Dwa złote medale dla Polaków. Jak oni to zrobili?
2014-02-16, 14:02 | aktualizacja 2014-02-16, 19:02
W niedzielę wieczorem w Soczi dwukrotnie zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. Złote medale odebrali Kamil Stoch za konkurs na dużej skoczni i Zbigniew Bródka - za łyżwiarski wyścig na 1500 metrów.
Posłuchaj
Nie było w historii polskich występów w zimowych igrzyskach olimpijskich takiego dnia! Dwóch reprezentantów Polski wywalczyło złote medale XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi - Zbigniew Bródka triumfował w rywalizacji panczenistów na 1500 metrów, Kamil Stoch zwyciężył w konkursie skoków narciarskich na dużej skoczni.
"Historia się dzieje". Cztery złote medale dla Polaków w Soczi>>>
Nieprawdopodobne emocje towarzyszyły rywalizacji panczenistów na 1500 metrów. Mistrzem olimpijskim został Zbigniew Bródka, który wyprzedził Koena Verweija o... 0,003 sekundy! Czas Polaka - 1:45.006, wynik jego holenderskiego rywala - 1:45.009.
Trochę słabiej niż oczekiwano pokazali się dwaj pozostali reprezentanci Polski - Jan Szymański z czasem 1: 46.86 zajął 15. miejsce, Konrad Niedźwiedzki był 20. z wynikiem 1:47.77.
Kamil Stoch przeszedł do historii - wywalczył drugi podczas tych samych igrzysk złoty medal, po sukcesie na średniej skoczni wygrał zawody na dużej ! Polski skoczek, który ma w dorobku także tytuł mistrza świata (Val di Fiemme, 2013), w sobotnim pięknym konkursie w Soczi wyprzedził legendarnego Japończyka - Noriaki Kasai zdobył swój drugi srebrny medal olimpijski. Pierwszy odbierał wspólnie z kolegami z japońskiej reprezentacji, po konkursie drużynowym w Lillehammer, 20 lat temu....
Zwycięskie płozy Zbigniewa Bródki
Sportowcy czasem ryzykują, więc skoczkowie zmieniają kombinezony, panczeniści - płozy w łyżwach. Zbigniewowi Bródce opłaciło się, bo zdobył złoto igrzysk w Soczi. Trener Witold Mazur uważa, że w mistrzowskich płozach w następnym sezonie może już nie pojeździć. Po biegu na 1000 metrów, w którym Bródka nie zmieścił się w czołowej dziesiątce, zawodnik Błyskawicy Domaniewice szukał nowych rozwiązań przed jego koronnym dystansem 1500 m. Wybór padł na płozy. O zasadności tej zmiany mówi odpowiedzialny w polskiej reprezentacji za przygotowanie sprzętu Mazur. - Łyżwiarze przyzwyczajają się do sprzętu i niechętnie go zmieniają. W przypadku Zbyszka nie chodziło o jakieś widzimisię, tylko faktycznie była taka potrzeba. Te stare, na których jechał po złoto olimpijskie, mają już swój przebieg, nie trzymają tak wygięcia, łatwiej zniszczyć profil podczas ostrzenia - dodaje. Bródka trochę ryzykował, decydując się po dystansie 1000 m na zmianę płóz z nowych na stare. Serwismen Mazur podkreślał, że te mistrzowskie są już "wysłużone".
Soczi 2014. Zobacz serwis specjalny Polskiego Radia>>>
- Dla nich to ostatni dzwonek, mają już przebyte swoje kilometry i w przyszłym sezonie może na nich nie pojeździć. Ale one są świetne, Bródka je czuje i lubi, pasują do jego stylu jazdy. Wszystkie zeszłoroczne sukcesy, w tym zdobycie Pucharu Świata, odniósł na tych płozach - wyjaśnił trener, który rok temu doprowadził Polki do wicemistrzostwa świata w zawodach drużynowych rozegranych na tym samym torze w Soczi. Skąd więc pomysł, aby tuż przed rozpoczęciem igrzysk Bródka zakładał nowe płozy?
