Liraz, głos pokolenia, głos kobiet

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Liraz, głos pokolenia, głos kobiet
LirazFoto: mat. promo.

Jej biografia mieści w sobie cały zamęt Bliskiego Wschodu. Urodzona w Izraelu w rodzinie o irańskich korzeniach. Od dziecka marzyła o karierze artystki. Jej się udało, ale wie, że jej rodaczki nadal nie mają prawa głosu, także tego twórczego. Dlatego Liraz sięga do muzyki irańskiej sprzed rewolucji roku 1979, do psychodelicznego rocka i elektryzującego disco. Przywraca kolory i energię z przeszłości…

Posłuchaj

Muzyczne Spotkania: Liraz (Jedynka/Muzyczne Spotkania)
+
Dodaj do playlisty
+

Liraz swoją artystyczną drogę rozpoczęła jako aktorka, najpierw w lokalnych izraelskich filmach, potem dzięki występom w większych produkcjach zyskała międzynarodowy rozgłos. Rodzice Liraz do Izraela wyemigrowali w latach 70-tych z Iranu. Po rewolucji islamskiej, jak wielu rodaków, nie mieli już do czego wracać. Warto przypomnieć, że irański parlament w przyjął ustawę penalizującą współpracę z Izraelem na bardzo wielu płaszczyznach. Irańscy migranci skupili się w kilkunastu metropoliach Zachodu. Stworzyli własną popkulturę będącą mieszanką nostalgii za starym krajem, własnej wizji współczesnego, rządzonego przez ajatollahów Iranu oraz specyficznie postrzeganej nowoczesności i zachodniości.

Z artystką Aleksanda Tykarska spotkała się przy okazji festiwalu Globaltica w Gdyni w połowie lipca br., podczas jej pierwszej trasy koncertowej w Polsce.

- Dorastałam jako jednocześnie Iranka i Izraelka. Pamiętam, że było to trudne. Od zawsze byłam przekonana, że chcę być artystką: aktorką, tancerką, ale w moim konserwatywnym domu było to odbierane jako dziwny pomysł – wspomina Liraz. – Musiałam walczyć o to marzenie. Jest coś w kulturze irańskiej, zwłaszcza w tej współczesnej, co blokuje głos kobiet. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, jaką chcę być kobietą, bo w domu późno zaczęto mnie uczyć o kobiecości. Miałam dwie różne strony: szaloną, artystyczną, izraelską, gdy byłam poza domem, w czterech ścianach zmieniałam się w grzeczną, przykładną Irankę.

Ten dysonans spowodowany był m.in. trudnością rodziców Liraz w odnalezieniu się w izraelskiej rzeczywistości i jednoczesnym zachowaniu rodzimych tradycji. Dziewczyna starała się łączyć te dwie, jakże odrębne, strony swojej osobowości. Udało się to, gdy trafiła do Los Angeles jako aktorka. Szybko okazało się, że żyje tam mnóstwo Irańczyków (określenie tego amerykańskiego miasta mianem „Teherangeles” nie bierze się znikąd). Mieszkała tam także część rodziny artystki.

- To stało się dla mnie objawieniem! Domu, kultury, Iranu, do których nie mam dostępu. Nie wiem, czy to wszystkim wiadome, ale Iran i Izrael nie żyją ze sobą w zgodzie. Nie mogę pojechać do Iranu, ojczyzny moich rodziców – dodaje Liraz. – Chcę się rozwijać jako człowiek, kobieta, artystka, ale nie mam dostępu do swoich korzeni! Dlatego Teherangeles było dla mnie wybawieniem!

Właśnie w Los Angeles Liraz zakosztowała kultury Iranu, tam trafiła także do sklepów muzycznych. Za każdym razem wracała z nich obładowana winylami, płytami z muzyką z lat 70.

- Trochę czasu zajęło mi zrozumienie, dlaczego akurat ta muzyka tak mną zawładnęła. Dlaczego nie tradycyjna, jakieś stare hity? Zdałam sobie sprawę, że przyciąga mnie muzyka z czasu, w którym moi rodzice musieli uciec z Iranu, sprzed rewolucji! Electro, psychodeliczny pop. Zaczęłam kolekcjonować nagrania kobiet! Pokochałam ich muzykę, bo w ich głosie słychać było wolność! Nie znałam tego z rodzinnego domu, w którym było miejsce tylko na konserwatywną muzykę.

