Janusz Maksymiuk

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Janusz Maksymiuk

Panowie, dlaczego nie zaprosicie go do radia i nie powiecie: panie, dlaczego pan politykę uprawia? To nie jest uprawianie polityki?

Posłuchaj

2007_03_05.mp3
+
Dodaj do playlisty
+

- Gościem jest Janusz Maksymiuk, wiceprzewodniczący Samoobrony. Dzień dobry.

- Dzień dobry.

- Chciałbym publicznie zapytać, jakie jest stanowisko rządu w sprawie propagowania homoseksualizmu i aborcji, bo myślę, że takie rzeczy powinniśmy ustalać publicznie - mówił w sobotę wicepremier Roman Giertych - więc poustalajmy, czy takie stanowisko powinno być ustalone przez rząd?

- Jeżeli to ma być zmiana i konstytucji i te zapisy mają się znaleźć w ustawie, to w stosunku do każdej ustawy, rząd zajmuje swoje stanowisko. Tutaj Roman Giertych oczekiwałby takiego stanowiska, licząc pewnie na wsparcie.

- A co państwo na to?

- Uważamy, że trzeba się wypowiedzieć.

- Czyli jak?

- A jak, to już od rządu zależy. Rząd musi brać trochę inne aspekty. Jeżeli rozmawiamy o zapisie w konstytucji, o ochronie życia, to stanowisko Samoobrony jest o ochronie od poczęcia do naturalnej śmierci. Z tym, że rozumiemy obawy części osób, które są za takim zapisem, ale obawy dotyczące tego, czy teraz to wprowadzać i jakie będą skutki. Jako politycy, musimy sobie zdawać sprawę, że mamy 90 projektów ustaw przygotowanych w związku z realizacją programu "Solidarne Państwo", ustaw gospodarczych, ten temat by zajął wiele czasu, a nie ma na to czasu.

- Chyba nie uciekniemy od tematu, bo Roman Giertych postawił to mocno, twardo i wyraziście. Ryszard Czarnecki - polityk Samoobrony - mówił, że to jest gra o ten elektorat narodowo-katolicki, w jakiejś mierze też o wsparcie Radia Maryja. Będzie trzeba powiedzieć tak lub nie. Czy Samoobrona będzie za ustaleniem takiego stanowiska na posiedzeniu rządu, jeśli tak, to jakie to będzie stanowisko? Zgodne z tym, co mówi Roman Giertych?

- Ja nie jestem członkiem rządu. Nie mieliśmy posiedzenia klubu i musimy patrzeć na to, że tu wypowiedź rządu przed zakończeniem dyskusji politycznej, w klubach i stanowisk klubów, nie byłaby dobrą wypowiedzi. Bo to byłby powrót do starych tradycji, że rząd mówi, a Sejm głosuje.

- Czyli najpierw parlament.

- Musi się wypowiedzieć parlament.

- A Samoobrona będzie za czym?

- Samoobrona jest za ochroną życia. Jest, ale mamy duże wątpliwości co do tego, czy wprowadzić teraz. I chcemy sobie wyjaśnić, czy opozycja zaraz po wprowadzeniu tego pod obrady, nie rozpocznie zbierania podpisów 90 posłów pod referendum i przerzucenia całej dyskusji na społeczeństwo, zajęcie społeczeństwa tym tematem.

- I nowa wojna?

- I nowa wojna. Jesteśmy dalecy.

- A są takie głosy, że opozycja o tym mówi, myśli?

- Oczywiście, że są - to już wiemy. Tutaj musimy sobie też jednoznacznie powiedzieć, że w żadnym klubie nie będzie w tej sprawie dyscypliny. Nie będzie też dyscypliny u nas.

- A jak dojdzie do głosowania, o którym mówi Roman Giertych? Czyli będzie postawiony na forum Sejmu projekt uchwały wzywający UE do całkowitego zakazu aborcji. To jak Samoobrona zagłosuje? Jak Pan zagłosuje?

- Można podejmować różne uchwały. Można również podejmować uchwałę tego typu. Ale będziemy przekonywali, żeby na razie się z takim projektem się wstrzymać.

- Czyli, żeby taka uchwała w ogóle nie stanęła?

- Żeby nie stanęła?

- A jak stanie?

