywatelski Polacy w sposób uzasadniony mogą być dumni z tego co, razem jako społeczeństwo osiągnęli. - Oczywiście pozostaje niedosyt, niezadowolenie. (...) 70 tysięcy skarg, które ludzie w ciągu roku składają, o tym świadczy - podkreśla.

Irena Lipowicz zwróciła uwagę, że wiele osób, które w "Solidarności", czy w innych strukturach podziemnych opozycji demokratycznej, walczyły o wolność, dziś może czuć się zawiedzionych, także osobiście.  - Od dłuższego czasu mówię o konieczności okazania wdzięczności tym, którym dzieje się trudniej i gorzej i którzy gdzieś na tym szlaku zostali. To im tak wiele zawdzięczamy - podkreśla gość Trójki. Mówi o idei "Domów Solidarności", jako żywego pomnika. Chodzi o zadośćuczynienie osobom, które były prześladowane ze względu na działalność w opozycji, a teraz utrzymują się z niskich świadczeń lub doświadczają ubóstwa. Dlatego Rzecznik Praw Obywatelskich zaproponowała ideę "Domów Solidarności", których lokatorzy byliby na przykład zwolnieni z opłat za czynsz. - Pisałam o tym do prezydenta Komorowskiego już w 2011 roku i wówczas wielkiego oddźwięku nie było, a w tej chwili wydaje się, że to zaczyna się zmieniać i że wkrótce taki dom powstanie w Jastrzębiu. (...) A Jastrzębie i Radom to takie dwa miejsca zdobywania naszej wolności, które są mało celebrowane i słabo obecne w świadomości powszechnej - mówi Lipowicz. Przypomina, że Jastrzębie to pierwsze strajki górników, a Radom zapoczątkował w 1976 roku protesty, które w konsekwencji zaowocowały powstaniem KOR-u i kolejnych struktur opozycyjnych wobec PRL-u.

- Na przykład w Jastrzębiu to byłby dom z 10 mieszkaniami "wspomaganymi" dla osób, które straciły zdrowie, rodziny, były bite w śledztwie, były długo więzione. Wielu spośród nich życie się potem nie poukładało, mają mikroskopijne emerytury albo nie mają ich wcale, żyjąc z zasiłków, bo zostały wyrzucone z pracy, często pobite. Są też osoby wymagające opieki. (...) Ale to nie ma być zwykły dom seniora ale miejsce żywej edukacji. (...) Byłabym szczęśliwa, gdyby taki dom powstał też na Podkarpaciu dla tych, którzy kiedyś uczestniczyli w strajkach chłopskich - dodaje gość Trójki. Podkreśla, że w powstanie takich domów zaangażowało się wiele środowisk, także samorządowych oraz prezes IPN.

Irena Lipowicz mówiła też o swojej obietnicy sprzed dwóch miesięcy, że spróbuje ustalić, kto z urzędników państwowych odpowiada za odebranie zasiłków opiekunom osób niepełnosprawnych. Przyznała, że ustalenie tego okazało się trudniejsze niż przypuszczała. - Ciągle nie mam konkretnych nazwisk, natomiast już wiem co trzeba zmienić w systemie odpowiedzialności urzędników szczebla centralnego, aby ta odpowiedzialność stała się możliwa - mówi Lipowicz i dodaje, że - w osobliwy sposób - z tej odpowiedzialności są wyłączeni urzędnicy, którzy tworzą przepisy prawa. - Wynik mojego prywatnego "śledztwa" jest taki, że wysocy urzędnicy w resortach praktycznie pozostają poza tym systemem odpowiedzialności - dziwi się rzecznik Praw Obywatelskich.

Rozmawiał Marcin Zaborski.

mc/mp

Polecane