Negatyw: wszystko zaczęło się od piosenki "Amsterdam"
2014-03-15, 19:03 | aktualizacja 2014-03-16, 11:03
- Początek Negatywu to 1998 rok. Z Darkiem Kowolikiem założyliśmy zespół. Szukaliśmy nazwy, mnie wpadła w ręce książeczka z płyty CD zespołu Nirvana "Bleach" i tam była piosenka "Negative creep". Przeczytałem tekst i poczułem, że to o mnie. Oznajmiłem kolegom, że grupa będzie się nazywać Negatyw - opowiada w audycji "Historia pewnej płyty" Mietall Waluś, lider zespołu.
Posłuchaj
Mietall Waluś wspomina, że to były czasy, gdy w Polsce było bardzo dużo małych klubów. - Jeździliśmy po całej Polsce. W 1998 roku miałem dwadzieścia lat, zagraliśmy w Krakowie koncert. To było w klubie "Rotunda". Był tam także Jacek Jagłowski z firmy Warner. Po koncercie przyszedł do garderoby i wręczył nam kontrakt fonograficzny. To było niesamowite przeżycie - dodaje.
Jacek Jagłowski mówi, że usłyszał piosenkę "Amsterdam" i bardzo mu się spodobała. - Pojechałem do Krakowa na koncert. Pamiętam, że ja się w nich zakochałem, dlatego że w sali w której grali było tylko kilka osób, a oni zagrali koncert jakby występowali przed 10 tys. ludzi, jakby sala była pełna. W ogóle się nie przejmowali tym, że tam nikogo nie ma i byli superprofesjonalni. Było widać, że oni za tę muzykę oddadzą wszystko. Pomyślałem, że to jest zespół z którym warto pracować. Może nie jest jakiś super wokalnie ani muzycznie, chciałbym dać szansę tym chłopakom, którzy zrobią wszystko, żeby nagrać płytę spróbować być profesjonalnym zespołem na polskiej scenie. W 2002 roku wydaliśmy ich płytę "Paczatarez" - mówi.
Mietall Waluś opowiada, że grupa grała w tamtym czasie dużo koncertów. - Robiliśmy to dosłownie za skrzynkę piwa. Jeździliśmy po Polsce i to chyba była największa w kraju trasa klubowa. W 75 dni zagraliśmy 52 koncerty. To było przełomem w zespole Negatyw - ujawnia gość audycji Tomasza Żądy .
- Spośród dziesiątek płyt, które przychodziły do radia trafił nam się w "Trójkowym Ekspresie" album Negatywu - wspomina Paweł Kostrzewa, były dziennikarz Trójki. - Wszystko zaczęło się od piosenki "Amsterdam". To było coś! Choć piosenka nie była idealna to miała magiczny potencjał. Wydaje mi się, że później tak dobrego utworu zespół już nie miał - dodaje.
Zapraszmy do wysłuchania całej audycji.
Na "Historię pewnej płyty" zapraszamy w każdą sobotę o godz. 18.05.
Audycję przygotował Tomasz Żąda.
(mp)