crying lightning

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
crying lightning

jak w nowym singlu Arctic Monkeys- dookoła crying lightnings...

Najpierw przedzieranie się przez Polskę a potem 5 dni audycji z Gdynii. 4 festiwalowe dni a tylko raz (i za krótko :)) deszcz! Mieszanka języków i emocji. Anglicy zachwalający koncerty polskich artystów! Polacy śpiewający po angielsku. Narodowe święto Litwy i ekstrawagancki wóz, który dotarł do Gdynii z Nowej Zelandii!!! Każdy festiwal pamiętam inaczej [a byłam na każdym Openerze]. Ten przede wszystkim ze względu na świetne sytuacje międzyludzkie, atmosferę, radość. Wśród wywiadowanych artystów nie było dąsaczy i d..........Mało koncertów widziałam, błogosławione wcześniejsze wyjazdy i oglądanie, błogosławiony Berlin :))

 

Jak było? Napiszcie : alternatywny@polskieradio.pl albo zadzwońcie w czasie audycji - w tym tygodniu rozliczamy i zamykamy temat Openera 2009. W czwartek Mikołaj Ziółkowski u nas.

Alice Glass - zobaczyłam ją dopiero na fotach, w namiocie byłam bez szans...

 

Michał po prostu wdarł się do garderoby Buraka SS - po ich występie. Mieliśmy ich na żywo na antenie dzięki temu :)

Dziennikarze, dziennikarze - tu Jamie z NME, który widział 1000 razy koncert Arktycznych. Przyjechał odpocząć po Glasto.

Sexbomba Openera 2009. Nie spotkałam nikogo kto by krytykował Beth Ditto.

 

Late of the Pier w akcji.

Madness - madness!

Moby = profesjonalista. aż za bardzo

The Ting Tings -  złapane jeszcze przed koncertem...

Palą papierosy i mieszkają w Berlinie. Denerwowali się pierwszym występem w Polsce - bez podstaw. Było ogniście.

no właśnie :)

the kooks rozkochiwali jeszcze i jeszcze więcej. Koncert bardzo udany, choć to nie moja muzyka.

Kapela Ze Wsi Warszawa otworzyła scenę World. Dokładnie jak na Glasto. I tu i tam - tłum.

Kamp! bisowali dwa razy, nie mają jeszcze płyty a już mają piszczące fanki! Martwię się o ich ego :)

Obszana - w akcji. Zzaczarowana Gossip, Crystal Castles i M83

 

 

nóżki, nóżki

sam przybiegł :)

 

the bears are coming...

 

 

 

 

 

 

zdjęcia Michał Nogaś, Benek Kwiaciarz [www.DobreInfo.pl]; Paweł Juzwuk [plejada.pl] i Maria Rybicka [www.marysssia.iportfolio.pl], Ola Krakowska [alterart]

8.7.9

THE PRODIGY - firestarter

LATE OF THE PIER - the bears are coming

LATE OF THE PIER- space & the woods

M83- kim & jessie

THE TING TINGS- we walk

THE TING TINGS - shut up and let me go

20-21

GOSSIP-love long distance

KINGS OF LEON- milk

ARCTIC MONKEYS- brianstorm

ARCTIC MONKEYS - crying ligtning /singiel tygodnia

 

GOSSIP- love and let love

CRYSTAL CASTLES- xxzxcuzx me

FAITH NO MORE - land of sunshine

KAMP!- zen garden

9.7.9

GIRLS- lust for life

PETER BJORN AND JOHN - nothing to worry about

LATE OF THE PIER - broken

PCHEŁKI - jagusieńka pod wisienką

ARCTIC MONKEYS - crying ligtning /singiel tygodnia

THE KOOKS- shine on

THE TING TINGS- that's not my name

PARISTETRIS- black sheep

20-21

GOSSIP - love long distance

SANTIGOLD- unstoppable

GABA KULKA- hat,meet rabbit

KAWAŁEK KULKI- kolegi tata

KAPELA ZE WSI WARSZAWA - pieśń mądrego dziecka

PATI YANG- reverse the day

z listów [pisownia zachowana]