Nagrywając pierwsze płyty (po hebrajsku), Liraz kontynuowała karierę aktorką, przede wszystkim w Izraelu. Jednak spotkanie z muzyką Iranu lat 70. wskazało jej inną drogę. Poczuła chęć śpiewania w farsi, porzuciła chęć rozwijania kariery w Hollywood. Poczuła, że nowy sens jej życiu nada zwrócenie się do korzeni.

- Dotarło do mnie, że po prostu muszę śpiewać w farsi, że nie chodzi tylko o mnie. Gdy powiedziałam o tym moim rodzicom, bardzo się zdziwili, mówili: zwariowałaś? Po co? Przecież masz pracę, karierę. Moi współpracownicy i menedżerowie też się dziwili: Liraz, źle robisz, to niszowa muzyka, mówili. Ja na to: chcę być w niszy, mam coś ważnego do przekazania. Chcę powiedzieć, że irańskie kobiety od czasu rewolucji nie mogą śpiewać i łamie mi to serce. W kulturze irańskiej bycie artystą to nie jest zajęcie dla kobiet.


liraz zan 1200.jpg
Przeczytaj także:
Liraz i "Zan" głosem irańskich kobiet

Kolejne pokolenie Iranek nie ma głosu. Liraz wraca myślami do babć, które w wieku 12, 13 lat wychodziły za mąż – nie miały prawa głosu. Poniekąd i ona musiała walczyć o swoje prawo do samostanowienia. Dziś śpiewa w farsi. Jak podkreśla, świadomość tego, że życie w Iranie byłoby dla niej zbyt trudne doprowadził ją do tego, że codziennie śpiewa w farsi. Pisze i śni w tym języku. „Nie ma dnia, w którym nie myślę, co bym zrobiła, gdybym żyła w Iranie. Na pewno chciałabym uciec, żeby móc mieć głos.” – zwierza się Liraz.

Jej pierwszy album, „Naz”, był dedykowany śpiewaczkom, który musiały przestać śpiewać po rewolucji. Niektóre z nich, jak idolka naszej rozmówczyni – Gugush, wyjechały, by znów zacząć śpiewać.

Tytuł albumu „Naz” odwołuje się do postawy irańskich kobiet poznanych w Los Angeles. „Naz w kulturze irańskiej oznacza kapryśną kokietkę. To takie gierki psychologiczne. Wykorzystywały je np. moje kuzynki. Naz pozwala walczyć o ich kobiecość. Patrzyłam na nie i myślałam, że to nieprawdopodobne” – tłumaczy Liraz z podziwem. Na pierwszej płycie artystka każdej ze swoich irańskich idolek zadedykowała po jednym utworze.

- Nagrałam ten album w prymitywny sposób i wypuściłam w Izraelu i Europie. Zszokowało mnie, że dotarł też do Iranu i kobiety zaczęły do mnie pisać z prośbą, żebym dalej robiła to co robię, że jestem ich głosem i daję im nadzieję, mówię o ich życiu. Nawiązałam relację z wieloma z nich, z muzykami, artystkami, które też chciały wyrażać swój talent. Grały na irańskich instrumentach ludowych, pisały piosenki, śpiewały, ale nie mogły się tym dzielić!
Dlatego nagrałam drugi album „Zan”, co w farsi oznacza kobietę – wspomina Liraz, dodając, że na 2. albumie wykorzystała przesłane potajemnie nagrania irańskich artystek. One nagrywały potajemnie w Teheranie, Liraz – w Izraelu.

Trzeci album „Roya” będzie miał premierę 7 października 2022. Tytuł oznacza fantazję, marzenie, sen. A „Roya” była wielkim marzeniem Liraz – nagrać album razem z irańskimi. Tym razem – na żywo.

Marzenie się spełniło, choć należy powiedzieć, że wiązało się to z wielkim niebezpieczeństwem dla współtwórczyń płyty. Nagrania zakładały bowiem ryzyko potajemnego wyjechania z Iranu, kontakt z Izraelitką (zakazany prawnie). Liraz, zapewne jak i Irańskie artystki, widzi jednak potęgę w muzyce. Jej tworzenie jest równoznaczne tworzeniem miłości, poczucia wspólnoty, silnych emocji, które pozwalają oczyścić umysł i uwolnić artystyczne dusze. To poczucie wolności było dla artystek silniejsze od strachu.

 

***

Tytuł audycji: Muzyczne spotkania 

Prowadziła: Aleksandra Tykarska

Data emisji: 12.08.2022

Godzina emisji: 23.05

mg/at

Polecane