"Churching", czyli jak wierni wybierają sobie kościoły
Coraz częściej wierni są niewierni swojej parafii. Wybierają inne kościoły niż te, które znajdują się najbliżej ich domu. Dzieje się tak z wielu powodów, wśród nich są m.in. ciekawsze czy krótsze kazania. Zjawisko zyskało już nazwę "churching".
Foto: Glow Images/East News
Według dziennikarza Katolickiej Agencji Informacyjnej o. Stanisława Tasiemskiego to zjawisko, które ma szereg różnych wymiarów. - Dobrze, że wierni uczestniczą w niedzielnej mszy świętej, ale powinniśmy budować więzi na poziomie parafialnym. Mam często wrażenie, że osoby, które przychodzą, nie uczestniczą w budowaniu tej wspólnoty, którą powinna być parafia - dodaje.
- Moja parafia mą pewną swoją specyfikę. Organista niemiłosiernie fałszuje, nie można skupić się na niczym innym. Mamy też wyjątkowego pecha do księży. Są mało zaangażowani, wygłaszają bardzo mierne kazania - mówi jeden z wiernych, pan Michał.
Zdaniem prof. socjologii - dominikanina o. Andrzeja Potockiego - parafia traci swoją wspólnotową rolę w kontekście życia zbiorowego i zaczyna odgrywać nieco inną rolę niż kiedyś. - To już nie agenda tworząca wspólnotę, ile agenda pewnego rodzaju usług. Parafie robią się czymś w rodzaju stacji obsługi potrzeb religijnych. To zjawisko, które stymuluje konkurencyjność poszczególnych parafii. Dziś mówi się o klientach, ten termin nie jest zadomowiony w Kościele, ale jeśli spojrzeć z perspektywy makro, to coś w tym jest. Jest usługodawca, jest usługobiorca. Czymś naturalnym jest, że usługodawca stara się o rozszerzenie swojej klienteli - twierdzi.
Zapraszamy do wysłuchania całego materiału, który przygotował Marcin Pośpiech.
Porannego pasma "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do soboty między 6.00 a 9.00.
(mp)