Inka ze Śląska :Tegoroczny Heineken Open'er Festival by moim pierwszym tego typu doswiadczeniem. Nigdy wczesniej nie bylam na tak wielkiej imprezie masowej zorganizowanej w plenerze, nigdy wczesniej nie bralam udzialu w swiecie muzyki (o ile nie liczyc lokalnych event'ow w stylu malomiasteczkowych Dni Muzyki, ktore nie zawsze sa tak ambitne jak Open'er i nie gromadza gwiazd tak duzego formatu jak Prodigy czy Placebo). W zwiazku z tym, ze jestem kompletnym zoltodziobem, moje zdanie nie bedzie pewnie stalo na rowni z wytrawnymi festiwalowiczami (?), ale uwazam, ze swieze spojrzenie zawsze sie przydaje.

        Wykupilam karnet na 3 dni - choc strasznie zalowalam, ze nie bedzie mne na Arctic Monkeys - i 3 lipca ruszylam na spotkanie z koncertami. Ruszylam rowerem, zachecona opisami duzego parkingu dla jednosladow. I tu pierwsze rozczarowanie - po dojechaniu od ulicy Wiejskiej i zgrabnym ominieciu kolejek oczekujacych na podwoz autobusem festiwalowych gosci oraz co najmniej miliona samochodow ;), nikt nie potrafil nam wskazac parkingu dla naszych pojazdow. Skonczylo sie na - bezpiecznym, jak sie na szczescie okazalo - przypinaniu do plotu. Coz, przynajmniej bylo szybko i blisko, bo zapielismy rowery prawie przy samym wejsciu. Mysle, ze tabliczki prowadzace na parking czy doinformowanie obslugi nie byloby zlym pomyslem.
        Tyle o logistyce. Sam festiwal - zaskoczyl mnie bardzo. Nie mialam pojecia, ze przedsiewziecie jest tak olbrzymie, a ludzi tak duzo. Gdyby nie ogolnodostepne informatory (duuuuzy plus, bo estetycznie wydane, ze smycza, bardzo fajna rzecz), na pewno bym sie zgubila wsrod tlumu. Ale na koncerty dotarlam. I tak:

Moby: dobry koncert, choc dlugo sie rozkrecal. Jednak koncowa piosenka pokazala, ze polska publicznosc lubi, zna i szaleje przy Moby'm. Nietrafionym pomyslem byla pani Kelly (?) z Brooklynu zaproszona na scene, ktora swoim uroczym spiewem raczej usypiala niz rozgrzewala publicznosc. 