- Jeżeli stanie, będziemy podejmować decyzje. Być może będziemy poszukiwali takiego tekstu zapisu uchwały, żeby uzyskać większość parlamentarną i żeby nie wzruszać dobrych stosunków.

- Pan uważa, że Roman Giertych popełnia błąd, wrzucając to do debaty publicznej w tak mocny i twardy sposób?

- Nie. Ta wypowiedź, która była zagranicą, nie uważam - tak, jak to niektórzy przedstawiają - że Roman Giertych, mówię tutaj również o stosunku do homoseksualizmu, że Roman Giertych nie chciał dyskryminowania, Roman Giertych chciał tylko, żeby nie propagować i tu przyznaję mu rację. Jestem bardzo ostrożny w negatywnej ocenie. Trzeba brać wszystkie uwarunkowania. Ale trzeba też czasami - skoro jesteśmy w UE i skoro też nasz głos ma się liczyć - to trzeba pokazywać wszystkie nasze stanowiska, a nie tylko takie głaszczące.

- Tak Pan pięknie mówi, ale z tego niewiele wynika.

- My mamy dylemat w Samoobronie. Chcemy mówić o minimum socjalnym, o minimalnej płacy, o służbie zdrowia, o budowie autostrad.

- O telewizji.

- O telewizji również. Oczywiście - nie ukrywamy. A ten temat zajmie całe społeczeństwo. I to nie jest takie szkodliwe, natomiast zajmie Sejm.

- Czy już "Wiadomości" są lepsze? Czy już programy informacyjne lepiej informują o rządzie? Ładniej?

- Nigdy nam nie chodziło o to, żeby lepiej, ładniej. Tylko, żeby było rzetelnie.

- To - jak Pan mówi - rzetelniej?

- Ja tego w taki sposób nie oceniam, bo również wiem, że nie było to powodem przegłosowania pozytywnie wniosku o odwołanie poprzedniego prezesa.

- A co było powodem?

- Z tego, co mnie się wydaje, złe zarządzanie w telewizji publicznej, spadek wyniku, gorsze wyniki finansowe.

- Tylko nikt nie pokazał żadnych danych.

- Ja, jako polityk patrzę tak: nie wykreowano w telewizji żadnej postaci telewizyjnej, przegrywaliśmy z telewizją komercyjną. Podawałem parę razy przykład Telekamer, gdzie Dwójka zrobiła fetę, a wszystkie nagrody zdobyła konkurencja.

- To urocze, że Pan mówi, my. My przegrywaliśmy. Telewizja, to my?

- My. Telewizja publiczna. My. Oczywiście.

- Ale kto my? My - koalicja?

- My. Ci, którzy płacą abonament. W ten sposób na to patrzę.

- A oni, to są komercyjni?

- Nie. Mówmy tu, mam komórkę przed sobą. Gdyby np. firma Nokia zrobiła fetę, bo Siemens wygrał nagrody. To byłoby chore. A zdjęcie programu "Forum", który konkurował z telewizją komercyjną Polsat i miał lepszą oglądalność w tym samym czasie - zdjąć taki program? To jest działanie na szkodę własnej firmy. Przecież nazywajmy to wszystko po imieniu. Zasługi pana prezesa Wildsteina są określone, ale tutaj się nie sprawdził. Może tutaj chciał za dobrze, przejął za dużo obowiązków, miał czterech wiceprezesów.

- Nie odbierał telefonów?

- Miał czterech wiceprezesów.

- Nie odbierał telefonów?

- A regulamin zmienił tak, że przejął ponad 60 proc. obowiązków.

- I nie odbierał telefonów?

- Koń by tego nie wytrzymał. Dwóch, a co dopiero jeden człowiek.

- Były już przypadki zarządów jednoosobowych w telewizji publicznej.

- A on do tego dążył, mimo, że miał w regulaminie, że jest pięcioosobowy.

- Jeśli już mówimy o standardach menedżerskich, to raczej jednoosobowe zarządzanie.

- Gdyby było jednoosobowe, to by miał dyrektorów wykonawczych. Ale skoro jest pięcioosobowy, czy czteroosobowy zarząd, to się nie przejmuje obowiązków na siebie, tylko się dzieli tymi obowiązkami.

