Oczyszczanie Fukushimy: yakuza i piramidy finansowe

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Oczyszczanie Fukushimy: yakuza i piramidy finansowe

Trwa czyszczenie radioaktywnych opadów, a do okolicznych miasteczek i wsi wciąż nie mogą wrócić ewakuowani mieszkańcy. Proces sprzątania, na który przeznaczono 35 miliardów dolarów publicznych pieniędzy, nie przebiega bez kontrowersji. Opowiedział nam o nim Antoni Słodkowski - korespondent Reutersa, który za serię reportaży na ten temat otrzymał nagrodę roku swojej agencji.

Posłuchaj

Oczyszczanie Fukuszimy: yakuza i piramidy finansowe (Trzy strony świata/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

Podwykonawcy konstruują piramidy finansowe, do czynności obarczonych wielkim ryzykiem dla zdrowia rekrutowani są bezdomni, czasem pracują pod przymusem, a w całej sprawie palce macza też japońska mafia yakuza.

Proces oczyszczania można podzielić na dwie części. Pierwsza to prace wewnątrz elektrowni, czyli ochładzanie reaktorów, które zostały zniszczone w czasie wybuchu wodoru trzy lata temu. - Odbywa się to poprzez pompowanie setek ton wody dziennie. Ta woda jest zanieczyszczona, w związku z tym musi być składowana w ogromnych kontenerach. Ich budowanie i monitorowanie jest bardzo absorbujące. Wymaga pracy bardzo wielu osób - mówi gość audycji "Trzy strony świata".

Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata".

Druga część to wyjmowanie paliwa nuklearnego z uszkodzonego reaktora numer cztery. To odbywa się bardzo powoli. To proces niesłychanie trudny, bo reaktor jest zniszczony. Praca, która normalnie byłaby wykonana przez roboty, musi zostać zrobiona przez ludzi. - Wioski i miasta, przez które przeszła radioaktywna chmura, są stopniowo oczyszczane. Trzeba wykopać ziemię, składować ją w ogromnych workach albo beczkach. Gdy jedzie się przez Fukushimę, widać ogromne pola niebieskich worków, pełnych radioaktywnej ziemi. Oczyszczanie domów to kolejna rzecz. To jest po prostu ich mycie, często trzeba też wyciąć trawę albo umyć drogę - opowiada Antoni Słodowski.
Tereny wokół elektrowni są oczyszczane przez zwykłych robotników, którzy są zatrudniani przez ogromne konglomeraty, firmy budowlane, które to nadzorują. - Problem polega na tym, że tych firm jest niesłychanie wiele. Bardzo często nie jest jasne, kto wykonuje jaką pracę. To są kontrakty rządowe, na publiczne roboty,  w środku elektrowni pracuje nie mniej niż 800 firm. Zatrudniają one ok. 8 tys. robotników. Często narzekają oni, że nie mają odpowiednich masek. Bardzo często ich płace są zabierane. Pracownik umawia się na określoną pulę pieniędzy, a po przyjeździe do Fukushimy okazuje się, że pracodawcy odciągają z dziennej pensji: za nocleg 20 procent wynagrodzenia, za jedzenie 30 procent, a za narzędzia 10. Dla robotnika zostaje bardzo niewiele - wyjaśnia gość Łukasza Walewskiego.

"3 strony świata" na antenie Trójki w poniedziałki i środy o godz. 16.45. Audycję przygotował Łukasz Walewski.

(mp)

Polecane