Pendulum: cudowny, cudowny koncert, dajacy mnostwo energii. Swietnie sie na nim bawilam, choc to zupelnie nie moje klimaty i wczesniej mi nie znany zespol. Ale koncert rewelacyjny i wielki plus za niego. Chlopcy dali rade, choc nie udaloby sie to bez wspanialej polskiej publicznosci.
Lilly Allen: nie potrafie sie zdecydowac. Wedlug mnie koncert nie byl zly, i choc kontakt z publicznoscia byl sredni, sam koncert nie byl katastrofa. Trzeba wziac pod uwage, ze Lilly miala trudne zadanie - grala, gdy bylo jeszcze jasno i przed wielkimi gwiazdami, wiec wcale nie bylo latwo.
Kings of Leon: koncert dobry, choc z zastrzezeniami. Wedlug mnie za duzo piosenek z poprzednich plyt, za malo z nowej, co spowodowalo wsrod wielu ludzi reakcje "ziewajaca", a co za tym idzie - ludzie wychodzili. A szkoda, bo zespol godny uwagi. Po nim zakochalam sie ponownie w "Sex on fire", odkrylam na nowo "On call" i razem z publicznoscia glosno wykrzywiwalam slowa piosenki "Notion". 
Placebo: super. Koncert rewelacyjny, choc pod jego koniec wiele osob przedzieralo sie do przodu, ustawiajac sie juz na Prodigy. Nie przeszkodzilo mi to jednak swietnie sie bawic i skakac wraz z innymi.
The Prodigy: rowniez nie moje klimaty, choc potanowilam na nich pojsc, skoro od poczatku dnia wszycy mowili tylko o nich. Osobiscie bawilam sie nienajlepiej, choc sam koncert uwazam za dobry, nawet bardzo - kucanie publicznosci bylo dla mnie kompletnym zaskoczeniem i fantastycznym widokiem, ze o "spiewaniu" czy nuceniu praktycznie kazdej piosenki przez tysiace fanow nie wspomne. No i swietny kontakt z publicznoscia.
Duffy: nie zaskoczyla, bo niespecjalnie miala czym. Wyszlam, ale nie ze wzgledu na artystke, a potworne warunki w Scenie Namiotowej.
Emiliana Torrini: zle. Usypiala, zanudzala i zdawala sie tego nie zauwazac. Choc stalam blisko sceny, wokol mnie ludzie zaledwie od czasu do czasu podrygiwali. "Jungle drum" zagrany na koniec, nie uratowal sytuacji, choc byl to jedyny utwor, przy ktorym publicznosc naprawde dobrze sie bawila.
Strasznie, strasznie zaluje, ze nie zdolalam pojsc na The Ting Tings, ale przy rownoczesnym koncercie Kings of Leon i szykujacym sie Plcebo nie bylo szans na ich obejrzenie. Szkoda, bo byla to dla mnie jedna z gwiazd Heinekena.
            Podsumowujac: jestem bardzo poytywnie zaskoczona polska publicznoscia (nie mialam pojecia, ze my, tak narzekajacy na wszystko narod, potrafimy sie tak rewelacyjnie bawic i tak dobrze znamy wystepujace zespoly i angielski - bo bez problemu rozumielismy artystow). Wielki, wielki plus. O wczesniej wspomnianych koncertach nie bede pisac wiele, gdyz swietnie to robia inni. Na minus - logistyka i panoszace sie wszedzie plastikowe kubki po piwie (wiem, ze to impreza masowa i nikt nie interesuje sie stanem, w jakim pozostaja Babie Doly, ale ludzie, kosze byly doslownie wszedzie!). I palacze, do ktorych musialam sie przyzwyczaic, bo inaczej nie wytrzymalabym dluzej niz 2 minuty.
            Wiem, ze Open'er jest kultowym festiwalem (swiadcza o tym flagi przeroznych panstw powiewajace wsrod tlumu) i wielkim swietem, ale to chyba nie moj styl fetowania muzyki. Cenne doswiadczenie, ktorego raczej nie powtorze - nie uwazam tego za konieczne. Choc wrazenia i wspomnienia z Gdyni wyniose pozytywne.
 
******************************************
 
Marcin :
Jestem z Gdyni i na festiwal chodzę od czasu kiedy jeszcze odbywał się na Skwerku. W tym roku byłem w piątek i sobotę. Nie przepadam za angielską muzyką i tymi gwiazdami z wysp. Natomiast porażką z tego co widziałem był MOBY. Natomiast tym co spowodowało był zespół SPEED CARAVAN na scenie World. Po prostu niesamowity koncert. Energia, wirtuozeria, wolnośc i radośc grania. Na koncercie była garstka ludzi, ponieważ tłum oglądał słabego MOBYego.
 
******************************************
 
Karolina:
Byłam na festiwalu po raz trzeci. Tym razem zdecydowałam z wielu
względów aby pojechać w wybrany dzień. Przede wszystkim chciałam
zobaczyć i usłyszeć Placebo, które trzy lata temu zagrało tak sobie.
Byli wtedy mało przekonujący. Najpierw zahaczyłam o Kings of Leon tylko
ze względu na ich ciekawy akcent...od początku wydawał mi się szkocki
choć wiem że się mylę...;)))
Placebo zagrało jak dla mnie najpiękniejszy koncert na jakim byłam w ich
wykonaniu...Profesjonalnie, z charakterystyczną choć ciut bardziej
krystaliczną dla nich Emocją. Byli niesamowici...Pozostało małe
zaskoczenie i może nawet rozczarowanie....gdy tak nagle zeszli ze
sceny...
Ale warto było dla takiej magii dźwięków przedrzeć się przez tłumy do
bramek...Martwić się o zapowiadany deszcz...i w ogóle wytrzymać całą
noc...zespoły dojrzewają wraz z nami i to jest naprawdę wartościowe i
piękne...
**********************************************
 
Rafał :
  
Kłaniam w pas.

