Kłótnie, kobiety i żarty. 55 lat "Białego albumu" Beatlesów

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Kłótnie, kobiety i żarty. 55 lat "Białego albumu" Beatlesów
Beatlesi w czasie wydania "Białego albumu". Płyta, która ukazała się 22 listopada 1968 roku, jest kamieniem milowym w historii rocka. Foto: United Artists / Entertainment Pictures / Forum

Choć jego okładka jest tak prosta, jak tylko się da, "Biały album" zespołu The Beatles to jedno z najważniejszych dzieł w historii rocka. 55 lat od wydania tej niezwykłej płyty przypominamy kilka mniej znanych faktów na jej temat.

  • Album "The Beatles", zwany popularnie "Białym albumem", ukazał się 22 listopada 1968 roku.
  • Dwupłytowe wydawnictwo zawierało aż trzydzieści utworów.
  • Z "Białego albumu" pochodzą m.in. przeboje "Ob-La-Di, Ob-La-Da", "While My Guitar Gently Weeps", "Back in the U.S.S.R." i "Helter Skelter".

Spontaniczne wakacje Ringo Starra

Nagrania utworów, które trafiły na "Biały album" Beatlesów trwały od maja do października 1968 roku. Nie zawsze szły jak po maśle. Pod koniec sierpnia "atmosfera w studiu była tak gęsta, że można było ją ciąć nożem", jak wspominał Ken Scott, inżynier dźwięku z Abbey Road. Zirytowany uwagami Paula McCartneya dotyczącymi jego gry, perkusista Ringo Starr pewnego dnia po prostu opuścił budynek, wypożyczył jacht i popłynął nim na Sardynię.

Pod jego nieobecność obowiązki bębniarza w zespole przejął McCartney – to właśnie jego grę słyszymy w utworach "Back in the USSR" i "Dear Prudence". Brak Starra mocno jednak doskwierał kolegom – ponoć wysłali nawet do niego telegram z prośbą o powrót, w którym nazwali go najlepszym perkusistą na świecie. A gdy ponownie pojawił się w studiu, powitał go ułożony z kwiatów napis: "Witamy z powrotem, Ringo".

Kobiety uhonorowane w piosenkach

W tytułach trzech spośród trzydziestu piosenek z "Białego albumu" pojawiają się kobiece imiona. Bohaterką pierwszej z nich, "Dear Prudence", jest siostra aktorki Mii Farrow o takim właśnie, dość nietypowym imieniu. 20-letnia Prudence Farrow pobierała lekcje duchowości w Indiach, u mistrza Maharishi Mahesh Yogi, tego samego, którego uczniami byli Beatlesi. Jak wspominał John Lennon, dziewczyna przez trzy tygodnie nie opuszczała swojej chatki, "chcąc odnaleźć Boga szybciej, niż ktokolwiek inny". Muzyk napisał więc utwór zachęcający ją, aby wyszła do ludzi.

źródło: YouTube/The Beatles

Piosenkę "Julia" Lennon poświęcił natomiast swojej mamie, której nie znał zbyt dobrze. Gdy miał pięć lat oddała go bowiem po opiekę swojej siostrze Mimi. Rozłąka Johna z biologiczną matką trwała blisko dwadzieścia lat, a niedługo po tym, jak dobiegła końca, Julia zginęła w wypadku samochodowym.

Trzeci utwór, "Martha My Dear", jest autorstwa Paula McCartneya. Tytułowe imię nosiła jego suczka rasy owczarek staroangielski, ale prawdziwa adresatka tekstu piosenki nie jest tak do końca znana. Spekuluje się, że mogła nią być aktorka Jane Asher, z którą Paul był związany przez pięć lat poprzedzających nagranie "Białego albumu".

Mniej znany nałóg Erica Claptona

Choć "Biały album" zupełnie na poważnie uważany jest za jedną z najważniejszych płyt w historii muzyki popularnej, nie brak na nim akcentów humorystycznych. Jednym z nich jest wesoła pieśń "Ob-La-Di, Ob-La-Da", której tytuł McCartney zapożyczył od pochodzącego z Nigerii Jimmy'ego Scotta, wykonującego muzykę ska. Artysta spodziewał się, że w związku z tym zostanie dopisany do listy autorów piosenki, ale McCartney stwierdził, że jest to zwykła odzywka, niepodlegająca ochronie patentowej.

źródło: YouTube/The Beatles

Na płycie znalazł się też utwór zatytułowany "Savoy Truffle". Jego autor, George Harrison, nabija się w nim ze swojego przyjaciela Erica Claptona, uzależnionego od jedzenia czekoladek. Sławny gitarzysta przestał je jeść dopiero na wyraźne polecenie dentysty, który zagroził, że muzykowi do reszty zepsują się zęby. Dodajmy, że nie był to jedyny, ani najgorszy nałóg Claptona w tamtych latach…

Na biało, ale z pomysłem

"Biały album" tak naprawdę nie ma tytułu. Jego popularne miano wzięło się od minimalistycznej okładki, będącej przeciwieństwem barokowej obwoluty poprzedniej płyty Beatlesów, "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band". Tym razem na froncie widzimy jedynie napis The Beatles i numer katalogowy albumu. Okładka nie powstała jednak ot tak sobie, lecz została zaprojektowana przez malarza Richarda Hamiltona, pod czujnym okiem McCartneya.

W 2015 roku Ringo Starr wystawił na licytację swoją kopię albumu z nadrukowanym numerem 0000001. Osiągnęła cenę siedmiuset dziewięćdziesięciu tysięcy dolarów.

Czytaj też:

kc

Polecane