Im więcej osób wokół, tym mniejsza szansa na pomoc
Dlaczego im więcej świadków tragicznego zdarzenia, tym trudniej jest uzyskać pomoc? Tym problemem po raz pierwszy naukowcy zajęli się pół wieku temu. Po tragedii do jakiej doszło w Nowym Jorku.
Foto: flickr/Boinink
- Została tam zamordowana kobieta, całe zdarzenie trwało ok. pół godziny, w tym czasie 38 osób widziało co się stało na ulicy, patrząc na wszystko z okien. Nikt nie zawiadomił policji - mówi psycholog dr Sławomir Jarmuż. - W USA wybuchła bardzo duża dyskusja. Dotyczyła tego, jakie są negatywne skutki urbanizacji, na czym polega znieczulica społeczna, itd. - dodaje.
Psychologowie postanowili przyjrzeć się dokładnie temu zjawisku: jak to się stało, że tyle osób było bezdusznych wobec takiego strasznego zdarzenia. Po przeprowadzeniu eksperymentu wysnuli hipotezę o tzw. rozproszeniu odpowiedzialności. To zjawisko polega na tym, że w sytuacji, w której jest wiele osób wokół, szansa na pomoc jest relatywnie mniejsza. Jaki z tego wniosek? W sytuacji zagrożenia należy zwracać się do konkretnej osoby, a nie liczyć na to, że ktoś pomoże, bo wszyscy widzą, co się dzieje.
Audycji "Obieg otwarty" można słuchać w poniedziałki o godzinie 7.40, w porannym paśmie "Zapraszamy do Trójki". Przygotowuje ją Agnieszka Stępień.
(mp)