To ja napiszę o - bo jakoś nikt do tej pory nie wspominał - Paristetris.
Candelaria Saenz Valiente - kobieta zjawisko, głos zjawisko,
"sceniczność" zjawisko, ...... a wszystkie te zjawiska paranormalne.

Ode mnie, burza oklasków.

..... jedynie żal że nie załapię się na ich koncert na Off'ie.

***********************************************
 
Grzegorz, Legnica:

W moim odczuciu wydłużenie festiwalu o jeden dzień zwiększa zmęczenie.Choć nie miałbym nic przeciwko rozciągnieciu TERENU FESTIWALU wszerz,
tak aby nie był długi chudy :)
Jeżeli chodzi o stronę muzyczną powaliła mnie Pati Yang, którą znam od "Jaszczurki" ale koncertowo odkryłem ją dopiero teraz, po prostu
Kobieta-Dynamit!!! Po dwakroć! Fisz Emade nie zawiedli, Gaba rewelacja, Duffy bardzo przyzwoicie choć zwyczajnie, bez zaskoczenia. Uważam, że tzw Gwiazdy nie miały wpadki poza A.M. Moim typem jest Faith No More, a w szczegolnosci Patton, który chyba wykrzesal z siebie ostatnie poklady energii - ewidentna rewelacja!!!  Moby profesjonalnie do bólu.  KOL przyzwoicie. Gossip wulkan.  Placebo zgodnie z oczekiwaniami OK. Prodigy mnie nie powalili - spodziewalem się nieco wiecej od strony wizualnej. OSTRY jak zawsze super.

Pati Yang!
Faitth No More!
*************************************************
 
Piotr:
 
Na Opener dotarlem w tym roku po raz pierwszy, wraz z licznym towarzystwem glownie z Warszawy i Gdyni.
 
Na wstepie chcialem podziekowac wszystkim Uczestnikom ( ciekawe ile ostatecznie bylo osob ), posrod ktorych spedzilismy wspaniale 4 dni.
 
Jesli chodzi o wrazenia artystyczne, najwieksze plusy:
Kings of Leon - super koncert, ogromny potencjal, wzruszajace wrecz oniesmielenie artystow przez wspaniala publike,
Prodigy - energia, spontanicznosc, na to czekalismy i nikt nie byl zawiedziony. Ten koncert nalezalo przezyc pod scena.
M83 - fenomen, zaskoczenie, nieoczekiwana wrecz fascynacja.
Faith no More - poprawny koncert, ale bez uniesien.
 
Artysci polscy plusy:
Kapela ze Wsi Warszawa - potega dzwieku i wokalu,
Gaba Kulka
 
Wpadki:
Maria Awaria
Placebo
Duffy
Lily Allen
Moby
 
Organizacja:
Same pochwaly, jednak toalety moglyby byc bardziej rozproszone na tym ogromnym terenie. Zeby kultyralnie sie zalatwic trzeba bylo przebierc nozkami...
 
**********************************************
Kasia:
Daję dużego plusa dla Mobiego. Porwał mnie na całego! Uważam ten koncert za jeden z najlepszych tegorocznego Openera.
Poza tym świetnie się wybawiłam na Pendulum, mimo że to trochę nie moje klimaty.
Żałuję, że odpuściłam Buraka Som Sistema z powodu Lily Allen, która, zamiast pokazać klasę, wydawała się obrożona, że nie jest gwiazdą wieczoru.
Oczarował mnie koncert Emiliany Torrini, która była autentycznie zachwycona klimatem panującym w namiocie.
Placebo bardzo mi się podobało-wzruszyłam się słysząc Black-Eyed i Taste in Men, poza tym ogromny plus dla ich nowego perkusisty!!
Marysia Peszek jak zwykle zenergetyzowała publiczność a O.S.T.R-no klasa!
Długo by pisać!
Cudowny Opener o niebo lepszy niż w zeszłym roku!
***********************************************
  