- Czy z tego podziału anten, jesteście Panowie zadowoleni? Z wpływów, jakie będziecie mięli na programy informacyjne?

- A kto ma być zadowolony?

- Koalicjanci.

- Przecież my się tym nie zajmujemy. Ja się tym zajmuję o tyle, o ile jest to w zakresie zainteresowania Rady Programowej, w której uczestniczę. Ale to jest takie ciało, które nie ma żadnej możliwości decydowania - ma możliwość oceny. I ja się tym na bieżąco zajmuję. Nigdy nie będę wypowiadał a piori ocen. Zobaczymy, co będzie robił nowy prezes. Nie wiadomo, kto to będzie. Bo wiem, pan prezes Urbański pełni obowiązki w tej chwili. Jeszcze nie wiadomo, czy przystąpi.

- A to dobry kandydat?

- Jeszcze nie wiadomo, czy przystąpi do konkursu.

- A jeśli przystąpi?

- Jeśli przystąpi, to komisja konkursowa oceni. Rada zadecyduje.

- A Pana zdaniem?

- Ja się wsłuchuję w te głosy. To nie może być tak, że dziennikarz musi być na czele - chociaż on jest dziennikarzem - tam na czele musi stanąć menedżer, który będzie umiał współpracować z ludźmi. Który stworzy zespół, który pociągnie tę firmę do przodu.

- Z czego Pan wyciąga wniosek, że Andrzej Urbański jest menedżerem?

- Z tego wyciągam, że prowadził jedną gazetę, drugą gazetę, był wiceprezydentem, współpracował z samorządem, na dobre układy ze światem biznesu, polityki i jest osobą znaną, jest to osoba, która łagodzi, a nie zaostrza sytuacje. A to jest potrzebne w firmie. Ale wcale nie znaczy, że ja bym go typował na prezesa, gdybym był w komisji konkursowej. Nie wiem, kto będzie jeszcze.

- A uważa Pan, że taki gorący transfer z gabinetu politycznego, do gabinetu prezesa medium publicznego, to jest zgodne ze standardami cywilizowanymi?

- Ale jeszcze nie wiadomo, czy będzie kandydował.

- Już jest. Już siedzi.

- Ale na członka rady tak. Bo tu każdy zapomina, że prezes Urbański jest członkiem rady nadzorczej, która powierzyła mu pełnienie tej funkcji na czas do wyborów.

- A dlaczego mamy o tym nie zapominać? Mówimy o realnym układzie w telewizji.

- Wszyscy zapominają, że on nie poszedł na prezesa z namaszczenia, tylko on poszedł na członka rady, a rada podjęła decyzję.

- Panie przewodniczący, rządzi telewizją.

- Rządzi telewizją, właśnie. Ale z nadania rady, a nie z nadania pana prezydenta, czy pana premiera.

- Co za różnica?

- Jest różnica, ponieważ jest pewien ład korporacyjny, gdzie w takiej spółce, jak spółka akcyjna, rządzi walne zgromadzenie, następnie rada, a następnie wybrany przez radę zarząd. I taka jest kolej rzeczy. A te opowieści, że to prezydent chciał, czy premier, to sobie może każdy chcieć, a ta rada ma swój statut, ma swój regulamin.

- To prawda, że Andrzej Lepper nakazał zwołanie posiedzenia rady?

- Ciągle było mówione, że jest tam rzekomo dwóch członków za nadania Samoobrony, że to Samoobrona. A okazało się, że tylko jeden głosował za odwołaniem, drugi przeciw.

- Nielojalny był?

-Przecież, gdyby to tak było, to by głosowali pod sznurek wszyscy. Proszę zważyć, że Andrzej Lepper wypowiada negatywne opinie o kierownictwie telewizji, jak ma, każdy z nas wypowiada, ale rada rządzi się swoimi prawami. Tam nie ma zasady: wiecie, rozumiecie, telefon, każe. Każdy ma i ocenia według tego, jak ocenia. Jeszcze raz chcę powiedzieć: jest to absolutnie nieprawda, że politycy ingerują w kadrowe sprawy, w sposób bezpośredni. Pośrednio, to i wybiera się KRRiTv, potem ta rada wybiera radę nadzorczą. Jak był wybierany poprzez radę pan prezes Wildstein, to sam mówił: jest to decyzja merytoryczna, nie mam nic wspólnego z polityką. Jak został odwołany, to sam mówi: jest to decyzja polityczna. Panie prezesie, jak tak, to tak? Jest to tak zwane różne patrzenie na sprawę.

