Niemcy finansowali KLD? Publicyści: powinniśmy znać prawdę

- Dla polskiej demokracji byłoby dobrze, gdybyśmy dowiedzieli się, jak wyglądało finansowanie partii w latach 90. - ocenia Renat Kim z tygodnika "Newsweek".

Niemcy finansowali KLD? Publicyści: powinniśmy znać prawdę

Paweł Piskorski

Foto: piskorski.pl/dla mediów

Renata Kim i Piotr Semka o rewelacjach Pawła Piskorskiego (Trójka/Komentatorzy)
+
Dodaj do playlisty
+

Były najbliższy współpracownik obecnego premiera Paweł Piskorski ujawnił, że partia, której przewodził Donald Tusk - Kongres Liberalno-Demokratyczny (1990-1994) - była finansowana przez niemieckich chadeków z CDU. - Nigdy nie brałem żadnej pożyczki od CDU, ani jako szef KLD, ani jako zwykły obywatel, ani później jako lider PO. To nieprawda - podkreślił we wtorek Tusk.
Goście audycji "Komentatorzy" w radiowej Trójce mają wątpliwości co do prawdziwości słów Pawła Piskorskiego.
- On nam daje tylko sugestie. Twierdzi, że wie doskonale, jak było, ale sam w niczym nie brał udziału, a umoczeni są Donald Tusk i Jan Krzysztof Bielecki. (...) Piskorski nie jest najbardziej wiarygodną osobą na świecie. Jego kariera w ostatnich latach opiera się głównie na krytykowaniu i opowiadaniu niesamowitych historii o byłych kolegach z PO, z której to partii został wyrzucony w atmosferze skandalu - mówi Renat Kim z "Newsweeka".
Piotr Semka z tygodnika "Do Rzeczy" zwraca uwagę, że choć "Paweł Piskorski jest postacią mętną, za którą wloką się bardzo podejrzane sprawy", a "kontekst wyborczy jest ewidentny" (Piskorski kandyduje do europarlamentu z list Europa Plus Twój Ruch), to jednak w ocenie prawdziwości jego słów trzeba wziąć pod uwagę fakt, iż na razie nikt nie zagroził mu procesem, a jest to o tyle ułatwione, że w tej chwili można to załatwić w tzw. szybkim trybie wyborczym. - Tusk nie może go pozwać, bo nie kandyduje w wyborach do PE, ale dlaczego do sądu nie idzie Janusz Lewandowski? (współzałożyciel i pierwszy szef KLD) - pyta.
Renata Kim zgadza się, że proces powinien być, ale nie w trybie wyborczym, ponieważ - według niej - w parę dni takiej sprawy wyjaśnić się nie da. Podkreśla, że oczekuje na jakieś działania po wyborach. Jej zdaniem "to ważne dla polskiej demokracji, byśmy się dowiedzieli, jak wyglądało finansowanie partii w latach 90.". - To są rzeczy, które warto nawet po tylu latach sprawdzić - zaznacza.

Koszt produkcji i emisji spotu dotyczącego 10-lecia Polski w UE wyniósł ponad 7 mln zł. - Cena jest szokująca - przyznaje publicystka. Stanisław Kania nie będzie powtórnie sądzony za stan wojenny. Sąd Najwyższy oddalił kasację IPN. - To kpiny - komentuje Semka. Wysłuchaj całej audycji!

Rozmawiał Krystian Hanke.

(kk/mk)

Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.