- I jedne, i drugie są przygotowane oraz objeżdżone. Różnią się tylko twardością, choć producent tego nie podaje. Jeśli chodzi o nowe, pierwsze wrażenie było dobre - są bardziej twarde, sztywniejsze, dlatego zdecydował się w nich pojechać 1000 m. Ale właśnie na 1500 m, już po zmianie, zaprezentował większą swobodę, jechał płynniej. To był złoty strzał ze zmianą płóz - podsumował Mazur.
Bródka, strażak z jednostki w Łowiczu, zdobył złoty medal igrzysk pokonując Holendra Koena Verweeji o trzy tysięczne sekundy. - Te stare płozy są dłuższe... - śmiał się Mazur.
Polski panczenista w bezpośredniej konfrontacji, w 17. parze, wygrał ze słynnym Amerykaninem Shanim Davisem, który ma w dorobku dwa tytuły mistrza IO na 1000 m i dwa srebra na 1500 m, poza tym jest wielokrotnym mistrzem świata w obu tych wyścigach. Do rewanżu może dojść, ponieważ w ćwierćfinale rywalizacji zespołowej Polacy mogą trafić na jedną z dwóch ekip: Norwegię albo USA.
Żona niespodzianką dla Kamila Stocha
Żona Kamila Stocha sprawiła mu niespodziankę i przyjechała na sobotni konkurs olimpijski do Soczi. Mąż nie zawiódł i zdobył drugi złoty medal w skokach narciarskich. - Większy stres był w domu - stwierdziła Ewa Bilan-Stoch. Wszystko było zaplanowane z przedstawicielami polskiej misji olimpijskiej i trenerem Łukaszem Kruczkiem. O planie nic nie wiedział sam zainteresowany, czyli podwójny mistrz igrzysk w Soczi. - Przyjechałam do wioski olimpijskiej w sobotę o godz. 7 rano. Na chwilę weszłam do czarnej, dużej skrzyni, a kiedy Kamil wszedł do pokoju - wyskoczyłam z niej. Był bardzo szczęśliwy, chociaż dodał, że wiedział, kto jest w tej specjalnej przesyłce - opowiadała polskim dziennikarzom Bilan-Stoch, która na żywo oglądała sobotnie zawody na Krasnej Polanie.
- W domu był większy stres, zwłaszcza, że tamta seria próbna wyszła troszkę słabiej. W sobotę mieliśmy cudowny konkurs. Bardzo chciałam drugiego złota, bo od jakiegoś czasu mówiło się, że ten krążek będzie z meteorytem. Zależało mi aby go zobaczyć na własne oczy - dodała małżonka dwukrotnego mistrza olimpijskiego.
- Żona mówiła o tym medalu z meteorytem? No widzicie, takie są kobiety. Dla mnie obydwa krążki mają takie samo znaczenie - śmiał się Stoch na konferencji prasowej. Bilan-Stoch mocno przeżywa występy Kamila. Twierdzi, że jest wtedy strzępkiem nerwów. - Już ubiegłoroczna drużynówka podczas mistrzostw świata w Val di Fiemme mocno dała mi w kość. Takie zawody, jak tutaj, to dla mnie męczarnia. Trzy dni wcześniej nie jem, pomijając spanie. Jestem na resztkach sił - stwierdziła. Blondwłosa pani Ewa jest menedżerką Kamila, Jana Ziobro i Dawida Kubackiego. Nie tylko im, ale całej drużynie będzie kibicowała na Krasnej Polanie podczas poniedziałkowej rywalizacji.
Kamil Stoch ma szansę na trzeci medal igrzysk. Licząc punkty zdobyte w konkursach indywidualnych przez poszczególnych zawodników, Polacy mieliby zapewnione medale... Kibice czekają na powtórkę już w poniedziałkowych zawodach drużynowych.
(PAP/IAR/mp)