- Nie ma Pan poczucia, że to jednak nie był polityk, że to jednak nie było poprzedzone targiem w Kancelarii Premiera na spotkaniu wicepremierów? Nie politycy podzielili wpływy w TVP?

- Naprawdę, zostawmy. Bo politycy zajmują się do pewnego stopnia. Jest ustawa, która określa możliwość wpływu polityków. To jest ta możliwość, że Sejm wybiera KRRiTv. Dalej panowie, to sobie każdy robi, jak uważa. Jeżeli Samoobrona, jeżeli ja, jeżeli ktoś z Samoobrony mówi, że dobrze, że odszedł Wildstein - ja teoretycznie mówię, bo ja nie do końca mówię, że dobrze, bo zobaczymy, jak to będzie - to jest polityczne zajmowanie stanowiska. Ale jeżeli opozycja mówi, że szkoda, że odszedł, to już nie jest polityczne.

- Czytam w "Rzeczpospolitej", że teraz wiceprezes Polskiego Radia będzie kolejny i z Samoobrony?

- To jak tak gazeta napisała, to zobaczymy, czy to się potwierdzi.

- To prawda? Powinien być?

- Nie. Z Samoobrony nie powinien być. Dlaczego miałby być z Samoobrony? Powinien być ktoś, kto będzie dbał o ten pluralizm w Polskim Radiu.

- Czyli chodzi Samoobronę?

- Kto nie będzie głosił takich haseł, jak głosił jeden z prezesów, że po to przyszedłem do radia, żeby być kołkiem w płocie i nie wpuszczać Samoobrony. Przecież tak powiedział prezes Wolski.

- Dyrektor Wolski.

- Dyrektor Wolski. Panowie, dlaczego nie zaprosicie go do radia i nie powiecie: panie, dlaczego pan politykę uprawia? Przecież w "Przekroju" był z nim wywiad: po to zostałem poproszony na dyrektora, żeby być kołkiem w płocie i nie wpuścić Samoobrony. To nie jest uprawianie polityki?

- Jest Samoobrona w radiu.

- No dobrze. Ale po co on to mówi?

- Chodziło o wpływy tak wulgarnie pojmowane. O to, że partia nie powinna mieć wpływów na nominacje np. dziennikarskie.

- Chodzi o to, że jeżeli Samoobrona domaga się pluralizmu, to uprawia politykę. Ale jeżeli ktoś nie wpuszcza Samoobrony do mediów, to już nie uprawia polityki.

- Ale dla Was pluralizm, to jest Samoobrona w radiu?

- Nie. Dla nas pluralizm, to jest równy dostęp.

- Macie równy dostęp.

- No, czyli nie udało się panu Wolskiemu zadania spełnić i powinien się sam podać do dymisji, skoro nie robi tego, po co przyszedł.

- Ale Pan kręci. Nie ma Pan takiego wrażenia, że ten ruch z tak trochę prostym, wulgarnym przejęciem mediów publicznych, zemści się?

- Ale przez kogo jest takie wulgarne?

- Że przyjdą kolejni i zrobią to samo? Że obsadzą czynnego polityka na stołku prezesa?

- Po owocach poznamy.

- Gdyby przyszedł Dariusz Szymczycha i został szefem TVP, to co by Pan powiedział?

- Kiedy? Teraz?

- Za SLD-PSL.

- Za SLD-PSL, to bym powiedział, że zobaczymy, jakie będą wyniki jego pracy po pół roku.

- A Ryszard Kalisz, gdyby był szefem?

- Też. Jakby miał kwalifikacje, dlaczego miałby nie być.

- To dobra wiadomość dla następców - można obsadzać politykami media publiczne.

- Nie. To politykami?

- Tak Pan mówi.

- Komisja konkursowa zadecyduje. Komisja konkursowa zadecyduje.

- I się uśmiechamy. Dziękuję bardzo. Janusz Maksymiuk.

- Dziękuję bardzo. Dziękuję.

Polecane