Seks po polsku
2020-02-09, 20:02 | aktualizacja 2020-02-11, 16:02
Do kin wchodzi film "365 dni", według powieści Blanki Lipińskiej. Polska odpowiedź na fenomen Greya. Czy jest to przełom w pokazywaniu scen erotycznych na ekranie, czy może wszystko już u nas było?
Tytuł | Kwestia kultury 2020/02/09 20:07 |
Prowadzący | Mariusz Cieślik |
Opis |
Śmiałe sceny pojawiały się w filmach takich jak "Sztuka kochania" czy "Szatan kazał tańczyć" albo jeszcze starszych, np. "Thais" czy "Dzieje grzechu". – "365 dni", podobnie jak "50 twarzy Greya", jest pewną erotyczną fantazją na takim dość populistycznym poziomie. Ani nie przełamuje żadnych barier, ani nie odkrywa żadnych nowych rzeczy, tylko bardziej materializuje taki, nazywany pogardliwie, "sen gospodyni domowej". Życzyłabym, by gospodynie domowe miały bogatsze i bardziej kolorowe marzenia – mówi dziennikarka filmowa i kulturalna Anna Tatarska. – Ten film jest marketingową wydmuszką i nie przełamuje żadnych barier. To wszystko już było w polskim kinie. Mam wrażenie, że "Sztuka kochania" pokazywała tu więcej. Przed seansem zastanawiałem się nad jedną rzeczą: często się mówi i pisze, że erotyka kobieca jest zupełnie inna niż męska. Czy "365 dni" to dobry przykład erotyki kobiecej? Mam wątpliwości – dodaje Kamil Śmiałkowski, dziennikarz oraz publicysta komiksowy i filmowy. |
Goście | Anna Tatarska, Kamil Śmiałkowski |
Playlista | |
Tagi |