Trójka|Zapraszamy do Trójki - ranek
Dzień bez przekleństw. Które słowa nas obrażają?
2013-12-17, 11:12 | aktualizacja 2013-12-17, 17:12
Czasem trudno się powstrzymać, zwłaszcza w natłoku przedświątecznych obowiązków, ale dziś trzeba, bo jest "Dzień bez przekleństw". Nie wypada więc ich używać. Jednak można jakoś wybrnąć z sytuacji. Słowa zmieniają swoje znaczenie, te które teraz wydają się mało obraźliwe, kiedyś były wręcz zakazane.
Posłuchaj
- Słowa, które były stabuizowane, określały rzeczy niemiłe dla ucha - mówi kulturoznawca dr Jacek Wasilewski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i Uniwersytetu Warszawskiego - albo zakazane w ogóle. Na przykład słowo "kiep", które oznaczało żeńskie narządy płciowe.
- Jeżeli na króla powiedziało się "kiep" to była wielka obraza. Jeden ze poddanych zrobił to, a potem się tłumaczył, że miał na myśli skrót "Król Jan Europy Pan". Jan III Sobieski się uśmiał z tego i mu wybaczył - opowiada ekspert i dodaje, że dziś wyrażenie "okpić" nie jest postrzegane jako nieprzyzwoite.
Chcesz wiedzieć "Co w mowie piszczy?" Sprawdź!>>>
Według Bartka Chacińskiego, autora "Totalnego słownika najmłodszej polszczyzny" i dziennikarza "Polityki" byłoby miło, gdyby ludzie kłócąc się używali słów fikuśnych albo oryginalnych. Jednak jego zdaniem w najbliższym czasie raczej to nie nastąpi.
Dodaje, że pojawiają się nowe przekleństwa, jednak problem polega na tym, że musimy się z czymś oswoić, żeby nas to obrażało. - Tak jest np. ze słowem "hipster", które opisuje człowieka przesadnie wyprzedzającego modę i koncentrującego się na tym, żeby być oryginalnym. To słowo staje się coraz bardziej obraźliwe - podsumowuje Chaciński.
Zapraszamy do wysłuchania całego materiału, który przygotowała Anna Rokicińska.
Porannego pasma "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do soboty między 6.00 a 9.00.
(mp)