Paulina:
O prodigy: Jak każdy wyczekiwałam ich przez całe 4 dni, jednak nie spełnili moich oczekiwań. Spodziewałam się większej gry świateł i głośniejszych dźwięków (w szczególności że były ostrzeżenia przed koncertem). Specjalnie czekałam 2 poprzednie koncerty aby stać przed sceną, niestety po 3 piosence straciłam przytomność na 10 min... co do kultury to całkowicie odbiegała od normalności, nie dało się oddychać i przed koncertem w totalnym ścisku ludzie wyciągali papierosy żeby zapalić nie zważając na innych.
Najlepsi byli zdecydownie Crystal Castles, szczegulnie w zestawianiu z Duffy która grała tuż przed nimi.
Zaskoczyli mnie różnież polscy wokaliści. Peszek dała rewelaycjny koncert a O.S.T.R. miał genialny kontakt z publicznością i wszyscy dobrze się bawili. Dla mnie oni byli gwiazdami tego festiwalu!
Pod względem wokalnym górowali Placebo
Byłam na openarze po raz 3 i nie było to nic rewelacyjnego, ale też nie żałuje że pojechałam i powoli zaczynam zbierać na kolejny rok!
*************************************************
 
Kamila :

Moim zdaniem koncert the Prodigy wypadł bardzo słabo. Spodziewałam się czegoś naprawdę mocnego, a tu spokój.  Komunikaty o szkodliwym poziomie dźwięku i zagrożeniu płynącym z pulsujących stroboskopów podkręcały atmosferę, ale w efekcie dźwięk nie był aż tak mocny, efekty też mizerne, właściwie żadne (w porównaniu chociażby z nieznośnym Pendulum, totalnie nie w moim limacie, które słychac było na m85!!!). Wokalista, który uciążliwe powtarzał słowa "my wariors" sprawiał wrażenie jakby się zawiesił. Czekałam na Voodoo people i Out of space ale w pewnym momencie stwierdziłam, że sam dźwięk mi wystarczy, a przyglądanie się całej tej dziwnej niby energetycznej i niepowtarzalnej scenie wcale nie jest mi potrzebne i opuśiłam swoje miejsce.

Cudo to The Ting Tings, DUET! Jak to możliwe!
To było niewiarygodne, no i Say hello to our friend in Manchester!!!! HELLO!

Poza tym MOBY, cóż za luz i poczucie humoru, oraz niewiarygodne Madness!
Bardzo wygodne zrządzenie losu, że koncert odbył się na scenie world, zostali tylko, którzy wiedza o co chodzi. 
Z relacji znajomych, Buraka Sound System, Q tip i Santigold.

A tak naprawdę najlepsza była publiczność!!! na każdym z tych koncertów!
*************************************************
  
Przemek:
Pisze przede wszystkim w obronie Arctic Monkeys, ktorzy wedlug mnie swietnie wkomponowali nowe utwory posrod stare, dali swietny popis ktory zostal niestety przerwany problemami technicznymi. Niech dowodem na to, że rozgrzali publicznosc bedzie to, ze z koncertu wrocilem mokry jak po prysznicu. Czuje jednak maly niedosyt i mam nadzieję, że uda się zorganizować ich kolejny koncert w Polsce.

++++++++M83
++++Crystal Castles
++++Prodigy
++++++++++++Beth i Jej Gossip
-Placebo - troszkę nudno
 
************************************************
 
Paweł:
Witam tegoroczny opener był moim pierwszym i na pewno nie ostatnim. Moim zdaniem to jaki jest koncert odzwierciedlała twarz artystów podczas występów i min na white lies, kings of leon, pendulum, prodigy, widać było uśmiechy od ucha do ucha, które nie znikały od początku do końca koncertu.
 
