Patrycja Kosiarkiewicz - muzyczna outsiderka

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Patrycja Kosiarkiewicz - muzyczna outsiderka
Patrycja KosiarkiewiczFoto: Kamila Markiewicz-Lubańska

"Kim więc jestem" - to tytuł drugiej solowej płyty Patrycji Kosiarkiewicz. To pytanie zadaliśmy także artystce w audycji "Historia pewnej płyty". Powiedziała nam m.in. że jest kimś, kto godzi się z własną duszą i uczy dystansu do świata.

Posłuchaj

Patrycja Kosiarkiewicz - muzyczna outsiderka (Historia pewnej płyty/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

- Miałam 6 czy 7 lat i w domu babci śpiewałam do świętych obrazków piosenkę zespołu Bajm "Prorocy świata". To moje pierwsze wspomnienie dotyczące muzyki. Myślę, że bardziej chodziło o bycie gwiazdą. Kiedy byłam w podstawówce, to śpiewałam do dezodorantu, ku utrapieniu sąsiadów - wspominała Patrycja Kosiarkiewicz. - Fascynowały mnie dwie wokalistki: Madonna i Sandra. Nie wychowałam się na klasycznym rocku ani na niczym szczególnie wysublimowanym - dodaje w audycji "Historia pewnej płyty".

Zdaniem dziennikarki Anity Bartosik, Patrycja Kosiarkiewicz jest muzyczną outsiderką. - To artystka, którą strasznie nosi. Nie boi się eksperymentować, ma w poważaniu opinie, że jest nijaka albo że się rozdrabnia. Ludzie nie potrafią jej sklasyfikować - mówi.

Poznaj prawdziwe historie powstawania najważniejszych, polskich płyt>>>

Jej pierwszą płytą była "Euforia" nagrana z zespołem O! La, La. - To było takie bardzo ładne granie. Sama Patrycja mówiła, że piosenki są "radiofriendly". Kolejna płyta, już solowa, "Bajeczki" miała ten sam przekaz. To były bardzo ciepłe, melodyjne, fajne piosenki do radia. Prawdopodobnie nikt po 20 latach nie pamięta, że nagrała też utwory m.in. na płytę zespołu Acid Drinkers - mówi Bartosik. - To, co dziś uprawia, nazywa muzyką gitarową. To jest clou jej twórczości, to tak szerokie spektrum muzyki, że można tu zawrzeć absolutnie wszystko - twierdzi.


- Dziś jestem wędrowcem na ścieżce. Kimś, kto godzi się z własną duszą i kto przede wszystkim uczy się dystansu do świata. Uważam, że życie powinno być wolnością od wzlotów i upadków. Powinno być wewnętrzną ciszą, miłością, pogodzeniem się z sobą. I nad tym pracuję, tym jestem. To także starałam się wyrazić na najnowszej płycie. I to staram się robić na moim blogu. Nie wiem, co jest ważniejsze: muzykowanie czy pisanie. Od czterech lat piszę felietony. W tym roku chcę wydać je w postaci książkowej. Odkrywam w sobie nową pasję i sprawia mi to wiele radości. Najbardziej cieszy mnie bycie twórcą - podsumowuje artystka.

for.
for. Kamila Markiewicz - Lubańska
Na "Historię pewnej płyty" zapraszamy w każdą sobotę o godz. 18.05.

Audycję przygotował Tomasz Żąda.

(mp)

Polecane