Złączone losy dwóch rodzin. "Im więcej dawaliśmy, tym więcej dostawaliśmy"

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Złączone losy dwóch rodzin. "Im więcej dawaliśmy, tym więcej dostawaliśmy"
Pan Sebastian i Pani Agata ufundowali dom z polem Edwardowi i FaustynieFoto: arch. pryw. bohaterów reportażu

Nigdy się nie spotkali, a zawdzięczają sobie bardzo wiele. Ich historia to dowód na to, że jeśli pomagasz drugiemu człowiekowi, to dobro wraca do ciebie. Kilka lat temu para z Polski - Pan Sebastian i Pani Agata, ufundowali dom z polem Edwardowi i Faustynie - parze z Burundi w Afryce. Choć sami nie mieli własnego…

Posłuchaj

Reportaż Romy Leszczyńskiej i Izabeli Woźniak "Nasz brat góral" (Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

- To nie było tak, że myśmy sobie wylosowali kogoś, wybrali Edwarda, bo nam się spodobał. Naszym marzeniem, kiedy się poznaliśmy, było to, żeby mieć gdzie mieszkać, żeby mieć swój dom - mówi pan Sebastian, jeden z bohaterów reportażu "Nasz brat góral" Romy Leszczyńskiej i Izabeli Woźniak.

Żona pana Sebastiana dodaje, że wtedy nie było ich na to stać. - Tak się złożyło, że byliśmy akurat w kościele i zobaczyliśmy zdjęcia z Burundi. Całą tę misję, ludzi, którzy tam żyją i jak żyją. I tak wpadliśmy na pomysł, że może byśmy nawiązali kontakt z tym ruchem i spytali, czy ktoś potrzebuje pomocy, czy może ktoś chciałby wybudować sobie dom, bo nas na to nie stać, a może stać nas na wybudowanie komuś. I tak się zaczęło - mówi pani Agata.

Jej mąż podkreśla, że nie mieli pojęcia, jakie to będą kwoty. - Kiedy opowiadamy ludziom, że coś takiego zrobiliśmy, to łapią się za głowę. Ludzie nie mają wyobrażenia, że to są pieniądze, ale takie, które jesteśmy w stanie, mieszkając w naszym kraju, jakoś wygospodarować - mówi. - Dostawaliśmy zdjęcia, widzieliśmy, że coś się dzieje. Dostaliśmy skan faktury zakupowej ziemi z opisem: od kamienia czerwonego do palmy zielonej do kawałka lasu i powrót w to samo miejsce. Z odciskami palców zamiast podpisów - dodaje.

Pan Sebastian mówi, że chcieli z żoną kupić krowę, gdyż słyszeli, że jest tam cenniejsza niż kobieta. - Drugi pomysł był taki, żeby otworzyć hodowlę świnek morskich, bo ponoć się nimi żywią, ale powiedziano nam, że oni muszą sami żyć. Nie mogą ciągle liczyć na pomoc innych - zaznacza.

Reportaż na moje.polskieradio.pl - słuchaj, kiedy chcesz >>>

Edward i Faustyna nie kryją zadowolenia i wdzięczności z udzielonej im przez parę z Polski pomocy. - Tutaj w Burundi sytuacja jest bardzo trudna. Żeby mieć taki dom, trzeba pracować wiele lat - mówią.

- Kiedy cztery lata temu siostra Ezechiela powiedziała mi o tej pomocy, pobiegłem do Faustyny i powiedziałem jej o wszystkim. Byliśmy szczęśliwi. Bardzo doceniamy, że małżeństwo z Polski zdecydowało się, poprzez misję katolicką, pomóc nam i przekazać pieniądze na dom. Byliśmy bardzo zaskoczeni i zadowoleni. To była ogromna radość. Dziękowaliśmy wtedy i dziękujemy teraz. To za te pieniądze wybudowaliśmy dom i kupiliśmy większy kawałek pola - opowiada.

Faustyna dodaje, że to była dla nich ogromna radość, a ona zawsze bardzo chciała mieć pole i uprawiać je razem z mężem. - Ulitowali się nad naszym losem. Chciałbym żeby Bóg im szczęścił jutro i pojutrze. Żeby dobro do nich wracało. Modlimy się o to - mówi Edward.

Posłuchaj innych Trójkowych reportaży >>>

- Kilka lat temu, kiedy chcieliśmy pomoc, cieszyliśmy się, że siostra Ezechiela znalazła kogoś takiego, jak Edward - w podobnej sytuacji jak nasza. Pomogliśmy im i uważam, że misja zakończona. Ja bym nie chciała wchodzić do ich życia, bo nie chciałabym ich stawiać w kłopotliwej sytuacji, żeby czuli jakąś wdzięczność, bo to nie o to chodziło. Cieszyłam się, że pomogłam i koniec. Nie ma na ten temat co więcej mówić - mówi pani Agata.

- Oni mają swoje życie. Muszą wiedzieć, czego chcą, robić to, o czym marzą. Robić to, w czym są dobrzy. Opowiadam o tym po to, żeby ludzi zainteresować. Żeby pokazać, że można, że się da. Od gadania nic nie ma. Trzeba działać - dodaje jej mąż. - Ja jestem z gór, i moja żona też jest góralką. W związku z tym, prosto, po chłopsku i na temat - podkreśla.

- To było coś niesamowitego, bo od momentu, kiedy zaczęliśmy pomagać Edwardowi, nasze życie zaczęło się zmieniać. Założyliśmy firmę, spełniliśmy swoje marzenia. Pomoc Edwardowi spowodowała w dużej mierze to, że w tej chwili mamy też swój dom. Im więcej dawaliśmy, tym więcej dostawaliśmy od życia - podsumowuje pan Sebastian.

Na centralnym miejscu,  w domu Edwarda i Faustyny w Burundi, wiszą zdjęcia ślubne obydwu rodzin.

"Reportaży" w Trójce można słuchać od poniedziałku do czwartku o 18.15.

Zapraszamy do wysłuchania całego reportażu "Nasz brat góral" Romy Leszczyńskiej i Izabeli Woźniak.

(kh/mk)

Polecane