 
***********************************************
 
Ola:

To już była moja 3 edycja openera i chyba najlepsza :) The Kooks to z pewnością najlepszy dla mnie koncert, właśnie na nich czekałam najbardziej i nie zawiedli mnie :) tak samo Santigold, The Ting Tings, Placebo i Pendulum. Zaskoczeniem było dla mnie Gossip i White Lies, nie spodziwałam się, że obydwa zespoły aż tak fajnie zagrają :) niestety rozczarowaniem okazało się Arctic Monkeys i Kings of Leon. Natomiast z polskich bardzo podobali mi się Fisz i Maria Peszek. Już czekam na kolejną edycję na której mam nadzieje zobaczyc m.in. Patricka Wolfa :)
************************************************
 
Kuba:
dla mnie zdecydowany nr jeden to Moby. dla niego pojechałem na openera i ani trochę się nie zawiodłem.
minusem pozamuzycznym był zupełny brak ochroniarzy kierujących ruchem w poniedziałek. wyglądało to trochę tak jakby organizatorzy doszli do wniosku, że festiwal skończył się w niedzielę i w poniedziałek nie warto zajmować się takimi drobiazgami jak organizacja ruchu przy wyjeździe z parkungu dla pola namiotowego.
druga rzecz to wyłączone prysznice po niedzielnych koncertach. reszta bomba.
 
***************************************************
 
Sebastian:
na plus: Basement Jaxx (energia nie do opisania), Santigold (przepiękne), The Ting Tings (rewelacja minimalizmu), Pendulum (wstrząsające), Buraka Som Sistema (towarzystwo), Moby (klasa sama w sobie), Fisz Emade (jak wcześniej), Madness (szaleństwo).

na minus: Faith No More (za dużo chaosu), Arctic Monkeys (bez pary, rozczarowanie).

Pozdrowienia szczególne dla ochrony pola namiotowego.
****************************************************
 
Maciek, Lublin:

Chciałbym pochwalić występy polskich artystów! Nie mamy się na prawdę czego wstydzić!!! Przede wszystkim nikt nie powiedział nic o Sofie - mieli pecha czyli konkurencję w postaci koncertu Jazzanovy i Prodigy, ale poradzili sobie w 100% i publika nawet dopisała! Świetny polski zespół, który zasługuje na o wiele większą uwagę. Zagrali świetnie i udowodnili, że nie są na Openerze przypadkowo (z resztą grali już na Openerze nie pierwszy, nie drugi raz, a nawet nie trzeci!). Cudze chwalicie... :)

Bardzo dobra była Gaba Kulka!

Świetna Santigold, trochę większe oczekiwania miałem co do Kings Of Leon, wielką klasę pokazała Jazzanova, MISTRZOWSKI Q-Tip!!! Genialny Fisz Emade !!!

Generalnie udany festiwal, miłe wspomnienia i do zobaczenia i usłyszenia w przyszłym roku!

**********************************************
MOnika:
To byl moj drugi Open'er, o niebo lepszy od pierwszego (2008).
Mnie rowniez zawiedli White Lies, plyta wydawala sie niezla, wiec w pierwszym rzedzie ogladalam ten koncert tracac druga polowe Faith No More, czego bardzo zaluje.... Chlopcy zaprezentowali sie bardzo sztucznie i widac bylo, ze sa wylansowanym produktem  i nie czuja tego co graja, w przeciwienstwie do podobnych wiekowo chlopakow z Late Of The Pier (nie znalam ich wczesniej, graja genialnie), ktorzy byli rewelacyjni.
Super M83, rowniez moj pierwszy raz, no i oczywiscie bezapelacyjnie swietni Kingsi, czekam na realizacje ich deklaracji co do ich powrotu do Polski, mam nadzieje, ze nastapi to niebawem :)
Bardzo fajnie i naturalnie zagrala Gaba Kulka.
Ogolnie festiwal byl super, mam 29 lat i czuje, ze spokojnie do siedemdziesiatki bede stalym bywalcem :)

Polecane